173 z TOEFLa komputerowego to nie jest jakis kosmicznie trudny do osiagniecia wynik. Jezeli jako tako znasz jezyk, nie masz problemu z rozumieniem ze sluchu i zbyt duzo elemetnarnych bledow nie robisz to zdasz. Najlepiej rozwiaz sobie kilka testow probnych i bedziesz wiedzial mniej wiecej na jakim jestes poziomie i jakiego wyniku sie spodziewac. Plusem TOEFLa jest to, ze w przeciwienstwie do egzaminow Cambridge chociazby jest to egzamin z ogolnej znajomosci angielskiego, a nie z konkretnych zagadnien; nie dostaniesz w TOEFLu pytan stricte gramatycznych.
Zacznijmy moze jednak od tego, ze jak chcesz zdawac wersje Computer Based to bedziesz musial sie pospieszyc, bo bodajze w czerwcu (tego nie jestem pewna, kiedy dokladnie. Sprawdz sobie na http://www.toefl.org ) wchodzi nowa, internetowa wersja. Jest ona troszke inna, niz te poprzednie, wiec przygotowac tez jest sie dobrze troszke inaczej. No i 173 punkty to juz raczej niemozliwe bedzie zdobyc, bo maksymalna ilosc punktow to 120. Ale to juz popytaj o szczegoly w wybranej uczelni, ile punktow beda wtedy chcieli.
Czy
>to przypadek czy toefl w stanach jest prostszy? ;)
Usmialam sie do lez, dzieki! Organizatorem testu nie jestem ani nie mam z nimi zadnych powiazan, wiec moja odpowiedz nie moze byc traktowana jako tak do konca adekwatna, ale pytanie wydalo mi sie nieco infantylne. No pomysl troche - jaki sens bylby w robieniu egzaminow w jednym kraju latwiejszych, a w innych trudniejszych? Reki nie dam uciac, ale obstawiam ze TOEFL jest na calym swiecie mniej wiecej na takim samym poziomie.
Pozdrawiam i powodzenia na egzaminach