charity shops

Temat przeniesiony do archwium.
mam pytanie - czy wszelkie charity shops/british red cross charity shop/st costam hospice shop to normalne sklepu (tzn takie lumpeksy) dla przecietnych smiertelnikow czy to jakiegos rodzaju fundacje dla potrzebujacych? czy nie-potrzebujacy tam kupuja czy raczej składaja swoje donations?
Wszystkie pieniadze zarobione w tych sklepach (z donacji rzeczy ktore sie sprzedaje) ida na dany cel. (british Red Cross itd...)
P.S. Prosze nie obrazac ludzi ktorzy tam pracuja i tych ktorzy oddaja swoje rzeczy, nawet niekiedy 'markowe' do tych sklepow, i to z roznych powodow, i nazywac te sklepy 'lumpeksami'.
Tak, nawet przecietni smiertelnikowie tam chodza, bo nigdy nie wiadomo co sie udac kupic. Nie wszyscy, jak wiadomo moga sobie pozwolic na rzeczy z pierwszej reki.
bardzo dziękujuę za odpowiedz tylko dlaczego uwazasz ze obrazam te sklepy? chyba nie zrozumiałaś moich intencji. samej zdarza mi sie chodzic do lumpeklsów by coś ciekawego upolowac i nie widze w tym nic dziwnego, uwłaczającego czy nie wiem jeszcze jakiego. nazwałam je lumpeksami bo wydawało mi sie za na tej zasadzie funkcjonuja - na sprzedazy uzywanych rzeczy w tanszej cenie - i z miłą chęcią bym się do nich w takiej sytuacji wybrała. zastanawiałam się tylko czy mogę, czy same w sobie nie mają jakiegoś 'fundacyjnego' charakteru i np nikt nie pomyśli że chce coś taniej wyłudzić choć stać mnie by moze było na "normalny" sklep. A do markowych ciuchów mam awersję :)
...slowo 'lumpeks' ma inne kojarzenie w jez. pol. jak w UK 'charity shops', ktore dzialaja na zasadzie zbierania pieniedzy na cele harytatywne i gdzie tylko woluntariusze pracuja.
>>>zastanawiałam się tylko czy mogę, czy same w sobie nie mają jakiegoś 'fundacyjnego' charakteru (...tak maja, bo celem jest zebrania jak najwiecej pieniedzy)
>>>i np nikt nie pomyśli że chce coś taniej wyłudzić (...nie, bo kazda rzecz ma na sobie przyklejona cene, tak ze jak chcesz kupic, to wiesz ile kosztuje)
>>>choć stać mnie by moze było na "normalny" sklep - (...ludzie nie patrza na to czy ciebie jest stac czy nie - (a co to wlasciwie znaczy, czy moze to, ze kazdy kogo 'stac' jest zmuszony wydawac pieniadze w tych 'normalnych' sklepach?) bo z charity shop mozesz wyjsc, nic nie kupujac i nikt o tobie zle nie pomysli.
W UK to nie jest zadna hanba popierac harytatywne dzialalnosci.
Anglicy uwielbiaja kupowac w charitach i tu nie ma to tego negatywnego wydzwieku jaki czesto przyszywany jest kupowaniu w polskim "lumpeksie". Angielka z pewnoscia pochwali sie kolezance, ze rzecz ktora nosi kupila za 5 funtow w charity, tak zreszta jak z sales - to duma, ze wychaczyles cos taniego na wyprzedazy... ;)
Lumpeksy bardziej kojarza sie z balaganem,
koszami z ciuchami i z taka polska atmosfera...
Za to charity shops sa cudowne!
Mieszkam w Londynie juz 14 lat i w wiekszosci tylko tam robie zakupy,
a moja szafa pelna jest metek L.K.Bennet,Hobbs,Phase Eight,Jigsaw itd.
I to wszystko w doskonalym stanie z Charity Shops!
Stac mnie na nowe,ale po co przeplacac,jesli zaoszczedzone pieniadze moge
wydac na masaz,kosmetyczke albo wakacje,albo dobre buty,bo z butami
w charity roznie bywa,choc zdarzaja sie nowe...
Kiedys mieszkalam w Londynie na Twickenham (bus 281,267)
i moim ulubionym byl Princess Alice Hospice,
gdzie pracuja
urocze starsze Angielki,
zawsze chetne do pomocy i rozmowy...
Teraz juz rzadziej odwiedzam to miejsce
bo nie mieszkam w poblizu,
ale zawsze jak tam jestem to wychodze z pelnymi siatami.
Jest tam czysto i schludnie,
polecam!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Praca za granicą