Ahoj :-)
Ha, ja też miałam ten plan - w razie otrzymania C zdawać jeszcze raz. I am not jokin' nor jestin' buddy :-) W końcu C od A dzieli raptem kilka procent. Więc rozumiem doskonale.
Książki w oryginale czytam, TV ani radia nawet po polsku nie oglądam, więc po angielsku raczej też się nie zmuszę.
Mam również taki plan, żeby wyjechać na wyspy w czasie urlopu, tyle że nie mogę wykombinować, jak mogłabym tam pożytecznie spędzić czas, nie siedząc z innymi Polakami w autobusie ani nie wydając kupy szmalu (nie mam).
Myślałam o wolontariacie (z utrzymaniem, ale trudno coś znaleźć), kursie językowym (na ogół urywają się na poziomie C1), letniej szkole na uniwerku dla tubylców (kilka tysięcy funtów za szkołę i zakwaterowanie, do tego trzeba doliczyć przejazd, jedzenie i rozrywki).
A może faktycznie popracować? Tylko kto mnie zatrudni na trzy tygodnie?
Pozdrowienia, powodzenia przy drugim podejściu
Magda