CZY WASI NAUCZYCIELE DOBRZE WAS UCZĄ ANGIELSKIEGO?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 70
poprzednia |
Pragnę poznać waszą opinię na temat zwiazany z nauka języka anielskiego w waszych szkołach. Czy jesteście zadowoleni z tego jak uczą was nauczyciele. Jeśli mozecie wypowiedzieć się na ten temat napiszcie na mojego maila [email] bardzo mi na tym zależy. Z góry dziękuję.

P.S. mozecie też zaproponować co mogą robić nauczyciele na lekcjach aby byly one bardziej skuteczne i fajniejsze
moim zadanim w szkolach ucza nas nie zbyt dobrze poniewaz kaza nam sie uczyc tekstów na pamiec z ktorych nie znamy wogole slowek po polsku. mamy wtedy bardzo ubogie slownictwo. moim zdaniem powinni nas uczyc tak abysmy mogli kiedys z kims sie porozumiec. powinni uczyc nas jak budowac zdania powini podawac znaczenie slówek po polsku. to chyba wszystko moim zdaniem . pozdrawiam papa
Sama jestem nauczycielką i mimo że staję na głowie wiem, że ktoś zawsze będzie niezadowolony...Naprawdę mi zależy na tym, żeby uczniowie się czegoś nauczyli, ale przy możliwościach, jakie daje mi szkoła (klasy nie są dzielone, czyli ok.30 osób na lekcji) jest to praktycznie nierealne. Odczuwam naprawdę wielką satysfakcję, kiedy widzę, że ktoś się czegoś ode mnie nauczył, ale niestety w większości wypadków moje starania napotykają na całkowitą obojętność uczniów, którzy myślą tylko o tym, jak tu zrobić, żeby sie nie narobić... Zresztą moja wina już też zaczyna w tym być, ponieważ widze zewszystkim, z dyrektorką włącznie, zwisa co umieją, a liczy się tylko, żeby oceny w dzienniku były ładne i sprawiały dobre wrażenie podczas konkursów szkół o najwyższym poziomie. Ostatnio dyrektorka oświadczyła mi, że oceny z angielskiego są za słabe i mam jak najszbciej coś z tym zrobić, aż mnie zatkało, przecież to nie są moje oceny, tylko ich! Dużo by tak jeszcze można pisać, ale przyznać trzeba jedno, poziom angielskiego w większości szkół, zwłaszcza w podstawówkach i gimnazjach (a tam właśnie uczę) jest żenujący i to z wielu nakłakadjących się na siebie powodów. W sumie chyba nie odpowiedziałam na pytanie, które isotne było dla autorki tego postu, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wtrącić swoich trzech groszy na ten temat:) Pozdrawiam i życze powodzenia, bo jak sie domyślam sama jesteś nauczycielką:)
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee............
Moja nauczycielka nie umie uczyc i wcale tego nie ukrywa, poniewaz nie wymaga duzo i ocenia dobrze nawet slabych uczniow. Wydaje sie jakby miala klapki na oczach. Testy kseruje, na lekcji robi tylko material z ksiazki calkowicie tak jak kaze autor, nic od siebie.
Jak tlumaczy, to gada i pisze cos na tablicy, ale do nikogo to nie dociera. Ona nie potrafi zrozumiec jak mozna tego nie wiedziec? Jest mloda, wiec powinna miec jakas energie, a tu wrecz odwrotnie.
Gdyby nie prywatne lekcje na pewno nie zdalabym matury, pomimo, ze przez 4 lata chodzilam do klasy o rozszerzonej edukacji angielskiego !!!!!
Moja nauczycielka bardzo dobrze wywiazuje sie ze swoich zadan, dobrze uczy, ma skonczona filologie angielska( 6 lat lic-mgr). Jest konsekwentna w swoim dzialaniu i zawsze potrafi wszystko wytlumaczyc.
Moja nauczycielka w szkole nie uczy źle, tzn nie mozna jej zarzucic ze sie nie stara ale....jestem na poziomie CAE, podczas gdy cala restza grupy jest na pre-intermediate i to wlasnie bardzo przeszkadza, bo ja nie ucze sie nic nowego....poza tym wydaje mi sie ze naucycielka powinna najpierw wytlumaczyc nam cala gramtyke ( oczywisice nie na zaawansowanym poziomie) - tak mialam na prywatnych lekcjach dzieki czemu nic nie zapomnialam i wsyztsko mialam poukladane. Wiekszosc naucyzcieli robi tak jak dykuja podreczniki tzn , jest np. I conditional, pozniej inne zagadnienia a za pare tyg II i II conditional, a wtedy uczniowie zapomniaja juz co to jest w ogole.
A i jeszcze zapomnialam dodac, ze jak slysze jej wymowe niekotrych slow to mam ochote wyjsc z sali....;)
Bardzo dziękuje wszystkim tym którzy zapisali swoje uwagi i sposterzeżenia. Mam nadzieje ze tych tekstów jeszcze nie zabraknie i czejkam na nie z niecierpliwoscią.

P.S. Adres e-mail jest juz nie ważny, a więc prosze swoje uwagi zapisywać po prostu na forum. Dziękuje i życzę samych sukcesów oraz szczęśliwego nowego 2004 roku.
powiem wam ze ja nienawidze takiego \"piepzenia kotka za pomoca mlotka\" tzn. czytamy dialogi rozmawiamy o tym i bla bla, praca w grupach (nikt nic nie robi bo to infantylne )ja najbardziej lubie kursy przygotowawcze do egzaminu np. wynotowywanie slowek ze wszystkich cwiczen w Use of eng. daje wiecej(mi) niz 100 czytanek...
Angielskiego mam 4 godz. tygodniowo w szkole i nawet fajna nauczycielkę, która dobrze uczy ( przynajmniej ja tak sądzę). Kozystamy z ciekawych książek \" ForMat\", po za tym czasem dyskutujemy na lekcji, dostajemy jakies dodatkowe interesujące materiały:) Natomiast zupełnym przeciwieństwem jest nauczycielka j. niemieckiego...bierzemy jakieś teksty, ktorych wogule nie rozumiemy bo nikt nam nie tłumaczy... to samo z gramatyki - podaje jakies suche regułki i tyle....Robimy jakies ćwiczenia a jak ktoś nie wie to nie wytłumaczy mu tylko pomija i przechodzi do nastepnego...fatalnie
W większości przypadków tak właśnie wygląda edukacja w polskich szkołach: klasy przepełnione, brak podziału na grupy (ze względów oszczędnościowych) i brak zainteresowania ze strony uczniów.
Nauczyciel tonie w papierach, przepisach, terminach, a to na tym traci?
Kompletny bezsens!
ForMat Ci sie podoba? Zartujesz chyba! To jeden z najbardziej beznadziejnych podrecznikow jakie znam! Texty sa beznadziejne, gramtyki nie ma w ogole bleeeee.....
A który podręcznik ci się podoba?
U nas II LO w Raciborzu. Angielski mamy z p. Vorbek, która jest rodowitą angielką. Nic nie uczy tylko urządza na lekcji bezsensowne zabawy.
Oto główny problem nauczycieli języków. Grupa jest zróżnicowana. Niektórzy uczniowie są na poziomie CAE, inni nawet CPE, ale więcej niż połowa klasy najczęściej prezentuje poziom żałosny. W tej sytuacji trudno prowadzić lekcję. Nauczyciel powinien, piszę to za całą pewnością, zająć się tą najsłabszą grupą. Szybkość eskadry jest szybkością najsłaaszego okrętu. Ty uważasz się za lepszą od nauczycielki. Dlaczego jej nie pomożesz. Zaproponuj nauczycielce, że zaopiekujesz się trójką najsłabszych uczniów i wytłumaczysz im zasady gramtyki, przeprowadzisz z nimi ciekawe testy. Nauczysz ich słówek. Rób dla nich fiszki. Zajrzyj na stronę www.fiszki.pl zobacz jak one powinny wyglądać i rób dla tych najsłabszych fiszki do kolejnych lekcji z podręcznika.

Nie sztuka chwalić się swoim CAE, sztuką jest z potwierdzonych tym certyfikatem umiejętności.

Mamy Nowy Rok. Dzień tradycyjnych postanowień. Postanów nie tylko mieć, ale i zasługiwać na CEA.

A jeśli chodzi o wymowę, ktoś, kto zaczął naukę obcego języka w wieku dorosłym nie ma szans na jej nauczenie się. Ale może nauczyć się języka, by uczyć go w szkole.
Chodziłem do szkoły, w której na podstawie testów przydzielano do odpowiednich grup. To był chyba dobry pomysł.
To czy ktoś nauczy się wymowy angielskiej czy nie, nie zależy od tego kiedy zaczął.
Zależy. Poczynając od wieku ok. 16 lat narządy mowy, a i słuchu też trochę sztywnieją. To powoduje, że nauka wymowy jest o wiele trudniejsza.
Iga, no właśnie, u mnie jest podobnie :D
tzn. ja przygotowuję się do CAE a książkę mamy na poziomie Elementary (przerabiamy ją półtorej roku i jeszcze nie skończyliśmy :P), a w ogóle jak przyszlam do liceum, to okazało się, że mamy uczyć się od początku! Na szczęście zrobiłyśmy z koleżanką małe zamieszanie, no i udało się nieco wyżej, choć w sumie co z tego :P
Nauczycielka, nie powiem, niby się stara, daje nam czasem jakieś dodatkowe testy, ale czasem daje je też reszcie klasy, w zeszłym roku np. nie było normalnych sprawdzianów (no wiecie, przerabiamy ileś tam rodziałow, potem z tego test czy coś) tylko właśnie jakieś czytania ze zrozumieniem i inne takie, tak więc reszta klasy nawet nie była w stanie sie na to przygotować, bo i jak? Nie dziwię sie, ze sie wkurzali.
Poza tym nie podoba mi się używanie tylko angielskiego na lekcji (chodzi mi teraz o grupę początkującą), w takie coś mozna się bawić na dodatkowych kursach - bez ocen, bez stresu, a nie w szkole, gdzie człowiekowi gramatykę po angielsku tłumaczą, potem daja jakieś polecenie, a jak sie nie zrobi (bo sie nie rozumie!) to jeszcze krzyczą.... chore.
A stosunek uczniów do nauki to już w ogóle inna bajka...
Co do bardziejn konkretnej odp. na pytanie z tematu - mnie osobiście brakuje rozmów... bardzo mało mówimy po angielsku, a jeśli juz, to zazwyczaj czytamy tylko...poza tym uczymy sie za mało słowek, nie ma żadnych spr. ze słowek.

No i jeszcze wymowa mojej psorki - to jej \"łizałt\" (without) kompletnie mnie rozbraja ;))))
A mnie to sie troche wydaje ze teraz narzekacie bo nie ma sie czego uczyc tzn. za malo slowek, nie rozmawiacie po angielsku, nie gracie w jakies gry (szczegolnie mlodsze klasy), itp. a cos mi sie wydaje ze jakby to wszystko zaczeli nauczyciele wprowadzac to byscie sie nie polapali i marudzilibyscie ze teraz to im sie we lbie przewrocilo ze wam tyle zadaja i ze oni mysla ze ich przedmiot jest najwazniejszy i ze jeszcze nie zdaja sobie sprawy ze jak tak kazdy nauczyciel tyle wam zada co od anglika to w ogole bedziecie odrabiac tylko lekcje i tyle.

Tak wlasnie bylo w moim przypadku. Mam w klasie takie trio ktore sa lizuskami naszej pani od anglika. Wszystkie trzy chodza na kurs jezyka angielskiego do prywatnej szkoly i co widac ten kurs im naprawde duzo daje. Poszly kiedys do pani i powiedzialy ze one sie nudza bo one to juz wszystko wiedza i ze lekcje sa malo atrakcyjne i do tego jeszcze dlaczego nie rozmawia na lekcji z nami po angielsku. I na dodatek nie moge zapomiec o tym jak powiedzialy ze za malo zadaje, a wcale tak nie bylo bo w naszych ksiazkach jest po szesc stron do kazdego nowego tematu i na lekcji robimy zawsze jedna a do domu jest pozostale piec. Od tamtej pory pani spelnia ich zyczenie. Mamy zadawane piec stron cwiczen + zadanie pisemne (typu: uzupełnij zdania) + wypracowanie z lekcji na lekcje. nie musze chyba wspominac ze od tego czasu na angliku sypaly sie same paly i dwoje. Nasze \"genialne\" kolezanki szybko skapnely sie ze to nie bylo dobre rozwiazanie i szybko sie nam przyznaly ze one chcialy tylko zaszpanowac ze wiecej od nas umieja. Poszly do pani odwolac prosbe a pani im na to powiedziala ze tego nie zrbi bo \"wlasnie zauwazyla ze w koncu wzielismy sie do roboty\", a nasze \"biedne\" kolezanki prtzepisaly sie do innej klasy bo doszly downiosku ze nie nadazaja z nauka!!!
Mnie ForMat nawet odpowiada :) I dobrze że gramatyki nie ma za dużo, bo na tym poziomie juz ją umiemy i to mogloby sie stac nudne...
To zalezy na jakim poziomie, ale ogolnie uwazam ze jeden z najlepszych podrecznikow z jakimi mialam do czynienia to enterprise :) Jest naprawde super, dokladnie wytlumaczona gramtyka i mnostwo cwiczen, ciekawe czytanki z cwiczeniami, dzieki ktorymi poznajesz i zapamietujesz nowe slowa i kolokacje, phrasal verbs...slowem wszytsko co trzeba...
Bejotka...po 1. nie mialam zamiaru sie chwalic, chcialam tylko porownac poziomy na jakich jestem ja i reszta klasy. Jesli chodzi natomiast o Twoja propozycje, to ja bardzo chetnie pomoglabym najslabszym, tylko jest taki problem ze najslabsi w grupie to po porstu lenie i dlatego sa najslabsi! Ja naprawde nic na to nie poradze! Poza tym jest w grupie kilka osob, ktore chca sie jezyka nauczyc i czesto prosza mnie o pomoc lub o polecenie jakies ksiazki do cwiczenia odpowiednich umiejetnosci a ja nigdy nie odmawiam pomoc!
Aha jesli chodzi o wymowe, to masz racje, ja sama nie jestem z siebie dumna jesli o to chodzi ;) Ale moja nauczycielka upiera sie przy blednej wymowie, kiedy wymawia jakis wyraz inaczej niz ja go slyszalam do tej pory a ja pytam czy nie powinno sie wymawiac inaczej, to chocbym nie wiem co zrobila i tak bedzie twierdzic ze ma racje!
\"Jestem na poziomie CAE\" wcale nie oznacza ze mam CAE :) Dlaczego wiec sadzisz ze sie chwale? Nie mam czym, CAE jeszcze nie posiadam....
A ja jestem bardzo zadowolony z tego jak uczy mnie mój nauczyciel. Facet mówi do rzeczy, nie owija w bawełne, wszystko jasno i klarownie tłumaczy! ja jestem zadowolony:)
Znam nauczycieli po przekwalifikowaniu, którzy mówią całkiem dobrze, a angielski zaczęli na studiach. To kwestia ćwiczeń i zdolności.
Są osoby, które uczą się od np. 4 klasy podstawówki, a ich wymowa po 8 latach jest słaba. Szlifowanie wymowy na najwyższym poziomie dla większości odbywa się na studiach filologicznych. Tu trzeba wyłapywać nieznaczne różnice. Jeśli coś by w uszach sztywniało nie było by to możliwe.
Ja jestem bardzo zadowolona z mojeje nauczycielki ang. w szkole. Jest młoda, energiczna i świetnie się z nami dogaduje. Poza tym jest na naprawdę wysokim poziomie pod względem językowym (słownictwo –formalne, neutralne czy slang i odpowiedni akcent. Lekcje stara się robić urozmaicone – na początku zawsze jakiś inne speaking exercise, trochę robimy ćwiczęń z książki, ale bardzo dużo dodatkowych xerówek, artykułów z prasy angielskiej i amerykańskiej powiązanych z aktualnie omawianym tematem, ponadto dużo okazjonalnych textów (na święte itp.), oglądamy również filmy w wersji oryginalnej oczywiście (np. przed końcem semestru, świętami, feriami, wakacjami, gdy nikt nie ma siły poracować nad gramatyką np.; zadaje nam baaaardzo dużo zadania (ale w końcu jsteśmy klasą językową), co nas często bardzo denerwuje, ale cóż zrobić... ogólnie jest naprawdę świetna! Wiem, co mówię, bo wielu różnych nauczycieli „przeszłam” i zdecydowanie bije ich wszystkich
pozdrawiam serdecznie poświątecznie:) i życzę wszystkim tylko takich nauczycieli
Niestety, moja wychowawczyni jest własnie nauczycielem angielskiego :((( Od pierwszej klasy notorycznie odpada nam po kilkadziesiat (nie przesadzam!!) lekcji w roku szkolnym. Bo \"dziecko płakało w przedszkolu i trzeba było jechac\", \"bo meża firma urzadzała małe spotkanie dla pracownikow i trzeba bylo towarzyszyc mężowi\". A jak juz szanowna \"pani profesor\" jest na lekcji, to i tak jej nie przeprowadza bo \"trzeba dziennik uzupełnic\", \"bo trzeba zaległe sprawy szkolne załatwic\" itd itp. Jestem obecnie w 4 klasie, w maju matura, nie martwie sie bo chodze na dodatkowe lekcje, ale poziom znajomosci jezyka mojej klasy jest po prostu żałosny.......................
\"Pani Profesor\" zawsze znajdzie jakies \"trzeba\" byleby uniknąć lekcji :/
Na sprawdzianach wymaga nie wiadomo czego, a z błędów sie smieje
I TO MA BYC NAUCZYCIEL?!
buahaha angielski w szkole jest po to, aby mieć z niego ocenę bardzo dobrą- w tym półroczu miałam 13 piątek (jestem w liceum gwoli jasności ;), poziom jest dosłownie opłakany, ale chodzę na kursy i tam się uczę- nie wyobrażam sobie mieć podobnego poziomu jak na prywatnych zajęciach w budzie... to byłoby straszne... :P pozdrawiam.
Wiecie ten dosyć długi tekst aski wydaje mis ie calkiem z sensem warto go przeczytaC
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 70
poprzednia |

 »

Studia językowe


Zostaw uwagę