CZY WASI NAUCZYCIELE DOBRZE WAS UCZĄ ANGIELSKIEGO?

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 70
Dokładnie zgadzam sie z tobą KIZIOL! jest calkiem z sensem
Moja babka od angielskiego jest bardzo fajna. Może nie zawsze wszystko doceni tak jak powinnaale jest ok. Ma dwadzieścia kilka lat i mój starszy bra jest do niej per ty
Moja nauczycielka jest beznadziejna!!!!! Nie umie prowadzić lekcji, ani niczego wytłumaczyć. Nie wyrabia się z materiałem, więc do domu, z dnia na dzień, zadaje mnóstwo ćwiczeń, które teoretycznie powinniśmy zrobić na lekcjii. Nie interesuje jej też poziom zaawansowania poszczególnych osób, sądzi po tych, którzy lepiej znają język, więc jeśli ktoś ma problem z angielskim to z lekcjii wynosi tylko nienawiść do tego języka. A jak do niej pójdziesz i powiesz, że czegoś nie rozumiesz z gramatyki, to zamiast usiąść i wytłumaczyć zada mnóstwo ćwiczeń, których nie jesteś w stanie rozwiązać. Koszmar!!!!!!!!!!!!
Widzisz, różnie bywa z tym lubieniem i nielubieniem podręczników. Dla mnie Enterprise to jeden z najgorszych podręczników (podobała mi się jedynie 3 część, reszta byłą dla mnie strasznie nudna).
Najwazniejsza jest motywacja. I tak naprawde nauczyciel tylko pomaga, ale uczy sie uczen. I samemu mozna zajsc daleko, jesli sie ma dobre wprowadzienie; Na poczatku szczegolnie wazny jest dobry nauczyciel i najlepiej prywatny korepetytor. A teraz secret weapon! Najlepszy, najepszy korepetytorka/or to taki, z ktorym uczen/nica ma stosunek intymny..get it?
Wtedy proces nauczania jest wprost rakietowy; nie opuszcza sie zajec, nie placi sie duzo, jesli w ogole i z reguly chce sie zaimponowac i zaskoczyc korepetytora/ke i uczen pracuje wiecej w domu, a to zawsze podstawa.
ja w szkole mam podręczniki na poziomie intermediate, ale na szczęście uczę się dodatkowo - przygotowanie do CAE. gdybym miała polegać jedynie na nauce języka w szkole to cofałabym się w rozwoju. na dodatek jestem klasą językowa i powinnam mieć rozszerzony program. :/
Ja jestem w drugiej klasie gimnazjum i jestem zachwycona moją nauczycielką angielskiego!! Ona jest młoda i niby na zastępstwie innej, której jednak nie ma już od roku(mam nadzieję, że nie wróci do szkoły, poszła rodzić dziecko) Mamy podręcznik pre-intermediate OXFORD. Bardzo fajny! Z tego co tu widzę to u nas jest wysoki pozim! Mamy dzielone na dwie grupy, zaawansowaną i niezaawansowaną. co prawda u nas prawie wszyscy w klasie chodzą na dodatkowy angielski, do szkół lub do nauczycieli prywatnych, w grupie z. jest 15 osób, w grupie n.z-7... Jest super, ona wiecznie się uśmiecha, uwielbiam ją! Przede wszystkim dlatego, ze wiecznie jest w dobrym humorze nauka jest przyjemna. Poza tym, oczywiście, ma zdolności do nauczania i w ogóle jest super, daje dużo materiałów dodatkowych, zależnie od tematu!!!
Jestem w klasie maturalnej. Od początku drugiej klasy zajęcia mam ze wspaniałą panią prof (dzięki niej zamierzam studiować filologię angielską). Nauka na bardzo wysokim poziomie - chodze też na dodatkowy angielski i nie wiem, czy przypadkiem w szkole poprzeczka nie jest trochę wyżej postawiona. Z nią zaczęliśmy od razu od poziomu FC (podręcznik FC STAR - polecam wszystkim), przy czym w poprzedniej klasie bylismy na Pre-intermediate.
Pozdrawiam!!! :)
Przepraszam, to miało być intermediate, :)
w pełni sie zgadzam; ja miałam w liceum fatalną nauczycielkę angielskiego, nie robiła nic a sprawdziany pisało się przy otwartych zeszytach i podręcznikach....i wszyscy mieli same piątki, a potem na maturze same dwóje...i to ponaciągane...ale jak uczeń chcę się nauczyć to się nauczy i bez nauczyciela, czego myślę jestem dobrym przykładem, bo właśnie kończę studia anglistyczne na państwowej uczelni w systemie dziennym:) Uczyłam się sama, bez kursów i korepetytorów;fakt, taki nauczyciel może obrzydzić przedmiot do granic wytrzymałosci, ale przecież wystarczy go olać a z olewaniem uczniowie nie mają żadnych problemów
Jak poszlam do liceum to nie wiedzialam co to jest Past Simple, od drugiej klasy mialam zajecia ze wspaniala osoba,ktora naprawde jest nauczycielka z powolania...w grupie bylo 15osob i przerabialismy Headwaya
teraz studiuje angielski i jak pewnie wiekszosc wie jestem na stypendium w Anglii...
:))))
Ja mam bardzo fajną nauczycielkę. Zawsze wytłumaczy, stara się aby uczniowie coś zrozumieli. Niestety jej wysiłki idą na marne. Po sześciu latach nauki angielskiego moja klasa pisze zdanie "Jem śniadanie" jako "Eat breakfast" ,a "Pójdźmy do szkoły" jako "Go in school".... ŻENADA. Przerażający jest fakt, że zamiast iść dalej programem z książki nasza nauczycielka na prośbę rodziców musiała powtarzać wszystkie czasy gramatyczne (gdyż tylko dwie osoby nie dostały pały z najprostszych zdań jakie istnieją w angielskim). I co z tego, że powtórzyła jak i tak moi super wytrwali i chętni do nauki koledzy i koleżanki nie umieją odmienić czasownika "to be" w drugiej klasie gimnazjum. Chwała im za to!!! Moja nauczycielka wiele razy tłumaczyła im, że bez języka to jak bez nogi, że będzie im trudniej znaleźć porządną pracę, że w liceum sobie nie poradzą... . ALE CO TAM...przecież po co się uczyć?! Po co komu język??? Najlepiej olać...skoro NASZ NAJWSPANIALSZY KOLEGA Z KLASY, NASZ IDOL SIĘ NIE UCZY TO JEŻELI SIĘ CZEGOŚ NAUCZYMY TO PRZECIEŻ STRACIMY WIELE W JEGO OCZACH!!! O..JAK JA WAS UWIELBIAM MOI KOLEDZY I KOLEŻANKI... . ŻAL MI WAS.... .

P.S. Tak jest nie tylko z angielskiego... . Srednia naszej klasy to bodajże 2.9 :)... .
Całkowicie się z Tobą zgadzam, Iga.
Moja nauczycielka może i nie ma najgorszej wymowy, ale angielski jest przecież językiem "miękkim" i melodyjnym, a ona niektóre słowa wymawia jak po niemiecku:) Zawsze wkurzało mnie to jej pytanie: "Ready?" (wymawia to po prostu "redry?").
Moja klasa jest naprawdę na niskim poziomie. Kiedyś ci najlepsi z ang mieli pomagać tym najsłabszym. Ja, idiotka, oczywiście strasznie się zaangażowałam! Zrobiłam mojej "podopiecznej" eleganckie ćwiczonka na słownictwo i gramatykę. Ona okazała się tak łaskawa, że zrobiła jedno ćwiczenie, ale gdy zaczęłam tłumaczyć jej drugie, oświadczyła, że na razie to chyba starczy... Jasne, starczyło, następny sprawdzian napisała na 1.
Swoją drogą nasza nauczycielka po prostu nie potrafi uczyć. Tłumaczy po raz któryś różnicę między present simple a present continuous (prawie NIKT nie umie jeszcze tego załapać). Zamiast powiedzieć prosto, to ględzi tak zawile, że nie dziwię się innym, że nie rozumieją.
Zawsze pod koniec jakiegoś działu musimy zrobić project. Przykład projectu jest w książce. Oczywiście większość przepisuje ten z książki, zmieni dwa słowa i już. I dostają za to czwórki...
Ja uczyłam się od 7 roku życia. I do dziś pamiętam jedną z moich pierwszych nauczycielek, genialną - to wiem po wielu latach, która wręcz katowała mnie nauką wymowy "th". Ale dzięki temu dziś nie wymawiam "th" jako "z", "w" lub inną obrzydliwość. :)
>A mnie to sie troche wydaje ze teraz narzekacie bo nie ma sie czego
>uczyc tzn. za malo slowek, nie rozmawiacie po angielsku, nie gracie w
>jakies gry (szczegolnie mlodsze klasy), itp.
Brawo, wreszcie ktoś to szczerze napisał! Po pierwsze, jak widzę, że ktoś nie rozumiem różnicy między present simple a present continuous to nie ma sensu rozmawiać z nim o na przykład present perfect. Btw, ostatnio usłyszałam, że ta ilość czasów w języku angielskim jest "głupia". No pewnie, skoro się tego nie uczy i nie stara zrozumieć.
Na temat uczenia się słówek to napisałam już wiele słów, więc wątek pominę. :)
Jeśli chodzi o gry, zabawy, czy choćby zachęcanie do wypowiedzi to muszę powiedzieć, że jest cienko. To nie chodzi o to, by wypowiedzi były mądre i prawdziwe, chodzi o to, by MÓWIĆ! Jeśli nauczyciel pyta co robiłeś w zeszłym tygodniu to nie dlatego, że chce znać prawdę, ale po to, byś cokolwiek powiedział. Jestem pod ogromnym wrażeniem mojej 10-letniej kuzynki, z którą dziś miałam korki. Jak zapytałam ją z czym robi sobie kanapkę (poziom początkujący) wymieniła mi, że na szynkę kładzie ziemniaki. I było wesoło. Wyluzujcie trochę i bądźcie kreatywni, bo czasami nuda na lekcjach to _nie_tylko wina nauczyciela. Jeśli na kolejne pytanie i zachętę ktoś mi odpowiada "Nie wiem" to... ja też nie wiem. :)
Naprawdę ci współczuję. W mojej klasie jest zresztą podobnie, chociaż większa część klasy jeszcze w miarę się uczy, to jednak 90% osób przed każdym sprawdzianem robi sobie ściągi... Ciekawe, jakiej jakości życia oni oczekują w dorosłości. Dodam, że jestem w I klasie gimnazjum, co będzie potem?
Moja pani od anglika jest całkiem dobrym nauczycielem - potrafi wszystko wytłumaczyć jak należy, nie wymaga zbyt dużo, nie ma takich wpadek w wymowie jak "łizałt". Natomiast co do chęci do nauki mojej klasy - jak wyżej. Ja mam inny problem - jestem na poziomie pół-intermediate, a moja klasa jedzie na podręczniku elementary ("Shine I")...po prostu trochę się nudzę na lekcjach. No i jak ktoś czegoś nie wie to odrazu do mnie - zgroza...
>Jeśli na kolejne pytanie i zachętę ktoś mi odpowiada "Nie wiem" to...
>ja też nie wiem. :)

taa....no właśnie.

typowy dialog:
- would you like to ride a horse?
- yes, I would.
- why?
- I don't know. Eeee....bo ja wiem? to może pani powie dlaczego ludzie chcą jeździć konno?

no nie wiem - ja akurat nie chcę, ale jeśli ktoś chce no to chyba powinien wiedzieć dlaczego...
całkowicie się z toba zgadzam trzeba mówić i to dużo , niekoniecznie na
temat

a co do ilości czasów na początku nie wiedziałam po co im tyle, ale teraz dochodzę do wniosku, że gdyby zabrali jaki kolwiek czas to nie umiałabym nic powiedzieć
przez to mam też straszne problemy z niemieckim, oni nie mają czasów dokonanych i nie dokonanych i mam blokadę, nie potrafię nic napisać ani powiedzieć bo brakuje mi czasów
dziwny jest ten świat......
Ja naprawde mam juz dość tych wszystkich nauczycielek ktore przychodza do szkoly z łaska i czekaja tylko na dzwonek. Na tym polega problem że niektorzy sa nauczycielami z przypadku. Do tego trzeba miec powolanie, warunki pracy sa jakie sa ale ja mam taka prosbe ludzie nie pchajcie sie do szkol jesli nie macie o nauczaniu pojecia i uczycie tylko by "przezimowac" zgarnac hajs i pojsc w dluga. Nauczyciel to zawod taki jak lekarz, ciązy na nim odpowiedzialnosc. Zdaje sobie sprawe ze uczniowie tez potrafia zepsuc lekcje i zaklucic proces dydadktyczny dlatego nie winie tylko belfrów.
Oczywiscie nie chce też generalizowac, sa tez napewno wspaniali nauczyciele ktorzy sa kompetetni, uprzejmi itp. ale ja widocznie na takich narazie nietrafilam bo co roku mialam innego angliste. A wszystko to dzieki wspanialej dyrekcji.
Heh. My już skończyliśmy podręcznik elementary (chociaż moja klasa to powinna przerabiać książkę dla pięcioletnich dzieci ;) ). Tak sobie przeglądam tego Click On'a 3 i tylko liczę ile pał będzie z angielskiego pod koniec gimnazjum... . I znowu utkwimy w miejscu bo tak jak geniusze z klasy nie umieją czasów, strony biernej to i nie będą umieć mowy zależnej i wszystkich warunkowych... . Ale jak zawsze rodzice przekonani o tym, że to PANI jest zła i nie uczy, znowu zarządają powtórek... . A ja znowu zasnę na lekcji, kiedy nauczycielka po raz dziesiąty będzie tłumaczyć zastosowanie czasu Present Simple... .
to nie jest problem nauczycieli, którzy przychodzą do szkoły zgarnąć tylko hajs - w szkołach nie ma hajsu :) chodzi o to, że do szkół trafiają naprawdę pasjonaci, albo loserzy, którzy nie znali dobrze języka i nie załapali się nigdzie indziej. Tu chodzi o pozycje nauczyciela w społeczeństwie - nikt nie traktuje nauczyciela jak lekarza - jak coś się dzieje, to, jak pisano, od razu wina nauczyciela, a zanim do lekarza ktoś pójdzie to się namyśli trochę
Zgoda kasy nie ma, ale tez momentami mysle ze niektorym nawet nie nalezy sie tyle ile dostaja - no bo jak moze ktos dostawac np 1000zl skoro opuscil w roku szkolnym 100 godzin?
nie dostaje się wtedy całości wynagrodzenia - tak jest nie tylko w przypadku nauczycieli.
dostaje sie całośc, jeżeli da się dyrowi zwolnienie od lekarza.
>Jesli chodzi natomiast o Twoja propozycje, to ja bardzo chetnie pomoglabym
>najslabszym, tylko jest taki problem ze najslabsi w grupie to po
>po prostu lenie i dlatego sa najslabsi! Ja naprawde nic na to nie
>poradze!

I o to właśnie chodzi. Nauczyciele też nic nie mogą na to poradzić. Tak już jest, że języka może się nauczyć tylko ten, kto chce. Nauczyciel może tylko pomóc, jeśli najsłabsi w grupie mu na to pozwolą.
jak opuszcza się ok 100 godzin pracy to można się spodziewać kontroli ZUS-u (który to woli sprawdzić czy faktycznie nalezy się 80%, które płaci za chorego ). Sam dyr nie będzie miał nic do powidzenia, jeśli ZUS zakwestionuje zwolnienie.

100% pensji dostaje się będąc na L4 w ciaży (nie wiem nawet czy nie tylko i wyłącznie), w pozostałych przypadkach 80%
szczerze mówiąc przeczytałem tylko temat i wypowieź Linusia. Co do Pierwszego to uważam, że jeśli nie zacząłbym sam nauki języka to w szkole nie ma ŻADNYCH szans na nauczenie się go w stopniu zaawansowanym Trzeba by przede wszystkim zmienić jako taki program nauczania, sposob myślenia nauczycieli i uczniów - jednym słowem wszystko. Nie chce mi się już pisać że u nas w szkole (II klasa LO) na lekcjach angola nie robi się prawie nic.. Lepiej pozostawić to bez komentarza.
Teachers show the door but children must enter them themsleves - to jest druga strona medalu. Tylko dlaczego ci nauczyciele nie chcą nawet nam ich wskazać??

ps (dla tych ktorym nie chce sie czytać) - program nauki angielskiego (i nie tylko), tak samo jak myślenie nauczycielow i uczniów i połowa innych rzeczy w tym państwie powinno być zmienione
Pisać w jaki sposób?? Zobaczymy jakie bedzie zainteresowanie, jak coś to sie odezwe
pozdro
>w pozostałych przypadkach 80%

i dlatego nie lubię chorować.
Podobnie jak każdy normalnie pracujący pracownik:)
Powiedzmy że nauczyciel jest "chorowity" i mu się uzbierało w całym roku szkolnym 100 godzin opuszczonych, nie dostaję całej pensji?
tu nie chodzi o bycie nauczycielem, tu chodzi o kodeks pracy:), który przewiduje o ile mniej się płaci. I nie chodzi też o godziny 'uzbierane' w ciągu roku. Po prostu jeśli pracownik jest na zwolnieniu to.....

szczegółów nie pamiętam, bo nie choruję, a prawo się czasami zmienia.
Może wytłumaczy to ktoś kto jest na bieżąco?
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 70

 »

Studia językowe