w gorach

Temat przeniesiony do archwium.
Pada snieg W GORACH

- on the mountains
- in the mountains?
in
Dzieki, choc przyznam, ze mnie bardziej sie podobalo "on".
"in" używa się jesli coś znajduje się w większej przestrzeni lub w przestrzeni trójwymiarowej:

in the house
in the woods
in the mountains
in the desert

"on" jeśli coś jest na przestrzeni:

on the table
on the ceiling

To tak w skrócie.
Dzieki. Bylam dzis na mojej pierwszej lekcji z angielskiego Pan wyjasniajac nam konstrukcje ( twierdzenia, przeczenia, pytania) uzywal przemiennie "in", "on" ( w tych gorach). Na pytanie, ktore jest wlasciwe, zastopowal na chwile i wybral "on". Lepiej, by do tego tematu nie zajrzal Bar... Bylby bardzo szczesliwy majac jeszcze jeden dowod na kompetencje nauczycieli.
A moze mial na mysli male gory...
Gdyby użył u mnie na kole z czytania "on" to by mu moja prowadząca podziękowała i niezaliczyła mu całego koła. Bo to jeden z podstawowoych błędów. Wszedzie będzie pisać "in the mountains" bo tak samo jak nie mozesz powiedziec "I put it in the table".
Czyli rezygnacja z kursu? Bo Pana raczej nie wyprosze z sali. Choc dzieki temu zamieszaniu z pewnoscia nigdy juz nie zapomne jak sie mowi "w gorach" - wniosek zostaje, a po lekcji przyjde tu na konsultacje.
A może Pan miał na myśli te nasze polskie ? Bo może do 2499 m.n.p.m. należy ON? a wyżej to IN?
A podczas zajęć raz był w Himalajach a raz na Łysej Górze?
Pozdrawiam :)
Miales tu nie zagladac. Ty masz alergie na nauczycieli.
Pozdrawiam
Dodatek: urodzilam sie blisko Lysej Gory ( to tlumaczy moja jedzowatosc charakteru).
pan nauczyciel strzelał i nie trafił ... szkoda :-)

a to jakiś Włoch jest uczący angielskiego?

spadam stąd, bo zaraz Bartka zacznie soś swedzieć.

ps. juz przeżyłam biadolenia tych i owych związanych z wystawianiem ocen. Pewnie kilka osób mnie chwilowo nienawidzi, takie ryzyko zawodowe. Pozdrawiam :)
" Pewnie kilka osób mnie chwilowo nienawidzi", z pewnoscia kilka innych jest przeszczesliwych. Bilans wychodzi na zero ( a moze i na plus), pora wiec myslec o nartach. O przepraszam, o nartach moze nie, bo jak zauwazylam, na narty chadza Twoj maz, a Ty zajmujesz sie czekaniem na niego. Pare ksiazek? To juz lepiej.
Pozdrawiam
>spadam stąd, bo zaraz Bartka zacznie soś swedzieć.
Swędzi mnie ucho chyba ktoś mnie obgaduje :)
na nartach nie jeżdżę, bo chwilowo nie mogę. Broń Boże nie zajmuję się czekaniem na męża. Parę książek - jak najbardziej. :)
">na nartach nie jeżdżę, bo chwilowo nie mogę" - to juz wiem. A co do: " Broń Boże nie zajmuję sie czekaniem na meza" - to nie do konca prawda. Nie wiem jak to jest, mam skleroze, jesli chodzi o moje sprawy, ale to co tu przeczytam jakos trzyma sie mnie mocno i nic mi nie ucieka z pamieci. Pewnego dnia pisalas, ze czekasz na meza ( byl na nartach, ciemna noca), czyli czasami masz cos z tej Penelopy. Dobrego czytania.
Pozdrawiam
:)

czasami na niego czekam, ale nie ZAJMUJE się czekaniem na niego (podczas gdy on np jeździ sobie na nartach)

ale wiemy obie o co chodzi, wiec jest ok

pozdrawiam :)
Temat przeniesiony do archwium.