>Nie raz słyszałam, że życie studenta nie jest usłane różami, co więcej
>mówi się że studenci to najuboższa grupa społeczna.
a podobno studenci pochodzą tylko z bogatych rodzin które stać na korepetycje.
>Od jednej swojej znajomej usłyszałam, że ona nigdy nie pójdzie na
>studia dzienne bo są zbyt kosztowne
a czy jej zdaniem zaoczne są za darmo?
>*Jak dużo wydaje się na rzeczy bezpośrednio związane ze studiami,
>typu: kserówki, książki, zeszyty itp.
to zależy jak wiele książek, kser i zeszytów potrzebujesz. Jak kserujesz wszystko jak leci i absolutnie musisz skserować każdy podręcznik jaki jest w bibliografii to rzeczywiście wychodzi sporo.
>*Wyżywienie...hmm, wiadomo żyć jakoś trzeba. Słyszałam, że niektórzy
>studenci jadają tylko raz dziennie, ale nie z braku kast tylko czasu
>:)
mój Boże, no tak, jak ktoś jest na tyle głupi żeby jeść raz dziennie żeby mieć więcej czasu na naukę to czemu nie?
>*Co z życiem towarzyskim, bywaniem w pubach, kawiarniach, klubach. No
>i oczywiście co z życiem kulturalnym ( teatry, galerie, kina )
ile studentów, tyle opinii na ten temat. Na anglistyce sporo nie wychodzi niestety nigdzie, bo uważa że nie ma na to czasu. To się nazywa rozwój!
poza tym warto zauważyć że w Warszawie przyjemność studiowania anglistyki kosztuje drożej niż powiedzmy w Białymstoku. No i zapomniałeś o głównym wydatku studentów: akademik / mieszkania.