PASE - ,,niezależne stowarzyszenie''

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 108
Dlaczego się nie dziwie widząc takie komentarze - otóż sami takie same wygłaszalismy, zanim zrobilismy PASE :-)

Pase ? Ale po co, tyle kasy, lepiej kupic nowe magnetofony, a wogóle to pase nie jest niezależne. Jedyna róznica jest taka, że nie robilismy tego na forach internetowych, gdyż takowych jeszcze wtedy nie było, tylko w rozmowach z klientami. Co nie zmieniało faktu, że w głębi serca bardzo chcieliśmy zostac wyróżnieni tym certyfikatem ...

Prawda jest jednak taka, że przystapienie do PASE zaowocowało wręcz geometrycznym przyrostem jakosci nauczania. Przedtem wieloma rzeczami nie zawracalismy sobie nawet głowy lub szliśmy "na skróty".

Odzielny metodyk ? A po co, to kilkadziesiat tysiecy rocznie. Lepiej te funkcje powierzyć najlepszemu lektorowi. A że nie bedzie mógł skontrolowac siebie i wszystkich lektorów 2 razy w semestrze - trudno, zrobi sie to raz na rok. Przyjmowanie lektorów - a co, tam sam to zrobię. Ważne aby miał dyplom i doświadczenie. Jednolite testy - a po co - niech kazdy lektor sam napisze ...

Lektorzy z dyplomami ? Generalnie jestem za, ale jeżeli stworzy mi sie nowa grupa i będe miał pod ręką tylko studenta, to przeciez nie odmówię ...

System zastepstw - a co to za filozofia. Lektorzy zadzwonią do siebie przed zajęciami ...

Procedury postepowania - po co, przecież jestem zawsze w szkole i wiem co i jak ...

Nierzetelne ulotki - och, czepiacie się, przecież każdy troche podkoloryzuje rzeczywistość ...

Że za wąski korytaż w szkole - no nie przesadzajmy - da sie przejść ...

Brak biblioteki metodycznej - a po co. Niech lektorzy poszukają sobie w necie. Będzie taniej ...

Brak szkoleń dla lektorów - no przecież nie będe szkolił lektora za własne pieniadze, bo jeszcze mi po roku zrezygnuje i wyjdzie na to że wspieram konkurencję ...

Brak systemu motywacyjnego dla lektorów - najlepszą motywacją dla lektora jest to, że może pracować w naszej wspaniałej szkole ...

Lektorzy zatrudnieni na czarno - a co to, Urząd Skarbowy ?

Itp, itd.

I jeszcze na koniec pewne spostrzeżenie - wiekszość ludzi zabierających głos w tym watku nie ma niestety pojecia o tym o czym mówi. I co traci. A szkoda.
Grunt to dobre samopoczucie college: "porządnie wywiązuję się ze swoich obowiązków, mam doskonałych nauczycieli, a moją pracę weryfikują egzaminy". Jasne, każdy ma na swój temat jak najlepsze zdanie. Jednak jak udowodnił Ci tomcio paluch sama siebie nigdy nie zweryfikujesz. I na tym polega głęboki sens takiej organizacji jak PASE, która ma jasno określone standardy równe dla wszystkich. Dopiero jak inni, niezależni od Twojej szkoły specjaliści powiedzą, że "masz doskonałych nauczycieli", to można będzie uznać to za prawdę a nie tylko za dobre samopoczucie.
Tomciu, ale naprawdę, to że Twoja szkoła bez PASE nie wiedziała, że metodyk, testy i cała reszta wpływa na jakość szkoły, nie oznacza, że każda szkoła bez PASE jest taka sama. Ja rozumiem, że jak się wydało kupę kasy na audyt, to trzeba sobie potem przypominać, że się dobrze zrobiło. I fantastycznie, że inspekcja podniosła poziom nauki w Twojej szkole. Ale zrozum, że to wcale nie jest tak, że każda szkoła z PASE jest świetna, a wszystkie, które nie mają tej rekomendacji są do niczego. Owszem, powstaje sporo szkół, których właściciele nie mają zielonego pojęcia ani o nauczaniu, ani o zarządzaniu tego typu placówką. Ale nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Wierz mi, są też tacy, którzy do inspekcji mogliby podejść z marszu i dostaliby doskonałe noty.
To nie PASE decyduje o tym czy szkoła jest dobra - decydują o tym zadowoleni studenci, którzy zdają egzaminy, robią certyfikaty, radzą sobie na rynku pracy czy w końcu zostają w danej szkole przez kilka lat, bo widzą, że nauka w niej skutkuje.
No i po raz n-ty: za kasę wydaną na inspekcję można zorganizować niezłe szkolenie dla lektorów. Co bardziej wpłynie na poprawę jakości nauczania?

pzdr,
Aga
aga - nie doczytałaś tego co napisałem. Nie napisałem, że nie wiedzielismy co to metodyk i do czego sie może przydać, tylko że jego funkcje powierzalismy jednemu z naszych lektorów - a to ZASADNICZA różnica. To samo dotyczyło lektorów z kwalifikacjami i innych poruszanych tematów.

I co ciekawe - również BYLIŚMY ŚWIĘCIE PRZEKONANI, że inspekcje PASE przejdziemy z marszu.

Dobre samopoczucie stracilismy dopiero gdy zaczelismy wdrażać wszystkie procedury. Dopiero wtedy okazało sie, ile jeszcze pracy przed nami.
No widzisz Tomciu wpadłeś sam w swoje kłamliwe sidła. Spojrzyj bowiem na reklamę ARCHIBALDA, obecną m.in na googlach ,Kurs za darmo'' - czy coś w tym rodzaju. Okazuje się, że przy zapisaniu się na taki ,,darmowy kurs'' trzeba wpłacić ok 600 zł z tytułu kursu, który będzie kontynuacją tego ,,bezpłatnego kursu''. CZY TO JEST RZETELNA REKLAMA? Pewnie tak rzetelna jak hasło PASE O PODWÓJNEJ GWARANCJI nauczania? Już dajcie spokój drodzy PaSowcy!
Nie czuję się w obowiazku bronic tu Archibalda, tym bardziej że sprawy nie znam.
To się zapoznaj, a nie chowaj głowy w piasek - Szanowny piewco PASE!
Niezależni od szkoły p. College, ale zależni od innych szkół prywatnych. Zapomniałeś o tym wspomnieć Franku. Nieładnie
Jak brak merytorycznych argumentów, to najlepiej rzucić oskarżenie na konkurencję. Zobaczcie drodzy czytelnicy tego forum - tomcio paluch wyjaśnia sensownie i szczerze co daje szkołom PASE, jak je motywuje do tego by stały się bardziej profesjonalne - na podstawie własnego doświadczenia. Co na to konkurencja anty-PASE przyjmująca tym razem imię Olci? Obraża tomcia, że "wpadł w swoje kłamliwe sidła" nie próbując nawet powiedzieć w czym tomcio skłamał - tylko po to by odwrócić uwagę od prawdziwych argumentów. Gdzie skłamał? Może ktoś zauważył, bo ja nie.
Następnie znajduje jakiś pseudo powód by oskarżyć o nierzetelną reklamę jedną ze szkół z PASE. Zakładając nawet, że w jednej z reklam znalazła się informacja nie do końca prawdziwa, to co ma ona wspólnego z autentycznym doświadczeniem tomcia?
Poza tym, nawet z tego co napisała Olcia wynika, że kurs jest za darmo tylko "trzeba wpłacić ok 600 zł z tytułu kursu, który będzie kontynuacją tego ,,bezpłatnego kursu''". Czyli oznacza to - jeśli dobrze zrozumiałem - że płacisz za następny kurs a ten pierwszy masz faktycznie bezpłatnie.
Czyli podsumowując: kiedy brak merytorycznych argumentów to dla odwrócenie uwagi idą oskarżenia i to w dodatku fałszywe. Jak mi to przypomina to co na co dzień słyszę w telewizorze z ust polityków najgorszego sortu... Smutne.
Bardzo dokładnie przeczytałam co napisałeś. I wyłonił mi się obraz chaosu, który został ogarnięty dopiero dzięki PASE. I fajnie. Ale byłoby miło, gdybyś zaakceptował fakt, że są szkoły, dla których osobny metodyk, szkolenia dla lektorów, ustalone i przestrzegane procedury organizacyjnej to standard. I to standard trzymany już wtedy, kiedy PASE jeszcze nie istniało.

pzdr,
Aga
Rozumiem, że Tomcio i Franek to ta sama osoba. Co do sformułowania Franka ,,Zakładając nawet, że w jednej z reklam
>znalazła się informacja nie do końca prawdziwa'' (dobre sobie - nie do końca) i ,,Poza tym, nawet z tego co napisała Olcia wynika, że kurs jest za darmo
>tylko "trzeba wpłacić ok 600 zł z tytułu kursu, który będzie
>kontynuacją tego ,,bezpłatnego kursu''". Czyli oznacza to - jeśli
>dobrze zrozumiałem - że płacisz za następny kurs a ten pierwszy masz
>faktycznie bezpłatnie'' to nieudolnie tłumaczy on nieetyczne i wprowadzające w błąd konsumentów reklamy Archibalda (członka PASE, a jakże!) typu ,,Angielski za darmo'' itp., PONIEWAŻ TAK NAPRAWDĘ NIC NIE JEST ZA DARMO I TRZEBA PŁACIĆ. A ARCHIBALD CHCE TAKĄ REKLAMĄ POKAZAĆ, ŻE JEST PRAWIE DARMOWĄ SZKOŁĄ KIEDY JEST DOKŁADNIE ODWROTNIE - JEST SZKOŁĄ PRZESADNIE DROGĄ I TE WYSOKIE CENY ARCHIBALDA NIE ZNAJDUJĄ W NICZYM UZASADNIENIA. CHYBA, ZE W CZYNSZU, WYDATKACH NA REKLAMIE, ALE NA PEWNO NIE W JAKOŚCI NAUCZANIA, KTÓRA JEST IDENTYCZNA JAK W WIĄDĄCYCH SZKOŁĄCH NA RYNKU.
Nikt nie twierdzi, że dobre są TYLKO szkoły z rekomendacją PASE, ale że rekomendacja PASE jest gwarancją jakości szkoły, spełniania jasno określonych standardów. A dodatkowo PASE motywuje szkoły do większego profesjonalizmu. I o to chodzi.
Czyli bez zmian - zamiast przeprosić za fałszywe pomówienia Tomcia, czy odnieść się do jego merytorycznych argumentów, Olcia rzuca dalej oskarżenia. W dodatku zupełnie nieprzekonujące. Dodatkowo zarzuca mi, że jestem tomciem - niedorzeczność.
Inspektorzy PASE pochodzą z innego miasta niż szkoła, która kontrolują właśnie po to by nie być dla niej konkurencją. Czyli znów pudło i brak argumentów.
Merytoryczne argumenty Tomcia to kryptoreklama PASE. Co do Twojego stwierdzenia ,,Inspektorzy PASE pochodzą z innego miasta niż szkoła, która
>kontrolują właśnie po to by nie być dla niej konkurencją. Czyli znów
>pudło i brak argumentów'', to trzeba jasno powiedzieć, że
- inspektorzy są związani bardzo ściśle z PASE (konkretnie są na liście płac)i są zapewne tak samo obiektywni jak ranking w Newsweeku 2002, który został przygotowany w oparciu o ankiety (rozsyłane emailem) przygotowane i ocenione przez PASE i na podstawie, którego to rankingu szkoły PASE zajęły prawie wszystkie 10 pierwszych miejsc
- raporty z inspekcji trafiają do władz PASE (m.in. zarządu), które ma
przynajmniej wgląd do pełnego know-how działalności badanej szkoły językowej
- to zarząd wyznacza bieżącą politykę stowarzyszenia (m.in. wobec konkurencji), która znajduje m.in. wyraz w publikowanych materiałach reklamowych. Materiałach, w których bez przerwy próbuje się dezawuować konkurencyjne duże szkoły językowe.
Ponieważ drogi Franku wywołałeś mnie z imienia więc do ciebie się zwracam przede wszytskim.Otóz nie jest zabronione cieszyć się wynikiami swojej pracy i nie jest do tego potrzebne PASE. Kiedy szefowie PASE chodzili jeszcze do szkoły, nasza szkoła przygotowywała do egzaminów Cambridge ze 100% zdawalnością. Pewnego dnia, chyba w 10 rocznicę naszego istnienia zwróciło się do mnie PASE aby się poddać ich weryfikacji. Nawet byłam zadowolona, że w Polsce wzorem innycy państw skrzyknęli się znawcy i chcą porządku. Moja szkoła przeszła wszytskie wstępne kwalifikacje, została przyjęta nasza cała dokumentacja. I już miała się odbyć weryfikacja u nas na miejscu kiedy dostałam cennik tej całej zabawy. I szczęka mi opadła. Opadała jeszcze niżej, kiedy na tym etapie postanowiłam sprawdzić kto będzie mnie tak naprawdę sprawdzał. I okazało się, że właściciele innych szkół, metodycy innych szkół. Zazgrzytało mi coś w sumieniu i grzecznie ponformowałam , że za opiekę kolegów dziękuję. I tyle.Pewnie, że nie twierdzę iż są lepsi ode mnie, ale dla przyzwoitości powołaliby np. metodyków z uczelni, np. anglistyki w Poznaniu, czy np porposili pania prof Hannę Komorowską, znaną w branży panią metodyk o chonory patronat, tak aby nie pojawiło się poczucie, którego juz nic w moijej opinii nie odmieni, że ta cała zabawa ma na celu antykonkurencyjnę praktyki. To tak, jakby 10 szpiali w Polsce powołało sobie komisję do weryfikacji innych szpiatli, i jeszcze lazało sobie za to płacić. Nie jest to zdrowa kontrola.
Co do wywodu Tomcia jak to się u nich poszewrzyły korytarze po kontroli PASE informuję, że aby dostać pozolenie na prowadzenie skoły w swoim budynku już 15 lat temu, na żądanie kuratorium, była u nas Straż Pożarna która musiała zakwalifkować budynek do działalności oświatowej, w tym szerokośc korytarzy i drzwi. Sanepid przychodzi do nas regularnie. Sprawdza jakośc sal, oświetlenie, czystośc nawet fabry na ścianie. Dlaczego przychodzi- bo poddaliśmy się dobrowolnie kontroli kurtatorium nad szkołą i oni tego wymagają. Lektorzy muszą mieć ważne książeczki zdrowia, itp.Tak więc może nie zarzuacj mi dobrego samopoczucia, skoro nic o mnie nie wiesz. Nie jestem nadętą właścicielką szkoły, tylko długo przed PASE tworzyłam szkołę na dobrych nogach. I już.A tyle kasy za kontrolę nie dam i już.
metodyk o honorowy
>patronat, tak aby nie pojawiło się poczucie, którego juz nic w mojej

dopiero czytajac swój post wychwyciłam tak rażący błąd. Jak widzę,nikt nie jest doskonłay
Po wielu naleganiach pojawiały się argumenty. Jakie one są?
>- inspektorzy są związani bardzo ściśle z PASE (konkretnie są na
> liście płac)
Nieprawda. Inspektorzy nie mają związków z władzami PASE. Natomiast jest oczywiste, że inspektorzy PASE muszą otrzymywać pieniądze za swoją pracę - płaci za to zresztą sama szkoła (stąd koszt inspekcji). Można odwrócić Twoje rozumowanie i dojść do absurdu - jeśli płaci za inspekcję weryfikowana szkoła, to inspektorzy są uzależnieni od niej.
>- raporty z inspekcji trafiają do władz PASE (m.in. zarządu), które ma
> przynajmniej wgląd do pełnego know-how działalności badanej szkoły
>językowej
Nieprawda. Raporty są poufne i nie trafiają do zarządu ani innych władz PASE i wie o tym każdy członek PASE.
>- to zarząd wyznacza bieżącą politykę stowarzyszenia (m.in. wobec
>konkurencji), która znajduje m.in. wyraz w publikowanych materiałach
>reklamowych. Materiałach, w których bez przerwy próbuje się dezawuować
>konkurencyjne duże szkoły językowe.
A to już zupełna bzdura! Pokaż mi choć jedną reklamę w której "dezawuuje się konkurencyjne szkoły". Zresztą nie ma szkół, które są konkurencją dla PASE, bo PASE nie jest szkołą i nie uczy języków.
Czyli mamy 3 argumenty, które mają dezawuować PASE i żaden nie jest prawdziwy. Co ten PASE Wam zrobił, że tak się na nim wyżywacie? Czy faktycznie tak Wam zagraża?
Droga College,
Nikt nie chce zabraniać Ci cieszyć się z Twoich osiągnięć i oczywiście nie potrzebujesz do tego PASE aby odczuwać radość. Ale dlaczego Ty i inni mówiący wspólnym głosem dezawuujecie PASE? Ja i Tomcio po prostu chcemy pisać prawdę o PASE a nie krytykować Wasze szkoły.
A prawda jest taka, że PASE pomogła wielu szkołom stać się bardziej profesjonalnymi, wyznacza jasno określone standardy, które każda szkoła z rekomendacją PASE musi spełniać. PASE po prostu daje gwarancję, że szkoła działa zgodnie z pewnymi zadami. I nikt nie twierdzi, że nie może istnieć inna szkoła, która też jest dobra. Tylko, że dużo bardziej przekonujące jest jeśli powie to uznana organizacja profesjonalistów po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli niż sama szkoła o sobie. I tylko o to chodzi.
Jeśli w Twojej szkole jest faktycznie tak jak piszesz, to tylko Ci życzę abyś ujrzała korzyści jakie płyną ze współpracy a nie tylko z rywalizacji na rynku.

A dla niezorientowanych tylko wyjaśnię, że inspekcja PASE bada faktycznie całą szkołę (również standard sal, oświetlenie, czystość) ale przede wszystkim jednak zwraca uwagę na to co najważniejsze w szkole językowej: jakość nauczania, kwalifikacje nauczycieli i nadzór nad nimi oraz programami nauczania. Niestety nie robią tego przytoczone tutaj instytucje jak Straż Pożarna, Sanepid czy nawet Kuratorium (w każdym razie nawet w ułamku nie tak skrupulatnie jak inspekcja PASE).
dziękuję za stwierdzenie, że moge pracowac dobrze bez nadzoru kolegów. Nie jest chyba do konca jasne o co mi chodzi. Ja nie mówię, że forma ogólnopolskiego standardu nie byłaby pożyteczna. Juz wyżej napisałam,że brakuje w PASE osób nie pracujących w szkołacj językowych, prawdziwie niezaleznych. I to mi sie nie podoba. I również 8000 zł za inspekcję ( nie jednorazowa opłata, a nastepne inspekcje gratis!!!kasa za każdym razem, przynajmniej wtedy tak było)prowadzoną przez innych pracowników szkół nie jest dla mnie moralnie uzasadnione. I nikt mnie nie przekona, że jest. Co do kontroli Sanepidu czy straży skąd wiesz jaki jest standard tej kontroli. Czy uważasz,że PASE i na ochronie ppoż zna się lepiej od straży, a na przepisach sanitarnych lepiej od Sanepidu. Tak więc twoja miłość do PASE nie ma granic.Zapewniam cie, że są to rzetelne kontrole opatrzone zaleceniami i są za darmo.
Szanowny Franku,
widzę, że Twoje wypowiedzi o PASE to nowa wersja ,,Pieśni o Rolandzie''. Z Twojego zaangażowania wynika, że chyba jesteś na niezłym payrollu w PASE, skoro je tak wychwalasz pod niebiosa. Może nawet jesteś jednym z tych 3 słynnych, enigmatycznych założycieli PASE - p. Janiaka, p. Szymkiewicz i p. Nanowskiego, o których nikt nic nie wie.
Ale wracajmy do naszej agumentacji.
1)Stwierdzasz, że ,,Nieprawda. Inspektorzy nie mają związków z władzami PASE. Natomiast jest oczywiste, że inspektorzy PASE muszą otrzymywać pieniądze za swoją pracę - płaci za to zresztą sama szkoła (stąd koszt inspekcji). Można odwrócić Twoje rozumowanie i dojść do absurdu - jeśli płaci za inspekcję weryfikowana szkoła, to inspektorzy są uzależnieni od niej.'' Tak , szkoła płaci PASE za inspekcję. Więc kto płaci inspektorom? Wg mnie jednak PASE.
2) Stwierdzasz ,,
Nieprawda. Raporty są poufne i nie trafiają do zarządu ani innych władz PASE i wie o tym każdy członek PASE. '' Oj tutaj to już pojechałeś. Od razu trzeba było powiedzieć, że trafiają do szafy płk. Lesiaka. Ja jednak jestem pewien, że władze PASE, w tym zarząd mają do nich wgląd. Jt. po prostu oczywiste. Zwłaszcza przy nadawaniu ,,znaku jakości'' PASE.
3) Kolejne Twoje stwierdzenie ,,A to już zupełna bzdura! Pokaż mi choć jedną reklamę w której "dezawuuje się konkurencyjne szkoły". Zresztą nie ma szkół, które są konkurencją dla PASE, bo PASE nie jest szkołą i nie uczy języków.''
Widziałam takowe na ostatnich targach językowych. Oto wybór niektórych z nich:
np. próbujących dezawuować szkoły językowe biorące udział w rankingach Newsweeka (a będących alergiczną reakcją PASE na rankingi Newsweeka) - ,, Czy rankingi prasowe sprawdzają jakość prowadzonych zajęć'', ,,Czy można zaufać rankingom'', ,,Ponad 260 szkół językowych(w Polsce) podpisało się pod apelem o propagowanie jakośći i publikowanie wyłącznie rzetelnie sprawdzonych informacji'' (by the way pomysł z apelem pojawił się po rankingu Newsweeka w 2004 kiedy to jedna z warszawskich szkół PASE zajęła 50-któreś miejsce w rankingu, co stało się ,,kamieniem obrazy dla PASE'').
3) Kolejne stwierdzenie: ,,Co ten PASE Wam zrobił, że tak się na nim wyżywacie? Czy faktycznie tak Wam zagraża?'' Nie, nie chodzi o zagrożenie. Bo w PASE są z reguły (poza Archibaldem) szkoły słabo radzące sobie na rynku. Chodzi o to, że PASE to stowarzyszenie bezprawnie (głównie poprzez swoje reklamy) dyskredytujące poziom jakości nauczania w szkołach do niego nie chcących należeć oraz, mając bardzo niewielu członków, uzurpujące sobie prawo do reprezentowania rynku prywatnych szkół językowych w Polsce.
4) Stwierdzenie ,, A prawda jest taka, że PASE pomogła wielu szkołom stać się bardziej >profesjonalnymi, wyznacza jasno określone standardy, które każda
>szkoła z rekomendacją PASE musi spełniać. PASE po prostu daje
>gwarancję, że szkoła działa zgodnie z pewnymi zadami. I nikt nie
>twierdzi, że nie może istnieć inna szkoła, która też jest dobra.
>Tylko, że dużo bardziej przekonujące jest jeśli powie to uznana
>organizacja profesjonalistów po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli
>niż sama szkoła o sobie. I tylko o to chodzi'' - PASE nie daje żadnej gwarancji, bo np. słyszałam np. w ub. tygodniu klientów chcących zrezygnować z usług szkoły Pygmalion na Bielanach (kurs maturalny) ze względu na fatalną organizację. Dla mnie PASE daje głównie członkom stowarzyszenia taką gwarancję, że konkurencja została rozpracowana i że można ją bezkarnie dyskredytować, bo nie należy do PASE (tak zrobiono ze szkołą LEXIS z Warszawy rankingu Newsweeka z 2002 r., który byl od A do Z zrobiony przez PASE - wtedy PASE jeszcze bardzo kochało rankingi Newsweeka). Tyle polemiki.
Good night and Good luck Franku
Nic właściwie więcej dodac nie można. I dlatego, kiedy do mnie dzwoni przedstawiciel PASE, choc nie jestem pod ich parasolem, aby namówić mnie na podpisywanie jakiś protestów, uprzejmie dziękuję i nie nawiązuję kontaktu. Tak w istocie to może nawet trochę jestem dumna, że mi nie "pomagają".
W twoich postach jest tyle nieścisłych informacji, że po ich przeczytaniu nawet nie wiem co prostować. Moje wyjaśnienia natychmiast spotykają się z odpowiedzią, w której jest stos kolejnych nieścisłości, i zwykłych pomówień. I tak w koło Macieju. Syzyfowa praca.
.
A więc jeszcze raz:
.
1. Inspekcja PASE, wbrew temu co piszesz, nie kosztuje 8000zł, lecz 26[tel]zł (w zależności czy jest ona 1 czy 2 dniowa). Jest to dużo mniej niż porównywalna inspekcja EAQUALS czy ISO, które RÓWNIEŻ są płatne. A już robienie ZARZUTU z faktu odpłatności jest całkowicie niedorzeczne.
.
2. Nie jest prawdą, że pośród inspektorów PASE nie ma osób niezależnych. Bo są. Nie znam dokładnego składu osobowego inspektoratu na chwile obecną, ale wydaje mi się, że proporcja jest zbliżona do 50/50 - połowa inspektorów to pracownicy naukowi, a połowa to metodycy ze szkół członków PASE. Inspekcje zazwyczaj wyglądają tak, że jedzie 2 inspektorów - jeden taki i jeden taki. Jest to wbrew pozorom bardzo logiczne, bowiem komuś kto pracuje w szkole językowej łatwiej jest ocenić stronę organizacyjną przedsięwzięcia, a pracownikowi naukowemu stronę dydaktyczną. W naszej ostatniej inspekcji uczestniczył właściciel bardzo dużej szkoły z południa Polski i pani dr z uniwerku z Krakowa.
.
3. Frank nie napisał, że inspektorzy PASE znają się lepiej na gaszeniu pożarów od strażaka, lecz że są BARDZIEJ SKRUPULATNI w egzekwowaniu przepisów. To zasadnicza różnica.
.
4. Jeżeli szkoła Lexis boi się o to, że wielokrotnie większe szkoły-członkowie PASE, Archibald czy british School, mogą ukraść jej jakże cenny i niepowtarzalny know-how (LOL!), to może poddać się europejskiej inspekcji EAQUALS. Wymogi w 90% takie same co w PASE. Fakt, że wszystkie 3 szkoły które posiadają EAQUALS należą również do PASE jest na pewno przypadkowy i bez znaczenia.
no to sobie poczytałam...i podzielę się z Wami kilkoma przemysleniami

ODNOŚNIE RANKINGU: przychodzi panienka z obopu, jakas studenta czy coś, zadaje zestaw pytań i bez zrozumienia zakresla i notuje. ma do obskoczenia jeszcze paru klientów. od doświadczenia przedstawiciela szkoły zależy, czy pani odznaczy wszystko tak, jak to być powinno. swego czasu byly to wywiady przez telefon. ostatnio-osobiście. każdy moze być adresatem pytań - dyrektor, sekretarka a nawet sprzątaczka - waże, zeby zgodziła się udzielac informacji. i gdyby ktoś chciał skontrować to co przed chwilą napisałam, to infromuję, ze znam to za utopsji. dlatego dla mnie ranking nie jest rzetelny. i w ogóle idea rankingów jest trochę chora i w gruncie rzeczy może się mijać z prawdą - dotyczy to nie tylko szkół językowych...

ODNOŚNIE PASE - jest organizacją na tyle niezależną na ile pozwala jej na to struktura - czyli zespół prywatnych szkół językowych, które ją współtworzą. Opłaty pobierane za audyt są na tyle wysokie, ze starczają zarówno na opłacenie inspektorów jak i intensywną kampanię reklamową.

Nie podważam szczytnych idei, które towarzyszą zalozycielom stowarzyszenia, natomiast dość niepoważnym wydaje się być podejście do szkół niezrzeszonych jako tych, które nie mają wystarczajacej wiedzy ani kompetencji do świadczenia usług nauczania jezyka[ów]na poziomie. Wiedza o zasadach, procedurach itd. nie jest przecież wiedzą zakazaną, do której dostęp mają nieliczni. Natomaist faktem jest, ze wielu założyceli czy dyrektorów szkoł po prostu ignoruje pewne aspekty funkcjonowania szkoły nie widząc potrzeby ich wprowadzania. Przestrzegam w tym miejscu przed stwierdzeniem, że sa to wyłacznie kwestie braku odpowiedniego wykształcenia.

Sam audyt jednak ma do siebie to, że trwa zaledwie kilka dni, a nauka w szkole - to miesiące. Na ile szkoła jest wstanie dostosować papiery i kwestie formalne do potrzeb pomyslnego przejścia audytu wie każdy, kto chociaz z raz w życiu był kontrolowany :). Weźmy kontrolę ze skarbowego - w trymiga porzadkuje się papiery, zeby grało [co wcale nie oznacza ze przed czy po kontroli rzeczywistość nie była/nie bedzie inna. coś mozemy zmodyfikować, ale stosownie do własnego uznania. z pewnoscią jednak nabieramy doświadczenia i wiemy co kontorlują i w jakim zakresie. drugi raz nie damy się zaskoczyć]. to o czym pisze może tłumaczyć zjawisko isnienia szkół, które z jednej strony posiadaja rekomendację, a z drugiej są w stosuku do nich zastrzeżenia.

DROGA DO JAKOŚCI jest czymś co każda szkoła przechodzi sama. szkoła jest "organizmem żywym" podatnym na zmiany rynkowe, stope zyciową ludzi, cały szereg manipulacji jakie serwuje się potencjalnym klientom. Zauważcie, ze co i rz w jakichś mediach jakaś mądra głowa radzi "jak nie dać się oszukać". Szkoły jezykowe są piętnowane w dość wyjątkowy i intensywny sposób. za miesieczna kwotę kursu mozna zjeśc obiad w drogiej restauracji, a jednak nikt nie siedzi kucharzowi/kelnerom czy wlaścicielowi na karku patrzac i oceniając czy kelner jest kulturalny, czy kucharz muje ręce po wujściu z toalety i czy właściciel ma pojęcie o prowadzeniu restauracji. Krtoś mi powie - restaurację zweryfikuje klient! I ma rację. W przypadku szkół językowych jest dokładnie tak samo. Jeśli szkoła ma klientów - to znaczy ze rob coś, co tym klientom się podoba i za co chcą placić.

Kwestia kompletnego wyksztalcenia kierunkowego moze być równie kontowersyjna co każdy inny aspekt funkcjonowania szkoły. zauważyłam, ze student anglistyki jest wyrażeniem niemal równoznacznym ze zła jakością, brakiem odpowiedzialnosci i pojęcia o tym co robi. Taka ocena jest krzywdząca dla całej rzeszy mlodych ludzi, dla których praca wszkole językowej jest pasją - a nie zarabianiem na piwo czy waciki. Ludzie ci, zdobywajac dyplom, mają juz dość spore doświadczenie i zostaja w szkołąch, które doceniły ic zdolności i zaangazowanie. Nie wiem na ile - z praktycznego punktu widzenia - znajomość języka u studenta V roku różni się od tego, który ma jusz magistra. Wydaje mi się że niewiele. Mało tego, zaryzykuję stwierdzenie, zę różnica miedzy 4tym a 5tym rokiem też w zasadzie nie istnieje. Poza oczywistym faktem zaliczania kolejnych przedmiotów. Zapewne ktoś odwołałby sie do zajec z metodyki nauczania oraz praktyk w szkole - ajko tego, co stanowi fundament. Przekornie mogłabym powiedzieć, ze wizyta w szkole jednej czy drugiej i odbebnienie kilku lekcji nie uczy niczego. Inaczej byłoby gdyby student-praktykant odpowiadał za całosc przeprowadzonego przez siebie kursu [ergo: uczy od września do czerwca i ocenia swoje osiagniecia]. Gdyby tak wyglądało kształcenie metodyczne faktycznie studenci anglistyki mieliby potrzebne wykształcenie.
Druga przekorna uwaga, która ciśnie mi sie na usta jest taka, ze tak jak nie każdy student, tak samo nie każdy magister jest w stanie nauczyć. Dobrymi lektorami są nieliczni, dlatego w studentów warto inwestować jak najwcześniej zeby ich potem zatrzymać. Dobry lektor - to skarb.

GADZETY GADŻETY to zmora, która nęka od lat kilku. zapisz się na kurs - to dostaniesz koszulkę lee, kubek dilmaha, breloczek levis'a, nasz firmowy długopis, program do potarzania słowek, darmowy dostęp do tego, tamtego, bezpłatne konwesacje w trakcie i po lekcjach, maile ze slówkami na twoja skrzynkę lub komórkę - cuda wianki jak na odpuście. A człowiek przychodzi do szkoły bo chce sie nauczyć jezyka. z 3/4 tych gadżetów nie skorzysta - bo nie bedzie miał kiedy, a moze nawet potrzeby. to, czego oczekuje to zainteresowanie ze strony szkoły i lektora - zainteresowanie losem i postepami. Wspominam o tym, bo tak jakoś się porobiło, że ped do gadzetów pochłania coraz szersze kręgi. Szkoł nabijają kieszenie producentom tych śmiesznych rzeczy a potem jęczą, ze mają mały budżet. Im wiecej szkól wchodzi w gadżetomanię, tym więcej gadzetów oczekują klienci. Niedługo pierwszym kryterium wyboru szkoły stanie się ilość gratisów i świecidełek - zupelnie jakby miało to coś wspólnego z rzetelną nauką...

pzdrawiam!
Bardzo ciekawy tekst powyżej.
kieruje odpowiedź do Fokandera

wszystko co napisałeś świeta prawda. W tym roku moja szkoła była 6 w rankingu, w zeszłym 3, trzy lata temu 4. Nie ma to żadnego znaczenia, bo zależało to od tego którą rubryke Pani zakreśli. Pani która była u nas nie znała angielksiego. Nie była to studentka. Każda próba pokazania jej czegoś ważne kończyła się stwierdzeniem, że to nie jest potrzebne, albo że mi wierzy na słowo. Tak więc cały ten ranking to kicha.

Ale , ak słusznie zauważyłeś, przygotowanie do wizyty PASE wygląda podobnie- trzeba przygotowac dokumentację i odbywa sie kontrola.

Jest jednak pewna różnica. Za kontrole PASE trzeba zapłacić- np u nas 8000 zł jednorazowo, potem co roku jakąś znaczącą sumę. Akcja Newseeka jest jednorazową zabawą, brzemię pASE, jak widać na tym forum trwa cały czas. Wystarczy spojrzeć w prawy górny róg. W mojej szkole ja ustalam jakośc, a że jest ona dobra świadczy moje 15 lat na rynku, szkoła pękająca w szwach, zdający egzaminy uczniowie, finaliści olimpiady, finmaliśta konkuru radia Bis, itd. Nie o to chodzi aby sie wyliczać. Wkurza mnie tylko to, że ktoś powyżej uważa, że ja nie jestem w PASE bo się boję , że nie przejdę tej kontroli ( nie podołam kolegom prowadzącym inne szkoły). Nie, nie jestem bo cenię sobie niezależność.
No to cieszę się, że zgadzamy się co do nierzetelności rankingów. Dodałbym do tego co pisze fokander i college, że nawet jeśli dane zbierane byłyby bardzo rzetelnie, to wyniki i tak byłyby przypadkowe, gdyż nie sposób jest na jednej skali punktowej wyrazić jakości szkoły i na tej podstwie powiedzieć - ta jest lepsza a ta gorsza. Jedna szkoła uczy 20 języków i 6 grup wiekowych w 10 ośrodkach a inna tylko jednego i tylko dla dorosłych. Która zdobędzie więcej punktów i co ma to wspólnego z jakością nauczania? Poza tym jak można oceniać jakość szkoły jeśli się nie zobaczy jak szkoła naucza, czyli "nie sprawdzi jakości prowadzonych zajęć" (cytat z ulotki przeciw rankingom)?
Muszę też sprostować pewne nieścisłości w wywodzie fokander'a dot. PASE.
Po pierwsze, opłaty za audyt czyli inspekcję pokrywają koszt samej inspekcji i jest on dużo niższy niż to 8000 zł powtarzane ciągle przez szanowną College. Tak jak pisał wyżej Tomcio jest to ok. 26[tel]zł. Za reklamę PASE płacą same szkoły należące do PASE - zupełnie oddzielnie.
Po drugie nieprawdziwe jest, że PASE ma "podejście do szkół niezrzeszonych jako tych, które nie mają wystarczajacej wiedzy ani kompetencji do świadczenia usług nauczania jezyka[ów]na poziomie". Nic takiego się nie ma miejsca! PASE nie ocenia szkół, które nie należą do PASE. Skąd takie twierdzenie?
Po trzecie jest istotna różnica pomiędzy jakąkolwiek kontrolą np. urzędu skarbowego a inspekcją PASE, gdyż kontrole ograniczają się do papierów a inspekcja zaczyna się od papierów, ale jej celem jest sprawdzenie czy stan faktyczny pokrywa się z tym co jest na papierze (i dużo więcej). Najważniejsze jest w samej inspekcji sprawdzenie jakości nauczania poprzez ogromną liczbę wizyt na zajęciach lektorów. Oczywiście, jeśli szkoła jest nieuczciwa, to może sobie przygotować tylko pod inspekcję różne rzeczy, ale zadaniem inspektorów jest sprawdzenie czy te deklaracje mają odbicie w rzeczywistości. A to już jest na prawdę trudne (by oszukać). Wystarczy przyjrzeć się zakresowi inspekcji, który już wklejałem ze strony PASE (www.pase.pl - jak ktoś chce sprawdzić) na innym wątku:
"Czy szkoła posiada opracowane na piśmie programy nauczania poszczególnych kursów i poziomów?
Czy szkoła posiada zdefiniowany system poziomów?
Czy kwalifikacja na kurs odbywa się w oparciu o testy diagnostyczne i / lub rozmowy wstępne?
Czy szkoła przeprowadza wewnętrzne testy i egzaminy sprawdzające stopień opanowania materiału?
Czy słuchacze otrzymują okresowe raporty i świadectwa ukończenia kursu?
Czy szkoła posiada system nadzoru zajęć, listy obecności, dzienniki itp.?
Czy szkoła wypracowała system zastępstw i odrabiania oraz rozliczania odwołanych zajęć?
Czy w szkole znajduje się biblioteczka metodyczna z materiałami odpowiadającymi profilowi szkoły i jej programom nauczania?
Czy szkoła wypracowała system rekrutacji nauczycieli?
Czy dyrektor d/s nauczania ma zakres obowiązków, który określa jego pozycję w szkole?
Czy nauczyciele są hospitowani co najmniej raz w semestrze? Czy dyrektor d/s nauczania regularnie monitoruje pracę nauczycieli?
Czy szkoła posiada program wdrażania do pracy nowo przyjętych nauczycieli?
Czy szkoła organizuje szkolenia dla swoich nauczycieli?
Czy szkoła umożliwia nauczycielom rozwój zawodowy i doskonalenie swoich umiejętności?
Czy nauczyciele prowadzą zajęcia według określonego spójnego planu i czy mają zdefiniowane cele nauki?
Czy nauczyciele dobierają materiały dydaktyczne zgodne z programem kursu i celem zajęć?
Czy nauczyciele efektywnie wykorzystują pomoce audiowizualne?
Czy nauczyciele efektywnie organizują pracę słuchaczy na zajęciach?
Czy nauczyciele motywują słuchaczy do nauki poprzez dobór odpowiednich technik i materiałów nauczania?
Czy nauczyciele posługują się poprawną angielszczyzną dostosowaną do poziomu znajomości języka angielskiego u słuchaczy?
Czy nauczyciele w sposób jasny i zrozumiały wydają polecenia słuchaczom oraz udzielają wyjaśnień?
Czy nauczyciele poprawiają błędy językowe słuchaczy?
Czy nauczyciele wykazują kompetencję językową?"

Oczywiście, nie sądzę by ktoś w PASE uważał, że szkoła, która przeszła inspekcję jest idealna i nic jej nie można zarzucić. Stąd nie dziwię się, że od czasu do czasu pojawiają się jakieś zastrzeżenie pod adresem jednej czy drugiej szkoły. Tylko ten kto nic nie robi błędów nie popełnia (ale oczywiście ważne jest też jakie są to błędy).
Poza tym z większością wywodu fokander'a się zgadzam.
Natomiast jeśli chodzi o post szanownej College to jeszcze raz podkreślam, że PASE nikogo do nieczego nie zmusza, nie twierdzi, że Twoja szkoła jest gorsza, że się boisz podejść do inspekcji itp. Twierdzi tylko, że jeśli przejdziesz inspekcję, to znakiem PASE jakości potwierdzi Twoją jakość. I tyle.
I nie obawiaj się tak PASE! Niech nie będzie dla Ciebie brzemieniem!
Jak juz odpowiedzialam w innym watku na twoją listę spraw jakimi zajmuje sie PASE, dosyć to elementarna wiedza. A już kuriozum to

Czy nauczyciele efektywnie wykorzystują pomoce audiowizualne?
>Czy nauczyciele efektywnie organizują pracę słuchaczy na zajęciach?
>Czy nauczyciele motywują słuchaczy do nauki poprzez dobór odpowiednich
>technik i materiałów nauczania?
>Czy nauczyciele posługują się poprawną angielszczyzną dostosowaną do
>poziomu znajomości języka angielskiego u słuchaczy?
>Czy nauczyciele w sposób jasny i zrozumiały wydają polecenia
>słuchaczom oraz udzielają wyjaśnień?
>Czy nauczyciele poprawiają błędy językowe słuchaczy?
>Czy nauczyciele wykazują kompetencję językową?"

Zechcesz wybaczyć, ale to jest ABC każdego nauczyciela po anglistyce, ze zdanym egzaminem z metodyki i praktykach. No nie dajmy sie zwariowac. Ja nie boje sie PASE ale drażni mnie nadęta opinia o PASE i już. Twoja lista spraw, ktore sprawdza PASE potwierdza, że mam rację. Tego się nie da sprawdzic na kontroli, bo to o czym piszesz to w 80% jest proces eduakcyjny, który jest rozłożony w czasie.Jeśli są szkoły, którcyh nauczcyiele nie radzą sobie ze sprawami ,z twojej listy, to może dobrze, że to PASE jest. Bedzie mniej zawiedzionych.
I nauczyciele beda poprawiać błędy słuchaczy ( No nie, szopka!)
college - bardzo bym prosił, abys uporczywie nie wprowadzała w błąd w kwestii kosztów kontroli. Są one wielokrotnie przez ciebie zawyzone, o czym pisałem kilka postów wyżej.
Aga.p.p ... podpisuję sie pod tym co napisalaś. Pozdrawiam.
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 108

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia