Ja jednak postuluje za chciec to moc.
Nie chce brzmiec jak stara baba, ale gdy ja sie zaczynalam uczyc angielskiego o TV kablowej i necie jeszcze nikt w POlsce nie slyszal, a wyjazdy do krajow anglojezyczne zarezerwowane byly dla bogaczy. NIe bylo tez jeszcze kolorowych, profesjonalnych ksiazek z kasetami.
Uczylismy sie z Alexandra, czesci pierwsze w podstawowce, a ja w domu samodzielnie w wieku lat 12 przerabialam sobie druga czesc, gadajac do siebie samej. I wiesz co, napisalam olimpiade angielska lepiej niz moje kolezanki z klasy, ktore chodzily na lekcje prywatne od pierwszej klasy podstawowki. Udalo tez mi sie dostac do dobrego liceum, majac lekcje prywatne raz w tygodniu przez rok, podczas gdy inni chodzili 3 razy w tygodniu w ostatnim roku, (8 klasa) a wczesniej regularnie przez cala podstawowke.
I tak uwazam, ze teraz sa o wiele wieksze mozliwosci, bo jak ktos jest oszczedny to odlozy sobie na kasety i materialy do nauki jesli naprawde mu na tym zalezy. Co do ksiazek to polecam odwiedzic antykwariat w wiekszym miescie. Czesto jest bardzo duzo ksiazek o polwe tanszych niz w ksiegarni anglieskiej. I nawet zerkniecie na net w szkole jeszcze kilka lat temu bylo niemozliwe.
No i listening comprehension z radio... a tego argumentu nie obaliles;)
Zycze determinacji,
regularnego uczenia sie codziennie, a nabedziesz wysokich kompetencji jezykowej i na pewno zdasz nie tylko FCe, ale i CPE.
KOciamama.