który kurs wybrać

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 148
poprzednia |
Witam,

ktory kurs wybrac do nauki:
1. ESKK (3 poziomy, najnowsze wydanie: Audio CD + zeszyty)
2. First steps in English 1 i 2 + The next steps in English (3 kursy Audio CD - kopia 1:1 kursow wydanych kiedys na kasetach wraz z instrukcjami - pierwszego wydania) + 3 dobre podreczniki z wyjasnieniem gramatyki + readersy

Nie interesuja mnie wodotryski ala SuperMemo itd itp. Zalozenie jest takie, ze bedzie ostre kucie na pamiec, WIELOKROTNE GLOSNE POWTARZANIE, sluchanie nagran, przepisywanie, utrwalanie... Krew, pot i lzy. Argument roznicy w kosztach odpada (pomijamy go).
Raz, dwa razy w miesiacu moge wziasc nauczyciela na konsultacje (zeby mi wyjasnil watpliwosci ktore wczesniej sobie bede zapisywal podczas nauki na kartkach). Prosze o argumenty przemawiajace za danym kursem. Jezeli 2 opcja, to jakie 3 dobre podreczniki do gramatyki? Szkutnika "Gramatyka jezyka angielskiego" dobra bedzie?
Odpadaja kursy stacjonarne - przekonal mnie poradnik Jacka Gordona, ze nauczyc sie mozna tylko samodzielnie. Odpadaja programy komputerowe, nie potrafie sie przy tym skupic (bedzie zeszyt + dlugopis + mikrowieza). Oczywiscie ESKK bede zamawial stopniowo wraz z postepem... Wiem, wiem, 3 poziomy... ambitne podejscie, zapal minie... ale szukam kursu gdzie bedzie ciaglosc materialu przez dlugi okres nauki, poziomy nauki...
First steps in English 1 i 2 + The next steps in English = Supermemo No Problem :) A zdaje się, że w No problem jest chyba nawet więcej ćwiczeń i algorytm powtórek. Ale jeśli nie jesteś w stanie skupić się na nauce, ucząc się na komputerze, to faktycznie nie masz wyjścia. Choć tracisz jednocześnie narzędzie, które w nauce pomaga. Jest mnóstwo stron z darmowymi podcastami, kursami do nauki np. BBC oraz gramatyką itp.

Nie znam kursu ESKK, ale tu na forum cieszy się raczej dobrą opinią. Z tego co wiem masz w nim jakieś wsparcie ze strony nauczyciela. To może być dobra opcja w przypadku jeśli nie lubisz programów, których zadaniem jest właśnie substytuowanie nauczyciela, choć niedoskonałe.
Nie do konca sie zgodze, ze to te same kursy.

FSIE + TNSIE:
1. instrukcje jak przerabiac kurs, krok po kroku przez 3 czesci opisane co robic
2. wiecej slowek (fraz)
3. wydaje mi sie ze wiecej cwiczeni, takze na mowienie (FSIE1 = 6 x 80 minut, ANP1 = ok 2,5 godz)
Reasumujac: moim zdaniem obszerniejszy jest FSIE + TNSIE, ANP jest moim zdaniem bardziej wygladzony, latwiejszy w nauce, mnie materialu.

Pytanie jest ktory kurs ma wiecej cwiczen mowienia, ESKK (3 poziomy) czy FSIE + TNSIE?
Ktory kurs wiekszy nacisk kladzie na mowienie?
Te 2.5 godz. to się odnosi raczej do nagrań mp3, a w kursie komputerowym jest więcej nagrań. Nie mniej jednak o wiele ważniejsze od tego, który z nich wybierzesz jest to, czy za rok, dwa, pięć lat będziesz ciągle się uczyć i czy wytrwasz. Systematyczność jest najważniejsza. Więcej zdziałasz ze średnimi materiałami, ale pracując systematycznie, niż mając najdoskonalsze materiały dla Ciebie, ale nie będąc systematyczną.
Więc wybierz ten kurs, który jest dla Ciebie bardziej zachęcający. Żebyś bardziej ochoczo do niego siadała i jak najmniej ochoczo od niego odchodziła. Te kursy to tylko wstęp do języka. Po ich przerobieniu będzie ciągle więcej do zrobienia, niż zostało zrobione. Choć oczywiście będzie już o wile łatwiej obcować z językiem.
A dlaczego ktoś z forum ma się produkować i udowadniać Ci że ten albo inny kurs jest dobry?
Każdy kurs ma plusy i minusy, każdy ma trochę inną "technologię" przyswajania wiedzy przez uczącego się.
Nie ma kursu idealnego, każdy z nas w inny sposób się uczy i nie każdy "rewelacyjny" kurs będzie dobry
akurat dla mnie czy dla Ciebie. Samemu trzeba podjąć ryzyko zakupu i próby nauki. Niestety problem w dużej mierze polega na tym, że ludzie kupują kursy czy podręczniki tutaj polecane (często sami proszą o opinie), a po miesiącu rzucają je w kąt i kupują kolejne, zamiast skupić się na jednym i pracować na nim do ostatniej strony.
Proponuje spojrzeć na półki w domach, ile różnych materiałów mamy do nauki a z ilu tak naprawdę uczyliśmy się do końca ;-). Jeśli chcesz coś do pamięciówki od początku do końca wraz z gramatyką, to zajrzyj do kursu Angielski metoda redpp.com. Tam jest wszystko, 4 poziomy po 3 podręczniki dla poziomu wraz z nagraniami wzorów zdań które można rozbudowywać i przekształcać. Ty będziesz się uczyć i Ty musisz podjąć decyzje.
Cytat: MagdaK1990
Odpadaja kursy stacjonarne - przekonal mnie poradnik Jacka Gordona, ze nauczyc sie mozna tylko samodzielnie.

chyba źle to zrozumiałeś: chodzi o to, że jeżeli będziesz chodził na kurs, ale nie będziesz dodatkowo samodzielnie pracował w domu, to niewiele się nauczysz.
Mnie sie wydaje ze dobrze, Gorodn napisal tam, ze:
1. zamiast placic komus za wyjasnienie gramatyki mozna samemu otworzyc ksiazke i sie nauczyc jej
2. konwersacje skrytykowal jak najglupsza forma nauki (zeby cos mowic, to trzeba miec juz zasob slow i znac gramatyke)
3. ciezko na zajeciach kuc cale zdana, zwroty, powtarzac to 10-15 razy na glos
4. z tego co napisal nauczyc sie mozna sememu, a nauczyciel jako dodatek jak sie ktos UPRZE, napisal jak powinna taka nauka z nauczycielem wygladac
5. napisal ze rozmowa to po nauczeniu sie ok 12 tys slow, zwrotow, ze to takie zaprezetowanie sie. Tak jak ktos na fortepianie uczy sie wiele lat grac, a potem przygotowuje sie do danego koncertu i prezentuje to co umie.
Gordon napisal ten poradnik raczej ostrym jezykiem, wlasciwie to uderzyl w caly biznes (kursy jezykowe, nauczycieli) zwiazany z nauka jezyka. Jakos mam przekonanie do tego co napisal. Wszystko jest tam wyjasnione od A do Z. Fajnie pokazal jak samemu sprawdzac czy opanowalo sie dany material.
Odnosne samodzielnej nauki podal ksiazki na koncu ...
edytowany przez MagdaK1990: 16 mar 2015
Angielski metoda redpp.com - oni chyba zbankrutowali
W sklepie nie da sie nic kupic, a konto na allegro bylo zablokowane.
edytowany przez MagdaK1990: 16 mar 2015
Bejotka, przerabiales FSIE + TNSIE?
edytowany przez MagdaK1990: 16 mar 2015
Cytat: MagdaK1990
5. napisal ze rozmowa to po nauczeniu sie ok 12 tys slow, zwrotow, ze to takie zaprezetowanie sie. Tak jak ktos na fortepianie uczy sie wiele lat grac, a potem przygotowuje sie do danego koncertu i prezentuje to co umie.

Dawno większej głupoty nie czytałem. Większość ludzi uczących się języka ma o wiele uboższe słownictwo i potrafi komunikować się płynnie. Tak samo dzieci mówiące danym językiem - znają o wiele mniej słów a jednak mówią biegle. Taki zasób słownictwa to już poziom zaawansowany.

Też jestem zwolennikiem samodzielnej nauki, ale dopiero gdzieś od poziomu B1. Trzeba trochę wiedzy wbić do głowy, zanim zacznie się naukę na własną rękę.
"
l warstwa
Do pierwszej warstwy zaliczyłbym najbardziej pospolite i popularne
słowa zrozumiałe na całym świecie. Są wśród nich także nazwy
przedmiotów, które nas otaczają na codzień takie, które „każdy widzi".
Grupę tych najpopularniejszych słów szacuję na około tysiąc. Uczenie się
ich przebiega szybko i bez wysiłku.
10
Właściwie każdy, kto te słowa usłyszy od kogoś lub przeczyta,
zapamiętuje je niemal natychmiast. Prawdopodobnie więc stąd bierze się
złudzenie osób uczących się języka, że skoro z łatwością nauczyli się
tych słów, to będzie tak dalej. Osoby, które chcą być „nauczone" języka
i które wykupują przeróżne kursy i wyjazdy językowe, opanowują
właśnie tę warstwę, jednakże daje to
możliwość wyartykułowania co najwyżej kilkudziesięciu sensownych
zdań.
II warstwa
Do drugiej warstwy zaliczyłbym znajomość około trzech tysięcy słów i
najbardziej popularnych zwrotów. Warstwę tę celowo wprowadziłem do
naszego podziału, ponieważ jest to poziom, na którym większość ludzi
kończy swoją naukę. Do tego bowiem momentu uczenie się przebiega
względnie łatwo i dla wielu osób -szczególnie tych zdolniejszych - bez
wysiłku. Przyczyną tego jest fakt, że na warstwę tę składają się słowa i
zwroty ciągle jeszcze łatwe w zapamiętaniu i przeważnie
nieabstrakcyjne, to znaczy łatwo kojarzące się z desygnatem. Również
konstrukcje językowe (gramatyczne) są tu także proste i logiczne dla
uczącej się osoby. Znajomość słownictwa tej warstwy pozwala
porozumieć się w najprostszych sprawach, ale o żadnym praktycznym
użyciu języka, mając taki zasób wiedzy, mowy być nie może! Bardzo
często ludzie znający tylko tę warstwę języka twierdzą, że „świetnie
znają angielski". Rzeczywiście, osoby te niezwykle sprytnie potrafią
operować tą małą ilością stów, jednakże przy „bliższym wejrzeniu"
prawda wychodzi na jaw. Aby ci czytelniku uzmysłowić, Jak się ma
znajomość tej warstwy do całości, spójrz proszę na rysunek; komentarzy
chyba nie trzeba.
III warstwa
Na zawartość trzeciej warstwy składa się znajomość około, powtarzam
około dwunastu tysięcy słów i zwrotów, oraz wszystkie
11
podstawowe konstrukcje językowe. Na taką bowiem liczbę oceniam
minimalną, ale sensowną znajomość języka angielskiego, umożliwiającą
całkiem przyzwoite porozumiewanie się z innymi osobami na temat
wszelkich podstawowych spraw i zjawisk życiowych. Podkreślam, że jest
to tylko porozumiewanie się, a nie płynna rozmowa. Znajomość tej
warstwy umożliwia też czytanie najbardziej podstawowych tekstów
pisanych, typu ulotka, pismo urzędowe, list. Niektórzy nazywają tę
warstwę „Broken English", co można przetłumaczyć jako „łamany
angielski", ale myślę, że nazwa „uproszczony angielski" byłaby lepsza.
Moim zdaniem, ta właśnie warstwa powinna stanowić dla większości
uczących się języka angielskiego osób punkt docelowy w nauce. Muszę
dodać, że opanowanie jej będzie dla wielu jedynym realnym celem,
ponieważ wysiłek intelektualny, który jest konieczny aby tego dokonać
oraz związane z nim wytrwałość i poświęcenie, są nie lada wyczynem.
Opanowanie tej warstwy w sposób czynny, wymaga uczenia się już na
pamięć materiału, jaki ona obejmuje. Zawiera ona bowiem słowa i zwroty
w większości abstrakcyjne, czyli nie kojarzące się bezpośrednio z
desygnatem, a także konstrukcje językowe wymagające dogłębnego
zrozumienia. Ich zapamiętanie wymaga cierpliwej i systematycznej pracy
intelektualnej, polegającej na czytaniu, pisaniu i przede wszystkim
wielokrotnym, głośnym powtarzaniu.
Niestety, ogromna większość osób uczących się języka angielskiego i
pragnących porozumiewać się w tym języku (czyli chcących opanować tę
warstwę), popełnia kardynalny błąd polegający na tym, że chcą „zostać
nauczone" tego materiału i biorą sobie nauczyciela, lub też idą do jakiejś
szkoły językowej czy też na kurs, aby tam na zajęciach czy lekcjach,
materiał ten został w jakiś sposób „przetransferowany" do ich pamięci.
Jest to niemożliwe i na następnych stronach tego poradnika napiszę
dlaczego nie można nauczyć się języka „od kogoś". Wyjaśnię także
mechanizmy prawdziwej nauki.
12
IV warstwa
Na tę warstwę składa się około 30 tysięcy słów i zwrotów. Jest to liczba
jaką w każdym języku europejskim posługują się native speakers.
Dopiero więc znajomość słownictwa tej warstwy umożliwia normalną
rozmowę w danym języku. W języku angielskim jednak taką znajomość
słów posiadaj ą tylko niewykształcone, niższe klasy społeczeństw
anglosaskich, jak już bowiem wspomniałem, angielski jest językiem
wyjątkowo bogatym i elastycznym, co oznacza, że zakres słów, zwrotów,
oraz możliwości kombinacji między nimi jest ogromny. Język w takim
stopniu powinni więc opanować ludzie, którzy zajmują się nim
zawodowo, tacy jak tłumacze, nauczyciele i osoby mające stałą
konieczność posługiwania się nim. Na tej warstwie językowej przebiega
większość międzynarodowych kontaktów. Również gazety i czasopisma
na niższym poziomie, oraz literatura dla niezbyt wymagających czytelników
jest osiągalna dzięki znajomości tego materiału językowego.
Jednakże uprzedzam, że opanowanie tej warstwy jest już dla
obcokrajowca wielką sztuką, dostępną tylko dla uzdolnionych językowo
jednostek i wymagającą tysięcy godzin ciężkiej, intelektualnej pracy.
Używając porównania mogę powiedzieć, że wysiłek i czas potrzebne
do jej opanowania odpowiada mniej więcej wysiłkowi, który trzeba
wykonać, aby zostać dobrym lekarzem, czyli tysięcy godzin nauki i
praktyki.
Nie wymieniam i nie omawiam dalszych warstw języka angielskiego,
ponieważ ich znajomość jest dostępna tylko dla wybitnie uzdolnionych
silnie umotywowanych jednostek. Poznawanie kolejnych warstw wymaga
bowiem kilkunastoletniego, intensywnego kontaktu z językiem,
polegającego na oczytaniu i stałym kontakcie z native speakers.
"
edytowany przez MagdaK1990: 17 mar 2015
"Skoro zaś mówimy o „wcześniejszej nauce", to zauważyłem, że wiele
osób ma o swojej znajomości języka angielskiego bardzo wygórowaną
opinię. Nie wiem dlaczego, ale jeśli chodzi o znajomość języków obcych,
ludzie są wobec siebie zadziwiająco mało krytyczni. Często brałem na
sprawdzenie osoby twierdzące, że „znają świetnie angielski" i okazywało
się, że ich umiejętność budowania poprawnych konstrukcji ograniczało
się do najprostszych, a znajomość słownictwa była żałosna. Dlatego
zanim uznasz się za osobę „zaawansowaną" w języku angielskim, zrób
prosty sprawdzian swojej znajomość słownictwa.
Otóż, otwórz słownik polsko-angielski i zasłaniając angielskie
znaczenie powiedz głośno polskie hasła po angielsku. Sprawdź w ten
sposób co najmniej kilkanaście stron ze słownika, wybierając je na chybił
trafił. Zapisuj, po zrobieniu każdej strony, ile miałeś trafnych
odpowiedzi. Następnie podsumuj je. Policz, co które słowo w słowniku
powiedziałeś bezbłędnie, a następnie oblicz swoją znajomość słownictwa
w ten sposób, że jeżeli słownik zawierał - powiedzmy -20 tysięcy haseł, a
ty znałeś co piąte słowo, to oznacza że znasz około 4 tysiące słów.
Przy okazji ci powiem, że jeżeli twoją dotychczasową naukę stanowiły
kursy i wyjazdy językowe, to w najlepszym wypadku znasz tysiąc słów.
Przypominam zaś, że minimum słów potrzebnych do przyzwoitego
porozumiewania się w języku angielskim (porozumiewania się, a nie
płynnej rozmowy), wynosi około 10 tysięcy. Tak więc, jeżeli znasz mniej
niż dziesięć tysięcy słów to, drogi czytelniku, wracaj do nauki, a na
praktykę językową masz jeszcze czas."
A ten jegomość opiera swoje twierdzenia na jakichś badaniach, czy może mamy mu wierzyć na słowo? ;-)
Jeżeli zamierzasz czekać z nauką mówienia do czasu aż opanujesz 10-12 tys. słów to kiepsko to widzę. Niesłusznie również odrzucasz programy komputerowe które mogłyby przyśpieszyć Twoją naukę języka (np. SuperMemo). Poczytaj o skuteczności SuperMemo, zanim na dobre odrzucisz tą metodę nauki. Nie znam lepszego sposobu na naukę słówek od programów zawierających algorytm optymalizacji powtórek.

Kursy językowe to dobry pomysł, pod warunkiem, że trafi się na dobrego nauczyciela, co niestety nie jest łatwe.

Kilkunastoletni okres wymagany do osiągnięcia biegłości to kolejna przesada. Mówię to w oparciu o ludzi których znam (może nie jest to twardy dowód w postaci np. 1000 osób potwierdzających jakąś regułę, ale jednak).

Co do samooceny swoich umiejętności językowych - zgadzam się w 100%. Ludzie bardzo często zawyżają swoją znajomość języka. Przykładowo ci, którzy znają język na poziomie powiedzmy A2, często mówią, że znają język "średnio". Dla mnie średnio to B1-B2. Są skrajne przypadki ludzi którzy mówią, że znają język dobrze, a w rzeczywistości okropnie dukają, gramatyka kuleje, a akcent brzmi jak u Rosjanina.
Zawsze najlepiej sięgnąć po badania niż czyjąś opinię bez jakichkolwiek przypisów. A jak się odrobinę poszuka, to się znajdzie. Dlatego tym bardziej dziwi mnie opinia tego człowieka, która przeczy badaniom. Tu są badania: http://testyourvocab.com/blog/ Dosyć ciekawe i obszernie opisana metodologia pomiarów z granicą błędu rzędu ~10% (w przypadku badania indywidualnego) i wyniki zaokrąglane do 10 słów w przypadku znajomości <10.000 i do 100 słów gdy wynik >10.000. W wielu miejscach wyniki badań kłócą się z tym co powiedział ten człowiek. Native speaker operuje z 30k słów :) Zgodnie z badaniami tak, ale taki który dużo czyta w tym dużo literatury i ma więcej niż 30 lat. Ale czy to oznacza, że 15 letni native nie mówi płynnie? Że nie rozumie co do niego mówią, że nie rozumie wiadomości, filmu, sam nie potrafi odpowiedzieć. Takie coś potrafi i dziecko w 4 klasie podstawówki, które wcale nie musi być oczytane. Patrząc na badani, to osoby nawet 26 letnie, które mało czytają, czasem znają mniej niż 11 tys. słów. Czy mają oni problemy z płynnością? Nie sądzę. Tym bardziej, że jest to wartość uśredniona. Zdaje się, że właśnie te 10 tys. poniżej których nie schodzi przeciętny (jest to średnia, więc są i tacy co mniej znają) mało czytający native jest granicą niezbędną do płynnej rozmowy. Jest to logiczne, gdyż każdy zdrowy psychicznie człowiek, nawet leniwy, chce brać udział w życiu społecznym i nie chce być wykluczony z życia społecznego w takiej czy innej formie. Nawet złodziej, który zakrywa twarz po tym jak został już skazany i właśnie dlatego ją zakrywa. Tak więc co bardziej leniwe jednostki będą balansowały na na takiej granicy znajomości słownictwa, która pozwoli na swobodną komunikację w ramach najbardziej popularnych i najczęściej poruszanych społecznie zagadnień. Poza tym trudno zejść poniżej tego poziomu, będąc ciągle bombardowanym przez te słowa ze wszystkich stron. Trudno nie być płynnym mówiąc językiem kraju, w którym się mieszka. Pod wykresem jest objaśnienie, dlaczego ta najniższa krzywa odbiega od pozostałych. Nie zmienia to jednak faktu, że są native speakerzy, którzy na prawdę znają te 10k słów i żyją i to im wystarcza do płynności. A ten człowiek napisał, że 12 tys to za mało :) Przy czym wyższa grupa, która podąża już z trendem wskazuje na ponad 13 tys. wśród 15 latków, którzy trochę czytają. Co ważne to średnia, więc w tej grupie są i tacy co znają mniej niż 13 tys. Te osoby raczej nie mają problemów z płynnością i ogólnym funkcjonowaniem w anglojęzycznym kraju. Osobiście nie znałem nigdy 15 latka, który mówiłby niepłynnie, czy miał problemy z używaniem ojczystego języka, chyba że ktoś z poważnymi dysfunkcjami jeśli chodzi o intelekt.

Kolejna ciekawostka, to studenci zagraniczni. Już nie pamiętam jaki wynik trzeba zdobyć w tym teście (IELTS), żeby móc podjąć studia za granicą, ale chyba 7. To będzie niecałe 8500 słów. A przecież te osoby studiują w obcym języku. Muszą brać udział w dyskusjach i funkcjonować w tym języku i czytać książki ze swojej dziedziny, więc myszą mówić płynnie. To nie Erasmus, gdzie się jedzie na wycieczkę krajoznawczą zamiast się uczyć, a zaliczenia egzaminów są banalne.

Co do aluzji ze sprawdzeniem znajomości słownictwa, to na tej stronie można to zrobić w prostszy sposób i otrzymać lepsze przybliżenie. Najciekawsze jest to twierdzenie. "Na tę warstwę składa się około 30 tysięcy słów i zwrotów. Jest to liczba jaką w każdym języku europejskim posługują się native speakers. Dopiero więc znajomość słownictwa tej warstwy umożliwia normalną rozmowę w danym języku.."
No ja zrobiłem trochę inaczej. Wziąłem sobie popularny słownik ale języka polskiego, który ma 30 tys słów. Otworzyłem przypadkową stronę, a tam takie słowa jak: fakir, falset, fantasmagoria, fagot (nie, to nie to samo znaczy co po ang. :) Czyli nie znam nawet 30 tys. słów po polsku. No tak ale było wspomniane, że to mało tylko w przypadku angielskiego, co i tak przeczy badaniom :)
@browar25
odnosnie ostatniego akapitu:

"2. Co to jest język angielski

Ogólnie języki różnią się między sobą zarówno strukturą, jak i bogactwem słownictwa i zwrotów.

Trudno na przykład porównać język któregoś z dużych krajów europejskich, posiadających bogatą literaturę i tradycje, z którymś z języków np. afrykańskich, nawet tak popularnym jak swahili.

Królem jednak wszystkich światowych języków pod względem bogactwa struktur, słownictwa, wchłanialności nowych słów, a przede wszystkim możliwości operowania nimi, jest język angielski. Według najnowszych badań cały, kompletny zasób słów, zwrotów i idiomów oraz ich wszelkich możliwych kombinacji wynosi około 700 tysięcy!

Na jego bogactwo składa się dorobek wszystkich jego odłamów, z których najważniejsze to brytyjski, irlandzki, australijski i przede wszystkim amerykański północny (Kanada i północne stany USA), oraz amerykański południowy (południowe stany USA). W ramach tych większych struktur są mniejsze substruktury, głównie regionalne, oraz lokalne slangi.

Swoiste języki w języku stworzyły też niektóre silne kulturotwórcze środowiska, np. środowisko prawników w USA.

Tak zwany Business English to też właściwie oddzielny język, z własnymi strukturami i słownictwem. Istnieje też w języku angielskim co najmniej pięć podstawowych i kilkadziesiąt regionalnych grup akcentowych, które tak bardzo różnią się między sobą, że na

przykład londyńczyk ma ogromne trudności w porozumieniu się z mieszkańcem Teksasu w USA; niejednokrotnie muszą sobie wzajemnie pisać niektóre wyrazy, aby się zrozumieć.

Poznanie więc całego języka angielskiego, nawet dla native speakers jest praktycznie nierealne. Nawet jednak tak zwany Standart English, czyli zasób słów i zwrotów, używanych na codzień przez klasę średnią w krajach anglosaskich jest bardzo wysoki i wynosi około 1[tel]tysięcy!

Dla uzmysłowienia jaka wielka to liczba, dodam, że przeciętnie wykształcony Polak używa na codzień około 35-40 tysięcy słów i zwrotów.

Tak więc „normalny" angielski jest co najmniej trzy razy bogatszy niż polski.

Język angielski jest poza tym językiem jakby warstwowym. Potoczny mit, że jest on językiem łatwym, bierze się stąd, że „wierzchnia warstwa" tego języka, a więc najbardziej popularne i podstawowe słownictwo jest rzeczywiście łatwe do przyswojenia. Pomaga w tym też kultura masowa, w której funkcjonuje wiele angielskich słów i zwrotów. Niestety, te powszechnie znane słowa stanowią tylko zewnętrzną warstwę, jakby powierzchnię języka. Dysponując ich znajomością, można zapytać o samolot na lotnisku lub o coś w sklepie.

Prawdziwy język angielski, którym posługują się native speakers, jest dla obcokrajowca bardzo trudny do przyswojenia. Nawet ambitna i pracowita osoba potrzebuje na jego płynne opanowanie co najmniej kilkunastu lat.

Aby zilustrować ci, czytelniku, ogrom języka angielskiego, podzieliłem go umownie na warstwy, które stanowią jakby etapy w poznawaniu języka, a zarazem odzwierciedlają skalę trudności związaną z przyswojeniem słów i zwrotów z poszczególnych warstw.

Rysunek przedstawiony na następnej stronie ilustruje stosunek coraz większej liczby słów i zwrotów do omawianych przeze mnie warstw."

Dalej sa opisane warstwy jezyka ktore wyzej zamiescilem...
Tutaj jest ten poradnik w formacie DOC:

http://chomikuj.pl/bozka241/J*c4*99zyk+angielski(1)/JAK+UCZY*c4*86+SI*c4*98+J*c4*98ZYKA+ANGIELSKIEGO+-+Tajemnica+skutecznej+nauki,1417894131.doc

W 1995 roku byl on dostepny w ksiegarniach (zolta ksiazeczka).

Ciekawa jestem waszej opinii po przecztytaniu calego.
edytowany przez MagdaK1990: 17 mar 2015
Ja już Ci napisałem co myślę, ale widzę, że odpowiedziałeś/odpowiedziałaś (raz piszesz jako kobieta a raz jako mężczyzna...) wklejając mi kawałek poradnika, w którym są argumenty już podważone moim poprzednim postem. Wniosek taki, że nie czytałeś mojego postu wcale.

"Dla uzmysłowienia jaka wielka to liczba, dodam, że przeciętnie wykształcony Polak używa na codzień około 35-40 tysięcy słów i zwrotów."
Jaki sens ma to, skoro nawet osoby używające języka ang. jako ojczystego w znakomitej większości nie tylko nie używają, ale nie znają 30 tys słów i zamieściłem link do badań. O ten: http://testyourvocab.com/blog/
Nie jest tak istotne ile jest słów i zwrotów ogólnie, a ile jest aktywnie używanych. A tych jest około, a o ile mnie pamięć nie myli to nawet poniżej 200 tys. Co komu po słowach, których od dawna się już nie używa.
konto zalozyl chlopak (mieszkamy razem), razem mamy dostep... zalezy komu chce sie odpisywac... (poglady mamy zbiezne)
edytowany przez MagdaK1990: 17 mar 2015
Uwazasz ze za pomoca 3 tysiecy slow mozna bardzo precyzyjnie oddac sens mysli? (nie chodzi mi opisywanie tego co ma sie na mysli) ale precyzyjne uzycie slowa ktore dokladnie znaczy to co masz powiedziec... nie wiem jak to okreslic.. te 10 tys slow to chyba chodzilo mu o to ze potrafi wyrazic to w slowach co ma sie na mysli (w kilku slowach lub jednym) a nie tworzyc jakies opisy tego co chcesz wyrazic ... oczywiscie wydaje mi sie 9jestem laikiem) za pomoca 3 tys slow mozna tez opisac co ma sie na mysli ale to nie bedzie to samo co uzycie konkretnego slowa. Jasne ze 90 procent rozmowy to pewnie najpoularniejsze slowa (1-1000), ale w kazdym zdaniu trafia sie slowo ktore buduje te baze 10 tys slow. Moze to zly przyklad, ale powiedziec "Odkorkuj to wino w ciagu godziny.", slowo "odkorkuj" pewnie wg czestotkowisci uzywanych slow w Polce bedzie gdzies na miejscu 8033. Tam w poradniku jest to opsame, ze te 12 tys to po to zeby oddac mysli...
" ale precyzyjne uzycie slowa ktore dokladnie znaczy to co masz powiedziec... nie wiem jak to okreslic.. "

Wlaśnie odpowiedzialas na swoje pytanie. Ile słow znasz po polsku - a jednak tutaj nie potrafiłaś wyrazić się precyzyjnie. Nie wierz komuś, kto nie pozwala ćwiczyć mówienia przez opanowaniem iluś tam tysięcy słów.
Glosne powtarzanie wielokrotnie tego samego na glos to tez mowienie.
edytowany przez MagdaK1990: 18 mar 2015
oj, maslo maslane :)
Dla mnie takie maslo maslane pisze osoba, ktora:
1. nie chce sie uczyc jezyka i szuka sposoby zeby bylo latwo
2. twierdzi ze polknela wszystkie rozumy swiata.
@terri
to bylo do mnie? :)
napisał ktoś by mi po angielsku list formalny bede wdzieczny bardzo potrzebuje tego na jutro: napisz list formalny:Chcesz wziąć udział w warsztatach językowych w wielkiej brytanii.Napisz do organizatorów z prośbą o dodatkowe informacje.
-zapytaj o lokalizacje kursu
-dowiedz sie czy przewidziano zniżki dla studentów lub młodzieży
-zainteresuj sie zakwaterowaniem i posiłkami
-sprawdz jakie dodatkowe atrakcje oferują organizatorzy kursu
czy tezy zawarte w ksiazce, ktora cytujecie sa wg Was prawdziwe i w jakim stopniu?
@Jarek169

przeczytaj poradnik caly (114 stron)... link do niego masz wyzej
fragmenty ktore podalam wyzej nie oddaja dobrze tego co gosc napisal w poradniku
edytowany przez MagdaK1990: 18 mar 2015
Cytat: MagdaK1990
Glosne powtarzanie wielokrotnie tego samego na glos to tez mowienie.

głosne powtarzanie tesktu piosenki za wykonawcą to też mówienie. Dlaczego nikt nie twierdzi, że wystarczy głosno powtarzać teksty piosenek, żeby się nauczyć angielskiego?
@mg

przeczytaj ten poradnik od A do Z, a potem napisz co o tym sadzisz...
z checia dowiemy sie jakie masz zastrzezenia, nie ma co dyskutowac na temat zawartych w nim informacji , nie czytajac go wczesniej...
jestem na 60 stronie
na razie wszystko wydaje sie logiczne
ale wlasciciele szkol i kursow musza byc zaniepokojeni :)
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 148
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Szkoły językowe