który kurs wybrać

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 148
MagdaK1990@ skoro przeczytałaś już ten poradnik, to możesz streścić poglądy autora. Ja nie widzę sensu czytania go po tym jak napisałaś, że według autora bez 12 tys. słów nie powinno się tykać mówienia. Jak również, że potrzeba 12 tys. słów aby uzyskać płynność. Inna kwestia, to brak jakichkolwiek przypisów, czy choćby bibliografii w poradniku. Na czym on jest więc oparty? Na przeczuciach autora?

Nie napisałem też, że według mnie 3k słów to wystarczająco. W ogóle co to za nagonka na te słowa? Z jednej strony ktoś stara się wmówić, że 1k słów załatwia sprawę a z drugiej, że 12k. Jakby nic poza słowami nie istniało. Odnośnie przykładu z winem, można znać 20k słów i powiedzieć "Wino odkorkować ty." Lepiej to brzmi niż "otwórz wino"?

To opracowanie podważa sens czytani tego poradnika, jeszcze bardziej:
http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.184.4620&rep=rep1&type=pdf

Opracowanie mówi o 6[tel]słów w języku mówionym, a nie 12, 20 czy 30 tys. Co ciekawe bazy, użyte do oszacowania słownictwa niezbędnego do płynnej konwersacji, są oparte na języku mówionym. Natomiast te użyte do oszacowania słownictwa niezbędnego do swobodnego czytania (8[tel]w tym powieści) są oparte na języku pisanym. Odnośnie tych wszystkich agresywnie reklamowanych serwisów z 1-3k najczęściej używanych słów, to na podstawie czego zostały one pozyskane? Najczęściej spotykanych gdzie? W książkach, na stronach internetowych, konwersacjach? A może w oparciu o przypadek?

Zostało też oszacowane, że aby czytać swobodnie tekst bez frustracji i słownika trzeba rozumieć 98% słownictwa, (przy założeniu, że zna się tez phrasale, gramatykę, idiomy oraz osiągnęło się wprawę w czytaniu). Sposób oszacowania tych 98% również nie budzi wątpliwości. Zresztą sam go przetestowałem. Można to zrobić z językiem ojczystym. Zamazać lub jak w artykule zastąpić czymś pozbawionym sensu więcej niż 2% słów i od razu widać jak idzie czytanie.

W tym opracowaniu są informacje na temat źródeł i tego jak pozyskano materiał do oszacowania słów. Są przypisy i można też sprawdzić kim jest Paul Nation (autor).
Oczywiste jest , ze lepiej znac 6 tys. slow niz 3 tys, to samo lepiej znac 12 tys. niz 6 tys...
Kluczowe jest jednak - co autor podkresla - zeby umiec te slowa czynnie, miec je w pamieci natychmiastowej oraz znac je w calych wyrazeniach.
a wedlug badan OBOP na Komorowskiego bedzie glosowac 60% wyborcow, (PO ma tez duza przewage na PiS) - oni tez moga pokazac metodologie badania, i OBOP podlega instytucji rzadowej ... to nic, ze inne sondazownie calkiem inne wyniki maja...

to moze inaczej to napisze, wg tego poradnika (jest dzial odnosnie zdolnosci jezykowych) III warstwa (czyly te 10-12 tys slow, zwrotow, konstrukcji gramatycznych lacznie) osoba uzdolniona jezykowo moze opanowac w 5[tel]godzin nauki, osoba przecietna w 1500 godzin, osoba malo zdolna: watpliwe. Lepiej to brzmi niz kilkanascie lat???

Gosc badal kilka lat metodyki nauczania w Polscie i innych krajach europejskich, 20 lat uczyl jezyka, dawal korki...

Czyli przecietna osoba potrzebuje 4 lata na nauke (liczac godzine nauki dziennie) - to jest ten punkt docelowy dla przecietnej osoby (autor by sobie zyczyl zeby tak kazdy mowil, w 1995 roku).
Te kilkanascie lat wynika chyba z zalozenia, ze uczyc sie bedziemy w weekendy (sobota, niedziela) po 1.5 godziny. Tak jest pod koniec poradnika napisane (minimum zeby nauka miala sens).

Trzeba wziasc pod uwage, ze znaczna czesc anglikow zyje z uczenia jezyka (to stwierdzil dr Krzyzanowski w audycji Radia WNET). W czyim inetresie jest zeby uczyc sie z jednego podrecznika po angielsku (ze niby nie powinno sie miec kontaktu z jezykiem ojczystym)? Takie artykuly powstaly, analizy, promowana metoda. Korzystaja wtedy wydawnictwaa - produkuja jeden podrecznik na caly swiat, a nie bawia sie w robienie do poszczegolnych krajow, a potem aktualizowanie ich....

Wiec czytajac jakies analizy warto miec dystans do tego.

Globalne ocieplenie: ile to jest analiz ze czlowiek powoduje ocieplenie, sa na to granty ogromne. Przeciwnicy tej tezy praktycznie zostali zmarginalizowani. A podobno czlowiek wplywa na 1% ocieplenia globalnego. Wybuch wulkanu powiduje wieksze straty niz to co czlowiek wyemitowal przez kilka lub kilkanascie lat.
Kto na tym korzysta ze w Euroopie chce sie nakladac ograniczenia, my bedziemy zarzynac wlasna gospodarke, a USA i Chiny (najwieksi truciciele) w cale nie przejmuja sie. Oczywiscie Niemcy i Francuzi nam sprzedadza zielone technologie zeby unowoczesnich nasze zaklady (a sami wyprowadzaja wlasne fabyki ktore truja poza Europe).

Ja nie mowie, ze ten Gorodn ma absolutna racje, ale to co napisal jest spojne logicznie.
Stwierdzenie ze moje jakies wyrywkowe opisy z tego poradnika swiadcza, ze to jakis sciamniacz i nie warto tego przeczytac (swiadczy o ignorancji osoby ktora formuluje takie wypowiedzi)
Oczywiste jest, ze oosby ktore zyja z nauki jezyka: daja korki/maja szkoly jeztykowe... beda wysmiewac to co tu jest napisane, gadac ze bzdury... Najlepiej by bylo spalic wszystkie egzemplarze tego poradnika...
globalne ocieplenie -> Gordon ma racje jezeli chodzi o nauke jezyka

powiedz mi, jak to jest spojne logicznie?
Zeby jeszcze ten Gordonmiaj jakies korzysci mial z tego co napisal, a on tam pisze, ze samemu trzeba sie uczyc. Ksiazki ktore podal to wszystkie w tamtych latach byly dostepne w ksiegarniach (zadnej z tych co podal nie byl autorem). Ciezko mu cos zarzucic, moze tylko tyle ze po przeczytaniu tego czlowiek jest zdolowany ze trzeba wlozyc ogromny wysilem w nauczenie sie jezyka.
globalne ocieplenie - podalam przyklad, ze sa analizy, badania, opracowania, masz przypisy w tych opacowaniach, a tak naprawde to moze byc sciema....

Ze nie warto wierzyc we wszystko co publikuja na temat nauki jezyka... ktos to moze robic po to zeby miec kase....
edytowany przez MagdaK1990: 18 mar 2015
Widzę, że rozmowa się już dosyć mocno rozwinęła, ale wracając do tematu napiszę, co wiem o wspomnianych na początku kursach. Miałam styczność z obydwoma.
FSE i NSE bardzo przypominają swoją strukturą typowy samouczek, który na początku lekcji ma długą listę zwrotów (uważam to za duży plus, ponieważ pojedyncze słowa o wiele łatwiej ulatują z pamięci, a zwroty pamięta się dłużej), potem tłumaczona jest gramatyka i seria ćwiczeń na utrwalenie. W załączniku są nagrania i klucz odpowiedzi.
ESKK natomiast oferuje kurs konstrukcją bardziej przypominający typowy podręcznik szkolny (przynajmniej wzrokowo), posiada klucz do wszystkich ćwiczeń oprócz pracy domowej znajdującej się w każdym zeszycie. Tą pracę domową wysyła się do swojego osobistego nauczyciela (poczta polska/email) i on(a) sprawdza i odsyła z ewentualnymi uwagami. Ponadto są nagrania, a nowe słówka dość szybko pojawiają się w kontekście.
Osobiście uważam, że obydwa te kursy są świetne, jednak zalecam wybór zgodny z własnym stylem uczenia się.
h ehe he, o globalnym ociepleniu nie ma nic w tym poradniku.. to taki przyklad, rozumiemy sie?:)
Cytat: MagdaK1990
globalne ocieplenie - podalam przyklad, ze sa analizy, badania, opracowania, masz przypisy w tych opacowaniach, a tak naprawde to moze byc sciema....

Ze nie warto wierzyc we wszystko co publikuja na temat nauki jezyka... ktos to moze robic po to zeby miec kase....

no ale dlaczego mamy wierzyć komuś, kto pisze, że nie mozna mówić przed opanowaniem 10000 słów i że powtarzanie zdań to też mówienie?
@poliglotka11

a da sie te kursy przerabiac rownolegle (niezaleznie,w reznym tepie), np. rano ESKK, a wieczorem FSIE i TNSIE?
Podobne do FSIE i TNSIE jest chyba Angielski Red Point, nie?
Nie ma co mowic o ilosci slow. wiadomo, ze warto znac jak najwiecej, ale tez zeby umiec je uzywac!
Natomiast co do zasady to zgadam sie z poradnikiem.
Trzeba sluchac, powtarzac na glos, pisac, powtarzac na glos i tak do skutku. ryc na pamiec. to jest ogolna zasad, ktora dziala nie tylko w nauce jezyka angielskiego.

Prawda jest tez to, co autor pisze o szkole, kursach itp. - le to jest zorganiowany i wieksosc ludzi wydaje sie ze umie jezyk angielski.

Proponuje Ci Red Point. Naprawde warto. Wszystko logicznie poukladane i duzo materialu.
@Magda
1. jakie masz dowody na to, że globalnego ocieplenia nie ma, naukowe dowody, jesteś klimatologiem i robiłaś badania?
2. udowodnij mi, że ta teza jest fałszywa: Twój mózg jest tylko w słoiku w jakimś laboratorium podłączony do elektrod i naukowcy odpowiednio go stymulują, zeby wydawalo Ci sie, że żyjesz "realnie"
edytowany przez zielonosiwy: 18 mar 2015
@mg

nie musisz wierzyc, mnie to przekonuje... opis calego procesu uczenia sie (nie widzialem poradnika ktory by to tak dokladnie opisal), wszystkie inne poradniki sa strasznie ogolnikowe (we wszystkich powtarza sie to samo)

ten gosciu to tez nie wzial sie z ksiezyca, ma jakies ksiazki, slowniki
1. nie napisalam ze nie ma globalnego ocieplenia (jest), tylko to ze jest spor czy powoduje go czlowiek - czesc naukowcow uwaza ze czeka nas ponowna epoka lodowcowa w Europie....
2, nie da sie udowodnic, mam kolege ktory wlasnie to samo mi ciagle mowi, ze to wszystko jest zludzeniem :)

ogolnie globalne ocieplenie (to ze powoduje czowwiek), jest na reke pewnym firmom i moga specjalnie manipulowac danymi...
edytowany przez MagdaK1990: 18 mar 2015
"Trzeba sluchac, powtarzac na glos, pisac, powtarzac na glos i tak do skutku. ryc na pamiec. to jest ogolna zasad, ktora dziala nie tylko w nauce jezyka angielskiego."

to wymyslili Amerykanie podczas IIwojny swiatowej. To sie nazywalo metoda audiolingwalna, mozesz sobie poczytac. Wiec to nie jest pomysl p. Gordona, to jest metoda, ktora kiedys krolowala w nauczaniu angielskiego.
Wiec p. Gordon promuje metode, ktora zostala dawno zarzucona.
Naprawde poczytaj o metodzie audilingwalnej, a potem napisz, czym sie rozni od metody Gordona.
Gordon nic nie pisze, ze on cos wymyslil, przedstawia stara metode "tzw. zlota piatka" i opisuje ja...

Panowie przeczytajcie ten poradnik, bo to jak rozmowa gluchego ze slepym...
ale przez caly czas piszesz, ze Gordon proponuje cos innego niz daremna nauka na kursach. To teraz wiesz, skad on to wzial, a jak poczytasz o tej metodzie, to bedziesz wiedziec, jakie ona ma wady.
nie napisalem kogo to jest metoda
nie ma to dla mnie zadnego znaczenia

wazne jest czy jest skuteczna, czy nie

moim zdaniem jest skuteczna, zreszta w ogole w nauce, nie tylko w nauce jezyka angielskiego
"Wiem, że niejedna czytająca tę książkę osoba, jest „nafaszerowana"
najprzeróżniejszymi informacjami i metodami na temat nauki języków
obcych. Natomiast ja z całą mocą i odpowiedzialnością za swoje słowa
stwierdzam, że:
PRAWDZIWA, SENSOWNA I WYDAJNA NAUKA JĘZYKA
OBCEGO, A JUŻ NA PEWNO JĘZYKA ANGIELSKIEGO SKŁADA
SIĘ ZALEDWIE Z PIĘCIU ĆWICZEŃ (LUB PIĘCIU ETAPÓW
NAUKI)
Oto one:
1. Głośne czytanie i analizowanie tekstu, z którego się uczymy.
2. Staranne studiowanie informacji językowych, czyli reguł
gramatycznych.
3. Opracowywanie pisemne danego materiału.
4. Głośne i wielokrotne powtarzanie opracowanego wcześniej pisemnie
materiału. Nazywam to „PROGRAMOWANIEM SIĘ" językiem.
5. Wykonywanie ćwiczeń utrwalających poznany materiał.
37
Powtarzam jeszcze raz, te pięć ćwiczeń i tylko te pięć ćwiczeń,
wykonywanych w takiej właśnie kolejności, składa się na prawdziwą
naukę języka angielskiego i tylko na podstawie tych ćwiczeń należy
zorganizować sobie pracę. Ćwiczenia te nazywam „złotą piątką".
Wszystkie inne ćwiczenia, z którymi każdy z czytających tę książkę się
zetknął, są albo nic nie warte, albo są to ćwiczenia mało wydajne i mogą
być traktowane wyłącznie jako zabawa lub uzupełnienie, jeżeli ktoś ma
na to czas.
Natomiast z pięciu ćwiczeń „Złotej piątki" najwyżej dwa można -ale nie
koniecznie trzeba - robić z nauczycielem albo z inną osobą. Jeżeli jesteś
początkującym studentem i nie znasz wymowy angielskiej, możesz
pierwsze ćwiczenie, czyli głośne czytanie tekstu, z którego się uczysz,
zrobić wstępnie pod nadzorem nauczyciela. Jednakże warto to robić do
momentu, aż złapiesz tzw. wyczucie wymowy, co następuje stosunkowo
szybko. Nie będę teraz szerzej o tym pisał, ponieważ ćwiczeniu wymowy
poświęcam w dalszej części książki oddzielny rozdział.
Drugim ćwiczeniem które ewentualnie można wykonać z drugą osobą
jest ćwiczenie nr 5, czyli utrwalanie nauczonego wcześniej materiału.
Moje propozycje ćwiczenia nr 5 przedstawiam w „lekcjach próbnych"
oraz w rozdziałach „Praca z nauczycielem" i „Praktyka językowa". Chcę
jednak z całą mocą podkreślić, że jeżeli wykonasz poprawnie
wcześniejsze cztery ćwiczenia, to ćwiczenie nr 5 może być w ogóle
niepotrzebne!
Jednakże czytelnikom, którzy czytali ten poradnik niezbyt dokładnie,
ciśnie się zapewne na usta pytanie: A co z oswojeniem, z osłuchaniem się
z językiem?
Odpowiadam im, że oswajanie czy też „osłuchiwanie się" z językiem
obcym nie jest już zasadniczą nauką ale praktyką językową i piszę o tym
szczegółowo w rozdziale pod tym samym tytułem. Jednakże jeżeli masz
na myśli język, jakim posługują się native speakers, to możesz próbować,
powtarzam, próbować oswajać się z takim językiem po minimum trzech
latach intensywnej nauki, kiedy nauczysz się - i tu użyję trybu
dokonanego „nauczysz się" - trzeciej warstwy języka, to znaczy, kiedy
38
będziesz miał w pamięci natychmiastowej odpowiedni zasób słownictwa
i potrafił ze zrozumieniem używać najważniejszych struktur i wzorców
językowych.
Przypominam ci jeszcze raz: naucz się najpierw „uproszczonego
angielskiego", za który należy przyjąć pierwsze trzy warstwy języka,
czyli około 12 tysięcy słów, zwrotów i najważniejsze konstrukcje
językowe. Dopiero wtedy możesz podejmować decyzje, co robić dalej i
dopiero wtedy możesz próbować oswajać się z językiem, jakim posługują
się native speakers. Nawiasem mówiąc, życzyłbym sobie, aby większość
osób uczących się języka angielskiego w Polsce osiągała choć ten cel, bo
jak napisałem na wstępie, osiąga go najwyżej kilka procent.
Twoim oswajaniem się z językiem na tym etapie nauki powinno być
czytanie, pisanie i głośne powtarzanie, a jeśli chodzi o słuchanie, to
należy słuchać wolno i dokładnie mówiących lektorów bądź na żywo,
bądź z kasety. Zapewniam cię też, że czym lepiej i swobodniej będziesz
wymawiał poszczególne słowa, frazy czy konstrukcje językowe, tym
lepiej będziesz rozumiał, co do ciebie mówią inni.
Wszelkie więc programy nauczania, zajęcia w szkołach oraz lekcje
prywatne powinny być oparte na tych właśnie pięciu „złotych"
ćwiczeniach. Przede wszystkim jednak twoja, czytelniku, nauka powinna
zawierać te pięć ćwiczeń. Jak jednak jest w naszej smutnej
rzeczywistości, będziesz się mógł dowiedzieć z następnego rozdziału."
Mnie lekko zalamalo to, ze jesli ktos ma male zdolnosci jezykowe, to powinnien sobie darowac nauke.
Dzis nie ma innego wyjscia - trzeba znac choc podstawy. Na szcescie pierwsze 2-3 poziomy da sie opanowac nawet bez wielkich zdolnosci i zdecydowanej wiekszosci ludzi to wystarczy.
Z drugiej strony to normalne - nie wszyscy biegaja maraton czy lataja f16 :).
1. Głośne czytanie i analizowanie tekstu, z którego się uczymy.

Skąd brac te teksty?


2. Staranne studiowanie informacji językowych, czyli reguł
gramatycznych.

skąd brac opisy reguł?

3. Opracowywanie pisemne danego materiału.

co to znaczy i skąd wiemy, że robimy to dobrze?

4. Głośne i wielokrotne powtarzanie opracowanego wcześniej pisemnie
materiału. Nazywam to „PROGRAMOWANIEM SIĘ" językiem.
5. Wykonywanie ćwiczeń utrwalających poznany materiał.

skąd brać te ćwiczenia?
@mg

przepaszam ale jestes (ignorantem/ignorantka). Podalam link do poradnika, mozesz go sobie sciagnac, masz tam opisane wszystko, jak sie uczyc, ze trzeba miec podrecznik bazowy itd itp. podane podreczniki.. ksiegarnie sie uginaja od podrecznikow... opisane jest jak wybrac dobre poreczniki (jakei maja spelniac warunki) tam w poradniku wszystko opisane, jak sie uczyc na apmiec, opisane rodzaje pamieci... czy ja mam przeklejac caly poradnik?
edytowany przez MagdaK1990: 18 mar 2015
pokazane sa przyklady jak opracowywac material... to jest kompleksowy poradnik, wszystko wyjasnione...
str. 40-41
"Rzeczywiście, gramatyki można uczyć w formie „wykładów", ale czy musisz płacić za to ciężkie pieniądze skoro możesz otworzyć sobie podręcznik w domu i przeczytać to sam? "


widzialas kiedykolwiek podrecznik do nauki angielskiego wykorzystywany na kursach? Widzialas tam cwiczenia gramatyczne czy streszczenia wykladow?


"Jeśli zaś chodzi o sło¬wnictwo to zapewniam cię, że w najlepszym wypadku na kursie możesz poznać tylko najprostsze słowa z pierwszej warstwy języka. "

jakies dowody na to? Wez do reki podrecznik np. z poziomu B1 i zaznacz wszystkie slowa z najprostszej warstwy jezyka. Sfotografuj jedna strone i wklej, zeby nam pokazac, ze nie ma tam slow spoza tej pierwszej warstwy, czyli ze nie mozna sie ich nauczyc z takiego typowego podrecznika.
"Czy za znajomość kilkuset słów warto płacić miliony?"

czy za kurs placi sie miliony?

"Natomiast o zdobyciu umiejętności w miarę poprawnego mówienia w języku angielskim podczas takiego kursu nie masz nawet co marzyć! W najlepszym wypadku będziesz potrafił wyartykułować co najwyżej kilkadziesiąt bardzo niegramatycznych zdań. Zresztą tym, którzy na taką imprezę dali się nabrać, radzę, żeby uczciwie policzyli ile słów znają i jak potrafią porozumiewać się językiem. Można to zrobić rozmawiając np. z obcokrajowcem, ale jeszcze prościej byłoby sprawdzić w ten sposób: każdą myśl, jaka ci przychodzi do głowy, spróbuj wyrazić po angielsku. Przekonasz się wtedy, że twoja znajo¬mość języka jest żadna."

1. Rozumiem, ze porownanie bedzie mozliwe do piero po stworzeniu porownywalnych warunkow - skoro w metodzie Gordona rozmawiac z obcokrajowcami mozna po trzech latach, to niech autor bedzie laskawy zaznaczyc, ze PO TRZECH LATACH NAUKI NA KURSACH uczen bedzie w stanie wyprodukowac kilkadziesiat niegramatycznych zdan. No bo trudno porownywac kogos, kto skonczy polroczny kurs angielskiego, z kims, kto doszedl do trzeciej warstwy slownictwa i ma pozwolenie na rozmowe, nawet z obcokrajowcami.

Widzisz, co to za banialuki, czy jeszcze nie?


TNo to jeszcze: skoro obcego jezyka mamy sie uczyc tak jak pianista uczy sie utworu, to skutki beda takie same, tak? od pianisty oczekuje sie, ze bezblednie powtorzy to, czego sie nauczyl. Od osoby, ktora sie uczyla Gordoenm, tez mozna oczekiwac tego, ze bezblednie odtworzy zdania, ktorych sie nauczyla. A co zrobi, jak ktos jej zada pytanie? To samo, co pianista, ktoremu ktos zada pytanie w trakcie wystepu. Co robi pianista, ktoremu ktos zada pytanie w czasie wystepu, no dobrze, nawet po wystepie? Jak dostosowuje swoje wykonanie utworu muzycznego do zadanego pytania? Nie dostosowuje? Widzieliscie, zeby ktos zadawal pianistom pytania podczas wystepu i jak to wplynelo na wykonanie utworu?
Nadal widzicie podobienstwo miedzy uczeniem sie bezblednego wykonania utworu muzycznego i uczeniem sie jezyka?
Najlepszą metodę jaką ja znam i która nie ogranicza się do nauki języka, ale można ją uznać za uniwersalną, to metoda "5-ciu platynowych słów":
Weź się do roboty leniu!
@MagdaK1990 Po co mieszasz w to Komorowskiego. Ja Ci tylko dałem link do opracowania, a ty węszysz w tym spisek. Cały proces pomiaru został szczegółowo opisany. A w jaki sposób Pan Gordon opisał swój proces oszacowania najczęściej używanych słów? Na jakiej podstawie twierdzi, że to ma być 12 tys.?

W podanym przeze mnie opracowaniu zostało to określone poprzez oszacowanie, ile rodzin słów i z jaką częstotliwością powtarza się w powieściach, gazetach, transkrypcjach z konwersacji itp. Była to bardzo obszerna baza. Wyciągnięto ekstrakt 14 tys. słów i podzielono go na grupy po 1 tys. według częstotliwości występowania. Oczywiście trafiały się słowa, które były w czternastej grupie, ale było ich na tyle mało, że nie powodowały dyskomfortu podczas czytania, czy chęci sięgania po słownik. Pierwsze 9 grup, czyli 9 tys. rodzin słów stanowiło 98% słownictwa również w przypadku powieści.

http://citeseerx.ist.psu.edu/viewdoc/download?doi=10.1.1.184.4620&rep=rep1&type=pdf

Storna 71, tabela 6. Pięć powieści, żadna nie wymagała więcej niż 9000 rodzin słów (w tym proper nouns) aby rozumieć 98% slów. Co nie jest oczywiście tożsame z rozumieniem tekstu. Ale nijak się ma do 12 tys.

W przypadku języka mówionego wystarczało 7000.

I proszę Cę tylko o to, żebyś podał/a mi wyjaśnienie jakiej metodologii użył Sz. P. Gordon. Pytam ze zwykłej ludzkiej ciekawości, jak on estymował, te 12 tys.? Nie jest moim celem dyskredytować tego poradnika i jego autora. Nie odnoszę się do słuszności całokształtu. Chcę jedynie znać prawdę na temat liczb.

Cytat: MagdaK1990
Ja nie mowie, ze ten Gorodn ma absolutna racje, ale to co napisal jest spojne logicznie.
Stwierdzenie ze moje jakies wyrywkowe opisy z tego poradnika swiadcza, ze to jakis sciamniacz i nie warto tego przeczytac (swiadczy o ignorancji osoby ktora formuluje takie wypowiedzi)

To samo można by powiedzieć o kimś, kto za nic ma badania naukowe przygotowane przez człowieka, który stawia na szali swoją reputację jako naukowca publikując swoje prace.
edytowany przez browar25: 19 mar 2015
1. jak idziesz na kurs to gramatyki cie nie ucza, kladziesz reke na ksiazce i juz masz w glowie?
2. czyli ogolnie struktur gramatyki, czasow sie nie uczysz na kursach?
3. moze i ksiazka ma slownictwo z 2-3 warstwy, ale gdybys przeczytal poradni...to bys wiedzial o czym on mowi... (np chodzisz na kurs, masz slowa w 3 warstwy i zeby sie je nauczyc to musisz sie nimi programowac, kuc na pamiec, powtarzac glosno, na kursie jak powtorzysz cos 3 razy to za malo... o rozmowei w poradniku jest napisane, ze sie stresujesz, a w stresie nic nie zapamietasz...
4. w 1995 roku waluta byla przed denominacja
5. odnisnie ostatniego akapitu, przeczytaj sobie 29-30 strone poradnik to zrozumiesz co mial autor tego poradnika na mysli...
@browar25

Napisz do Gordona i sie spytaj. Z tego co pamietam (pisal w poradniku) ze jest otwarty na krytyke, uwagi.
Problem jest taki, ze nie wiem jaki jest adres email. Moze wydawnictwa ktore wydaja jego slowniki/ksiazki/samouczki dadza email.

Poradnik jest z 1995 roku, mozliwe ze wtedy nie bylo precyzyjnych danych (mogl sie mylic)...
@mg

a widziales jak wyglada nauka a zdolnosci,
wyobraz sobie ze masz grupe o zdolnosciach A i grupe o zdolnosciach B.
jedna material przerobi material w rok, a druga potrzebuje na to samo 3 lata
jak pogodzic to w jednej klasie (na kursie)?
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 148

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Szkoły językowe