Moi drodzy! Potrzeba trochę odwagi i cierpliwości:
Prawo przewiduje dla nas instrumenty, którymi możemy bronić się w takich sytuacjach.
Jeżeli zawieraliśmy umowę z tą szkołą jako konsumenci (czyli jako osoba fizyczna dokonująca czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową), a tak jest najczęściej, mamy magiczny artykuł 385 ze znaczkiem 3 KODEKSU CYWILNEGO.
Wśród przykładowych klauzul abuzywnych (zakazanych), w punkcie 13 znajduje się zabroniona regulacja, o której ktoś napisał wyżej. Otóż zabronione są postanowienia, które między innymi - i teraz ten punkt:
(pkt. 13 - przewidują utratę prawa żądania zwrotu świadczenia konsumenta [zapłacenie przez nas pieniążków] spełnionego wcześniej niż świadczenie kontrahenta [a jest nim nauczenie nas języka, zagwarantowane przez tę szkołę], gdy strony wypowiadają, rozwiązują lub odstępują od umowy)
Byłem tylko na spotkaniu z konsultantką i podjąłem (negatywną) decyzję, gdy przeszliśmy do odpłatności - mimo wszystko to naprawdę bardzo, bardzo, bardzo dużo pieniędzy. Sama metoda może jednak rzeczywiście być skuteczna. Podziękowałem, wróciłem do mieszkania i wy-google’ałem Wasze opinie na temat tej szkoły – dlatego teraz piszę, może komuś te informacje okażą się pomocne. Chętnie przyjrzałbym się wnikliwie całej umowie, jaką podsuwa się często nieświadomym, biednym studentom - przypuszczam, że można by w niej znaleźć więcej nieprawidłowości. Gdybym był na Waszym miejscu, przeanalizowałbym treść umowy pod względem jej zgodności z podstawowymi aktami i następnie zrobił tak:
- zażądał w odziale zwrotu pieniążków pod rygorem wytoczenia powództwa,
- gdyby to nie odniosło skutku – zrobił to samo w siedzibie głównej,
- wniósł pozew ze wskazaniem tego nieszczęsnego postanowienia (postanowień) umowy
- ewentualnie odwiedził prawnika, który będzie wiedział, co zrobić (a nie każdy miał styczność z tego typu stanem faktycznym).
Kancelaria, w której pracuję mogłaby podjąć się takiej sprawy (nie wpisuję kontaktu ze względu na regulamin tej wartościowej strony). Należy jednak zawsze zastanowić się wcześniej, czy kwestia indywidualnego roszczenia jest warta poruszania – jeżeli np. zrezygnowaliśmy tylko na miesiąc przed końcem okresu, na który była zawarta umowa i dochodzimy należności za ten właśnie czas (kwota jest mała), może się okazać, że sprawa nie będzie „warta Zachodu” (opłata za wniesienie pozwu, przewlekłość rozprawy i inne sądowe atrakcje =) )
Pozdrawiam ciepło. Walczmy o swoje prawa.
/Kuba