nowa zelandia 2

Temat przeniesiony do archwium.
271-300 z 658
Poza tym kulawa umyslowo raczej nie jestem, prace sobie moge wyciapac jaks inna. ajak sie wezmie pod uwage ze to i tak tylko na jakies 2-3 lata bo jesli zdecydujmy sie na Australie to niestety po urodzeniu dziecka na kilka lat ma sie prace z glowy w wyniku niklej ilosc przedszkol i zerowej ilosci zlobkow :) No chyba ze jakies chalupnictwo ale ja jestem kulawa jesli chodzi o robienie na drutach, szydelkiem czy inne dziubdziania. ech, chciec to moc, wiec moze zaczne sie jednak dziubdziac tymi drutami :P Ja tam patrze optymistycznie mimo narzekania :D Stracony przypadek to taki co narzeka i nic nie robi by to poprawic, ja mam jeszcze chec na zmiany hehe. I tego wam zycze, zebyscie ruszyli co mozna, wtedy nie mozna sobie zarzucic ze a gdybym wtedy....
Milego dzionka kochani a dla mnie milej nocki.
I oby strajku nie bylo w ten weekned bo to moj wolny jak bedzie strajk to ja bede musiala popylac do roboty jak niejaki Lama :)
W porządku kolorki, w porządku ;-)
Jakby strona cashooba nie była kontrowersyjna to by jej nikt nie ogladał.
Dobre na stronie cashooba jest to, że można niemalże dotknąć i powąchać Nowej Zelandii.
Ameryka to to może nie jest ale sympatyczna wioseczka na końcu świata.
A że ja lubię wioseczki....
Witam! Dawno mnie tu nie bylo i widze, ze sie w zyciu Kasiula pojawily nowe decyzje. ;) No i dawka wiadomosci, jak to sie pracuje w hotelach w NZ. Tak sie sklada, ze tez pracuje w housekeepingu, ale w UK, i bardzo mnie ciekawi, jak tam u Was wygladaja dzienne normy? Ile pokoi trzeba sprzatnac? Tutaj sie robi od 15 do nawet 30, zalezy od hotelu i poziomu niewolnictwa...

Pozdrawiam :)
Tu w zasadzie to samo. W obecnym hotelu normy sa brdzo ok, bo pokoje proste do sprzatniecia i dajemy 16 na 8 godzin. Kazdy dodatkowy pokoj placony jest overtime ale i to przed uprzednim zapytaniem kto chce. W poprzednim oficjalna norma byla wg hotelu 14 ale wg innych rzadowych rozliczen powinno byc o wiele mniej ze wzgledu na rodzaj pokoi tzn byly tzw standard czyli pokoj z lozkiem i lazienka, de luxe z sypilania, kuchnia i malym livingiem, executive to samoz tyle ze z duzym livingiem i penthousy z 3 sypilniami i dwoma lazienkami i bycza kuchnia plus byczy balkon. I tak oficjalnie powinno byc za penthouse jak za 6 pokoi czyli 6 x pol h a dawali 1.5 h czyli jak 3 pokoje. Reszta byla liczona jak jeden pokoj. Pod koniec mojej kariery tak przekraczalo sie norme 14 i oczekiwalo ze zrobi sie to w 8 h bez dodatkowej zaplaty. Mimo ze bylam superwisiorem bylo juz tak wesolo ze w weekendy pokrywalam obowiazki swoje, housemana, koordynatora i czyscilam pokoje. Potem zaczelam dopisywac godziny bo za frajer nie chcialo mi sie pracowac. Stawka overtime byla tak jak dinozaur czyli nie bylo. Jesli juz placili to normalna stawke.
W obecnym hoteliku jest o tyle fajno ze tylko i jedynie od ciebie zalezy czy wyczyscisz jakis pokoj, nikt nie moze cie zmusic bo jestes superwisiorem. A superwisior nie czysci tylko nadzoruje. Jedynie w ramach kataklizmu typu strajk zakasuje sie rekawy :D
Tak wiec ten sam model co i u was - zalezy od hotelu i poziomu niewolnictwa :D Moj obecny ma najwyzsza w ty kraju stawke poczatkowa i najtanszy parking i inne duperele, tak wiec nie ma wiekszego problemu zeby miec ludzi do pracy. Inne hotele borykaja sie niestety z obsada obslugi. Zwlaszcza ten moj poprzedni jest bardzo zdesperowany, ludzie odchodza od niewolnictwa i nie moga nowych murzynow znalezc. Ciekawe czemu :)
Taa... :)

Ja teraz tez nie narzekam, dostaje przewaznie 15, a na wieczornej zmianie bywa, ze tylko 10 (do tego dochodza inne obowiazki, sprzatanie spa i turn down). Ale to prawda, duze sieci turystycznych hoteli, ktore zatrudniaja personel przez agencje, biora ludzi z ulicy, bo nie kazdy chce do tak ciezkiej pracy isc.

Pozdrawiam serdecznie :D
U nas popoludniowa zmiana to zwyczajnie turn down attendant no i houseman. Turn down attendant czysci pokoje tylko i jedynie gdy pokoj nie chcial serwisu w ciagu dnia a potem ma zyczenie np o 8 pm. W ramach kryzysu typu za duzo sickies i brak mozliwosci turn over czyli przerzucenia pokoi na nstepny dzien zrzuca sie jej na turn down attendant. W poprzednim przybytku na koniec bylo tak nedznie z obsluga ze standardowo pm coordinator i pm houseman mieli kilka-kilkanascie pokoi do zrobienia w parze. Czyli cos czego nie powinno byc bo coordinator nie jest do czyszczenia tak samoz houseman. No ale skoro superwisior czyscil to kazdy mogl hehe.
Praca jest ciezka, wiekszosc ludzi nei zdaje sobie z tego sprawy sprowadzajac to do "czyszczenia kibli". Gdzie akurat wyczyszczenie sedesu to chyba najmniejszy pikus z calego pokoju. Nie wiem jak ty ale ja nabralam miesni tu i tam, i podniosla sie moja zerowa kiedys kondycja. Nadal nie nadaje sie na bieg na duzy dystans ale chodzic moge godzinami. I takie tam ;)
A powaznie to tak dlugo jk nie bedzie porzadnie placone to i bedzie problem z ludzmi. Mimo najkorzystniejszych warunkow jakie sa w moim obecnym hoteliku i tak ludzie narzekaja i strajkuja. No coz, a ja narzekam na ludzi ;P
KTO JEDZIE DO NZ I CHCE KUPIC SWIERZO WYREMONTOWANY DOM Z ZIEMIA W STREFIE A AUCKLAND? :D hehehe
He he, wiec widze, ze wcale nie mam tak lekko, jak mi sie wydawalo po porzuceniu Holidaya... Co do miesni, to owszem, przybylo, za to stracilam resztki kobiecego tluszczyku i nie mam pojecia, jak to zmienic. :/
Sorry za OT.
:)
Dieta kobiet maoryskich powinna pomóc. One są takie pulchne ;-)
Pulchne to malo powiedziane. Ostatnio czytalam artykul o tym jak to rzekomo poprawil sie od lat 80tych standard zycia w NZ jednoczesnie zmalal poziom higieny i pogorszylo sie zdrowie. M.in. plaga dzisiejdnia jest otylosc.
A tu takie ciekawojstki ktore moj maz wygrzebal i stwierdzilam ze jak papuga powtorze :D
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060808/publicystyka/publicystyka_a_12.html
http://www.timesonline.co.uk/article/0,,1[tel].html

Kasiul
Zmarla krolowa maoryska.
Hi Kasiul Mam pytanie jak jest z zatrudnieniem managerów z Polski mam 8 lat doświadczenia w firmach faramceutycznych w tym 3 lata na stanowisku managerskim. Zawracać sobie głowę NZ czy dać sobie spokój? Chciałem wyjechać z rodziną ile potrzeba kasy aby spokojnie przeżyć w NZ (wynajm mieszkania, domu, szkoła dla dzieci (2) życie itp. Myślałem o wyjeździe podszkoleniu z języka zaczepieniu sie gdzieś na chwilę cokolwiek no i przejście powrót do farmacji są jakieś szanse.
pozdro
Zalezy czego oczekujesz od zycia. W Australii jest trudniej na poczatku niz w NZ ale za to mozliwosci sa wieksze. NIe bede ukrywac ze mam dosc tego kraju. Dzis probowalam wytlumaczyc babeczce w pracy jaka to roznica miedzy piatkiem a sobota. Mianowicie poprosilam o wolne w sobote a ona mi dala piatek, no i wlasciwie jaka to roznica? No ale idac do farmacji. Nie wiem czy tos ie lapie pod medycyne ogolnie i czy nalezaloby zdac egzamin - tuz najdziesz ind\formacje www.immigration.govt.nz
Koszta zycia typu wynajecie, rachunki, przedszkola itp to w chwili obecnej wysokie koszta, dopiero co byly podwyzki...
W Polsce trochę podobnie. Cieszę się bo perspektywa na 2 etat.
Jednak gospodarczo nadzieja na lepsze.....

To dziwne w NZ - przecież to obok Finlandii najlepsza gospodarka świata.
Albo mi się przesłyszało
Dzięki za odpoeiedź, nasuwa mi się niezrozumiałe spostrzeżenie, NZ potrzebuje emigrantów bo młodzi ludzie uciekają do australi i to rozumiem nie rozumiem poco te wszystkie utrudnienia związane z przyjazdem pracą itp. Jak możecie to opowiedzcie mi czy w tym kraju isnieje jakieś socjal. Przykład wysiadam z rodziną na lotnisku szukam mieszkania pracy znajduję pracę ale niedużo zarabiam czy w związku z tym mogę liczyć na jakiś socjal dofinansowanie itp czy zupełnie nic. Pozdrawiam Dawid
Z perspektywy czasu i posiadanej wiedzy wolałabyś znaleźć się w australii czyjednak zostać tam gdzie jesteś mimo gorszej pogody i mniejszych perspektyw :-)
Na socjal nie masz co liczyc. Na to trzeba odbebnic pewien okres czasu zanim cokolwiek sie dostanie a i tak szanse na to ze jako w miare swierzy imigrant cos dostaniesz sa nikle. Odplyw jest mlodych ale jest naplyw innych co z braku laku zalepiaja dziure nieuctwem. Przykladowo nie mozemy tu scignac rodzicow mojego emza bo maja dwoch synow tam. to ze jeden sie jeszcze uczy nie ma znaczenia bo potencjalnie moze ich utrzymac. Natomiast Indians, Islanders i Asians w ogolnosci cale rodziny tu sciagaja, jak to do tej pory nie wiem. Co do socjalu, to niestety z tym sie zgadzam, ze najpierw trzeba sobie zasluzyc aby dostac. Tak samo ktos sie mnei kiedys pytal czy s ajakies dofinansowania przy kupnie domu. Jest tylko w pewnej okreslonej sytuacji, gdy uzyskasz lokal socjalny to mas zpotem do niego rpawo pierwokupu i jakies tam miszki maszki z depozytem. Jak dla mnie to jak chcesz do to musi cie stac na niego, jak nie stac to wynajmujesz. Na zadna taryfe ulgowa nie licz.
Z perspektywy czasu nie chce juz tu zyc. Aczkolwiek furtki nie zmaykam, tak samo jak nie zamknelam furtki do Polski, bo wszystko sie przeciez jeszcze moze zmienic.
Nie wiem o jakiej gospodarce Lechu mowisz, bo tu juz nowozelandzkiego prawie nic nie zostalo. Dlatego tez byl taki jek narodowy jak sprzedano trademe Australijczykom. Bo Kiwi tacy dumni byli ze taka duza frma i calkiem kiwuska. Jak przestali wyrabiac z utrzymaniem to sprzedali poki jeszcze czas byl. UE zaczyna dumac nad ograniczeniami w zw z NZ, juz placz byl jak chcieli im znizyc eksport masla do UE. Z tego co slyszalam to przestaje sie tez juz oplacac tutaj chodowanie lowiecek jako ze lowiecki mozna pasac prawie wszedzie a Europa ma troche miejsca na lowiecki i woli swoje pozerac :) Skory lowieckowe sprzedawane tutaj sa z... chinskich lowiecek...Jedynie co trzyma gospodarke NZ to imigracja, szkolnictwo powiazane z imigracja no i turystyka. Choc ostatnio spadla dosc dramatycznie liczba turystow. Napedzajacy rynek Japonczycy doszli do wniosku ze wola urlop spedzic w Chinach gdzie blizej, taniej i podobnoz ladniej....
proste pytanie. jak na razie pojedziemy zobaczyc jak z wierzchu wyglada Australia :) czyli zwalimy sie na leb kilku znajomkom w roznych miastach i zobaczymy jak sie pourzadzali. Jak nam sie to zwidzi to w drodze powrotnej z Polski slemy wsio do Australii, jak nie to bedziemy w Poslce dumac, czy przetransportowac sie do Polski czy moze jeszcze popatrzec gdzie indziej.
Nie, no ładniej w Chinach niż w Nowej Zelandii to już nie uwierzę!

Ja gdybym teraz mógł zrobić ranking marzeń turystycznych to szczytem wszystkiego byłaby wyprawa rowerowa do Nowej Zelandii.
Kraj to jednak górzysty.......

Właśnie wróciłem z 2 dniowego wypadu rowerem po Roztoczu. To też teren pagórkowaty.
Trasa śliczna, malownicza, wprost niezwykła. Ale ! Ciągle pod górę i wiatr w oczy.
Ja, jakby niebyło wytrawny rowerzysta dostałem tak po 4 literach. Nawet narzekałem, kolega mi przygadał i wstyd ;-(
Teraz wszystkie mięśnie czuję (a miejsca szczególnie delikatne pieką jak diabli ;-)

Wierzcie jednak, wszystko co piękne i dobre niestety kosztuje - wiem, wiem - to truizm.
Nowa Zelandia - może kosztować musi szczególnie?
Placic mozna ale przeplacac czy warto? Chiny jak kazdy kraj na swiecie sa pieknym krajem, no i duzym no i z historia i w ogole. Gorki tam zdaje sie tez jakies sa :)Gdybym miala w Polsce na tyle platna prace ze stac by mnie bylo na wyjazd porzadny za granice raz na dwa-trzy lata to bym sie z Polski nie ruszala. Moj braciszek np za prace swoja dostal juz w nagrode nowke latopa i teraz jedzie do wloch an wycieczke, wiec jak mowi kasy wydawac nie musi a i tak jezdzi :) Zonke z tesciowa i dzieckiem zwanym Szakalem wyslal do Gdanska zeby sie jodu nawdychaly i z Neptunem co by Szakal sie juz zapoznal. Tylko ja nie mam cierpliwosci do takiej roboty jaka moj brat wykonuje wiec nie zarabiam kokosow... Nigdzie... :D Za cene narzekania po kilku latach zobaczylam sobie kilka fajnych miejsc i jeszcze kilak innych zobacze. Zauwaz: narzekam na zycie codzienne, dalej cenie sobie kilka pierdolek ktore widzialam... Wiec chyba nie tak zle ze mna. A do Chin moze sie kiedys wybiore, zobaczyc kilka historycznych, kulturalnych i przyrodniczych ciekawojstek. Zebym miala o czym Szakalowi opowiadac za lat nascie :)
Na smiechowo, bo mam dobry humor :) Czyli dwie anegdotki z zycia ;)
FRYZJER
Kolezanka z pracy utyskiwala ze nie moze znalezc dobrego i taniego fryzjera (no
coz odwieczne marzenia tani i dobry heheh). O dziwo znam tania i dobra fryzjerke. I tak za obciecie moich kudelkow bierze ona 15 dolarow majac zaklad w centrum samiuskim gdy zaklad obok mojego domu za to samo bierze 55 dolarow. No i mowie ze znam te fryzjerke, jest ona z Iraku albo Iranu (wiecznie mi sie miesza, no sorki :) . Na to moja kolezanka z pracy: A ty sie nie boisz ze ona ci glowy nie odstrzeli???? Bo wiesz, tam teraz wojny no i ci terrorysci....
WILK Z ROGAMI
Innej kolezance w pracy ostatnio chcialam wytlumaczyc co to Zubrowka, podalam wiec jej nazwe angielska czyli BISON VODKA. NIe mogla zlapac slowa bison, wychodzilo jej jakies piss on, myslac ze moj akcent powala napisalam jej na kartce. Okazalo sie ze nie wie co to bizon. Ja twardo, majac poczucie misji objasniania, pytam sie jej czy ogladala Tanczacego z wilkami. Ogladala. No to jej mowie ze tam byly takie potezne stada duzych zwierzakow w futrach z rogami, takie cosik jak krowa. Na co ona: aaaaaaaaaaaa, wilki!
Milego dzionka kochani
Zagrypiony Kasiool
I znowuz sezon ogorkowy czyli przybylo nam specjalistow od NZ. I tak oceniaja sobie kraj ten manuka plynacy juz na drugi dzien :) Przybylo nam tez misjonarzy ktorzy "jak kazaliscie cooshuba wogóle nie czytam" :) (tu wlasciwie wyglada to jak pumma czy odidos) no i mamy tez kilku takich co ukradli ksiezyc i latali na niego i w ogole. Mamy tez dzialaczy na rzecz polska ktorzy chyba swoje ambicje powinni byli zaspokoic w polskim rzadzie. Mamy tez zachwyty nad brakiem meldunku w NZ (jakos nigdy mi to w Polsce nie przeszkadzalo), niska cena Coca Coli (ta sama po przeliczeniu co wszedzie) i mamy tez zime jak co roku :) Mamy tez Kasiula ktory rwie sie juz po nastepna przygode bo ta sie juz wytarla czasowo :) Mamy tez bande entuzjastow co na NZ nie poprzestaja bo swiat nie konczy sie na UK, NZ i PL. Oprocz sezonu ogorkowego jest to tez sezon chorobowy czyli ja mam grype, maz dysfunkcje prawego stawu szczeki czy jak to sie tam toto fachowo nazywa, kolezanka moja ma ufite nad kiszka (nikt nie wie co to jest ale to tam jest) a moi pracownicy wiecznie maja zatrucia pokarmowe. Mamy tez spore grono czytalnikow z pewnego miasta na Wyspie Poludniowej, ktorzy to skrzetnie czytaja i placza nad moja glupota :)
Poza tym swietujemy w piatek urodziny meza mojego, z owej okazji udalo mi sie nawet dostac dzien wolny na sobote (nieslychane!!!!!). O dziwo bedzie pewne grono znajomych bo mimo pietna pogardy nalozonego na mojego meza, i czasem na mnie nadal mamy znajomych. Mozliwe ze wszyscy maja zaburzenia psychiczne :) Swoich urodzin nie swietuje jako ze nadal wychodzi mi to jakos nieprzyzwoicie z okazji dnia w jaki to przypada. A to i tak jeszcze troche czasu.
Przybyl nam nowy komputer, tym razem MAc jakis wypasny, stary MAc idzie dla dzieci znajomego zeby mogly wyzywac sie bez obawy zepsucia. Ot taki Xmas wczesniejszy czyli psujemy dzieciaki wszystkich znajomych bez zadnych konsekwencji dla nas samych ;) Moj maz zresszta uwielbiany ejst przez wszystkei dziaciki, beloved uncle czyli Star wars Uncle :) bedziemy pozbywac sie tez kilku innych rzeczy aby nie targac "zlomu" ze soba po swiecie.
Chwilowo nie narzekam bo mi sie nie chce, mimo sezonu ogorkowego ;P Tak sobie mam smetna nadzieje ze moze dostalabym paszport przed swietami i moze by nam sie udalo Boze Narodzenie juz w Polsce spedzic, ech... Pomarzyc mozna :)
Mamy tez oryginalne doniczki...
http://www.trademe.co.nz/Home-living/Outdoor-garden-conservatory/Statues-garden-ornaments/Garden-sculpture/photos/a-67159895/p-25586053.htm
WItaj Kasiulku. Ja po wakacjach w zasadzie, i tez nie chce mi sie mędzić, więc mędzić nie będę. U nas też sezon na ogóry, albo raczej Bananowa Republika się zaczyna. Parę przemyśleń powakacyjnych, coto moją sprawą prywatną są, i tyle. Za oknem właśnie leje jak diabli (znaczy się burza jakaś). I rower mnie się zajechał na wywczasach, ale dzięki mojemu koledze z pokoju obok, zamiast bezsensownej roboty za niskie pieniądze, doprowodziliśmy go wczoraj do stanu prawie dobrego. Za chwilę ciąg dalszy.
A teraz coś dla męża Twego. Otórz, ja dzielę ludzi. A dzielę. Na dwie grupy (zasadnicze, które dzielą się na podgrupy itd.). Jedną są ci, którymi warto się przejmować - zwykle są inteligentni, otwarci na świat, mający własne zdanie, umiejący własne zdanie obronić, szanujący zdanie innych nawet gdy się z nim diametralnie nie zgadają. Drugą są różne typy, coto wiedzą wszystko najlepiej, mają zasady których nie mają, są mądrzy, niezwykle obyci, znają się na ... i wiedzą najlepiej. Szanują czyjeś zdanie, ale tylko gdy pokrywa się ich własnym. Zdaniem ludzi z grupy pierwszej się przejmuję, zdaniem tych z drugiej oględnie mówiąc zlewam. WIęc w kwestii wszystkich emigrantów (którym z dużym prawdopodobieństwem i ja się stanę - choć przyznam że mam na to coraz mniejszy wpływ) powiem tak. Jeśli naprawdę jest wam lepiej, to dobrze i cieszy mnie to. Jeśli jednak wasz sposób myślenia wynika jedynie z czegoś co w psychologii i psychiatrii nazywa się "projekcją" czy też "projekcją projekcji" to cóż ... jeśli wam z tym dobrze, to się cieszę i tak to zakończę. Jak ktoś inteligencji ma ponad IQ100 to dojdzie dlaczego tu ucinam. A jak nie, to i tak szkoda czasu. Powodzenia chłopie, głowa do góry, 3m się kasiula bo robi wrażenie ( hehe... hoćby Type O Negative - ile kobiet wogóle wie coto takiego ) i niech piszą co chcą. Rób swoje jak najlepiej, i nie wciągaj się w piekiełko polskie, bo wystarczająco jesteśmy skażeni czapką z piór i pseudopatriotyzmem. Ech. Miłej nocy.
w zasadzie juz sie nie przejmuje, ale ze sezon ogorkowy to ;D Projekcji zadnych nie uskuteczniam ;) Jeszcze :) Ja tam tylko zawsze zadaje pytanie takim tym i oni zawsze je pomijaja milczeniem: skoro taki raj tutaj to czmeu tak niski jest przyrost ludnosci... Ech, nie ma Raju, nie ma, ale warto poszukac czegos co kiedys stalo choc obok :) A i tak na koniec dla mnie liczy sie ze jestem tam z Mezem moim :) I taki jest moj priorytet: maz a potem cala reszta. A ze nam sie te same rzeczy podobaja i nie podobaja (z malymi odchylami tu i tam hehe) to i tak wspolnie nam sie NZ nie widzi na pomieszkiwanie stale z dzieciarami na dodatek. Emigrantka postanowilam zostac x lat temu no i jestem. Twardo i nieodwolalnie, bo nawet jesli zdecydujemy sie w koncu wrocic do Polski to tez bedziemy emigrantami bo troche wody uplynelo w Motlawie. No i bycie emigrantem to nic zlego, bycie czlowiekiem to podstawa a bycie gnomem nie wchodzi w rachube ;)
No ale zeby poprawic sobie humor grypowy zakupilam sobie dzis knizke Irvinga Stone'a, bo nie wydzielam sobie normy 1-2 ksiazki do przeczytania na miesiac, jeno ile sie da :)
Nawet wiem co to Samael, Bathory, Quorthon i Behemoth :P Nie wiem natomiast jakie jest moje IQ. Podobnoz wysokie ale kto to tam wie... Nie ufam statystykom :P
A w Polsce to sobie jakie kierpce kupie albo inny gadzet i bede potem patriotyzmem swiecic na obcych ziemiach :D
Dzis postanowilam sie wypowiedziec pozytywnie. Ano przyszedl do mnie list z pracy ze firma osiagnele takei zyski w tym roku rozliczeniowym ze nawet i mnie przypada bonus od firmy. Mimo ze pracuje tam dopiero pol roku uznali ze moj wklad jest wystarczajacy bla bla i wyliczyli mi procent co mam uzyskac w pieniazkach i udzialach firmy. No coz, jednak troche mi bedzie zal jak odejde :) Dodam ze wszyscy pracownicy firmy dostaja taki dodatek co roku, im bardziej przekroczony jest ustalony poziom tym wiecej kasy sie dostaje. Z tego co pamietam to sam customer service zorbilismy na 104%!!! I wlasnie dla takich popierdolek nie zastanawialam sie dwa razy nad wzieciem pracy w tej firmi, jest to jedna z nielicznych na swiecie ktora patrzy na swoich pracownikow. I dlatego jestem zla na Zwiazki Zawodowe!!!!! :D
Pozdrawiam, w lepszym juz, mniej zagrypionym chumorze :)
masz rację kasiulku że taki bonus to coś miłego. Też kiedyś tak dostałem premię większą nawet, niż normalnie zatrudnieni pracownicy, i dumnym z tego po dziś dzień, mimo że minęło już wiele czasu od tego dnia, lub jak mówię czasem, wiele już kup przepłynęło rzeczką, która płynie przez miasto moje.
Niedziela. Kasiul tylko czlowiekiem jest no i pil. Ale Kasiul pil madrze z przegryzka i stopami i dotrwal w stanie sensownym konca imprezy i ranka ;) Impreza wyszla jak ta lala, towarzystwo polsko-niemiecko-japonsko-azjatyckie dobrze sie bawilo. Na tyle dobrze ze kolezanka z NIemiec zachwycona byla ze "jak w domu". Typowo po polsku zastawiony stol, jadlem i napitka :) Na drodze ambicji wynikl konkurs miedzy mezczyzna a kobieta polegajacy na tym ze kobieta miala rozpoznac ktore wino jest jej a ktore owego mezczyzny. Udalo sie kobiecie jako ze jeszcze nie byla podpita i bardzo lubi swoje wino :) Muzyka byla ala DJ CASHOOB czyli przez Slayer, Fasolki, Karel Gott, spiewki rodem OktoberFest, Pszczolka Maja w wersji pl i niem az do slawnej Ilony, corki Rybaka czyli nocne Polakow przyspiewki :) Wszystkie ludzie zadowolone byly i nikt nie ucierpial na owje imprezie na ziemi kiwuskiej :) Zdjec oczywiscie co niemiara bo niejaki profesjonalny fotograf byl wsrod nas i pstrykal sobie relaksacyjnie fotki... Co z tego wyszlo jeszcze nie wiadomo :)
Pozdrawiam poimprezowo, oby was takie mile spotkanka nie omijaly nigdzie...
Kasiul
Doopa Jasioo a nie niedziela... Przez ten dzien wolny niespodziewany dni mi sie plataja.... SOBOTA! Oczywiscie ze sobota...
Chorobowo... Czyli jednak grypa mnie dopadla po ciezkiej niedzieli i poniedzialku w pracy. W NZ panuje taki przepis ze do 3 dni choroby nie trzeba miec swistka od lekarza. Jednakowoz ja mam zawsze tego pecha ze musze miec bo takie widzimisie no i przecie doktor moze mi dac wiecej jak 3 dni. W NZ lekarz na grype daje 2 dni tylko... Fakt ze grypy wlasciwie sie nie leczy, lozko i grzanie to najlepsze co moze byc (lekarze i tak nie przepisuja mi antybiotykow ze wzgledu an inny lek ktory przyjmuje), i fakt ze nie mam kasy na wizyte nie rpzekonaly mojej "szefowej" ktora nawet za pol dnia nieobecnosci przywleka swistki... No wiec powloklam sie dzis do domu z pracy bo kosci mnie juz tak bolaly ze nie dalam rady. Jako ze maz mial robote poza Auckland to nie mogl po mnie przyjechac i zawiezc mnie do mojego lekarza. Smetnie powloklam sie do lekarza w centrum gdzie oznajmiono mi o 10 rano ze owszem ale doktor przyjmie mnie o 3.15... Jako ze wizyta po swistek zjamuje jakies 5 minut stwierdzilam ze powloke sie dalej. Od kolejki powloklam sie lekarza gdzie mi powiedziano ze nie da rady, ledwo sa w staie przyjac wlasnych pacjentow no ale moze jutro... Olalam to sikiem prostym bo chora jestem dzisiaj a nie jutro. Powloklam sie na drugi koniec dzielnicy sapiac i przeklinajac swoj caly uklad kostny... Czerwona, spocona, zadyszana i zakaszlana wlazlam do kliniki i wrzasnelam ze blagaaaaaaaaaaaam potrzebuje GPPPPPPPPPPP,,, No i mnie przyjeli, poczekalam sobie pol godzinki tylko, lekarz bardzo sie ucieszyl widzac tak klasyczna grype (no jemu to uciecha mi mniej), kazal lezec w lozku, odlaczyc telefon i wlaczyc kocyk elektryczny... Zapisal mi srodki przeciwbolowe typu paracetamol i spray do nosa... Milo i profesjonalnie za 48 dolarow... I tak to spie sobie to czytam o Sybirze... I przeklinam zarazki. Dlatego nie lubie sluzby zdrowia...
Temat przeniesiony do archwium.
271-300 z 658

 »

Pomoc językowa