Czy ktoś planuje lub studiuje w USA??????

Temat przeniesiony do archwium.
361-390 z 439
>a wiesz moze jakie warunki trzeba spelniac zeby dostac to
>stypendium(ile punktow na IB) i w ogole ile na Princeton trzeba miec
>punktow minimum z IB(wiem, ze nei tylko to sie liczy).?

Stypendium Davisa mozna dostac, gdy skonczy sie jeden z UWCs i dostanie sie na ktoras z 10 uczelni objetych tym stypendium w procesie normalnej rekrutacji. Nie ma zadnych pecjalnych warunkow dla absolwentow UWC. Nie chce sie zniechecac, ale jest bardzo trudno dostac sie do UWC, bo jest tylko 10 miejsc na cala Polske i konkurencja bardzo duza. Na szczescie, nie trzeba skonczyc UWC, aby studiowac na HYP i mozna tez dostac bardzo dobre stypendium need-based.

Na Princeton nie ma zadnych okreslonych minimow, gdy chodzi o IB czy SAT, przynajmniej oficjalna wersja glosi, ze kazda aplikacja jest traktowana indywidualnie i liczy sie calosc, a nie poszczegolne czesci aplikacji (cokolwiek to znaczy).
powiadasz trudno.? jestem zdania, ze przede wszystkim trzeba sproboawac. z tego co wiem to zgloszen co roku jestr ok.400. wydaje mi sie, ze sami geniusze tam nie trafiaja, a ludzie ktorzy zainteresuja ich swoja osoba. bo komu (szczerze mowiac) potrzebny tam koles, ktory poza fizyka i chemia swiata nie widzi, z nikim nie gada i caly czas spedza w samotnosci uczac sie. jezeli sie udzielam w akcjch charytatywnych, jestem przewodniczaca samorzadu, mam srednia powyzej 5.0, a przede wszystkim postaram sie napisac interesujacy list motywujacy . Oprocz tego jestem dwujezyczna i ucze sie ang. i franc. to mam chyba jakies szanse?

czemu nikt wiecej sie nie udziela nas forum .? jak tam dalsze losy navy i persony .?

jakie to sa te 10 szkol objetych oferta stypendium.?
wiesz, nawet jak sie nie dostane na UWC to sie nie zalamie, i tak bede dazyla do swoich celow, moze troche inna droga. bo przeciez szanse wszyscy maja takie same, rzecz w detrminajci, poswieceniach i ciezkiej pracy.
Nie napisalam, ze nie masz szans dostac sie do UWC, tylko, ze jest duza konkurencja (ja slyszalam o 1000 kandydatow na 10 miejsc). Oczywiscie, ze warto sprobowac, bo to swietna sprawa! Chodzilo mi o to, ze UWC nie jest jedyna droga do studiow za granica. Nie mam pojecia, jakie masz realne szanse, bo nie zasiadam w komisji rekrutacyjnej; po prostu poznalam zarowno osoby, ktore sie do UWC dostaly, i takie, ktore sie nie dostaly, a tez na to zasluzyly. Po prostu nie jest to sprawa zycia i smierci. Oczywiscie, trzymam kciuki, zebys sie dostala!

Navy i Persona z tego, co wiem nie beda na razie studiowac w USA, a moze nie pisza, bo wyjechaly na wakacje :). Ja do przyszlego tygodnia jestem w domu, wiec sie udzielam za kilka osob...

W poprzednim poscie zle napisalam, oczywiscie stypendium Davisa jest na 5 uczelniach (College of the Atlantic, Colby, Middlebury, Wellesley i Princeton).
hej:) a moglabym jakos poprosic Princeton o BEZPLATNA broszure czy pakiet informacyjny .? jak tak, to w jaki sposob mam to zrobic .?
http://puwebp.princeton.edu:7211/ - tutaj mozesz poprosic o przyslanie broszury. Jest ona tez dostepna online http://www.princeton.edu/pr/admissions/u/ai/05/pdf/PUviewbookR.pdf
sorry jersay girl jezeli troche Cie wykorzystuje, no ale navy i persona sie nie pojawiaja...od dawna chce wyjechac do amerykanskiej high school. wiesz, gdybym miala rodzine goszczaca, zielona karte itd.. tylko pozostawiam Ci odpowiedz na pytanie czy osoby po zwyczajnej amerykanskiej high school maja jakies szanase na dostanie sie do jakiegos prestizowego universytetu.? znasz takiech ludzi, np. na princeton .? a moze masz maile do tych osob .? wiesz, bardzo mi zalezy. to jest odwieczne marzenie, ale sa dwa problemy : cena(chociaz moglabym w sumie pracowac w jakiejs kawiarni czy fast foodzie), no i dalsze perspektywy. w usa mieszkalabym u rodziny goszczacej albo u cioci, a w wawie musialabym wynajac sobie mieszkanie( w sensie nie chcialabym mieszkac sama...) Poza tym slyszalam, ze Polacy w ich liceach swietnie sobie radza, mysle ze gdybym sie postarala to moglabym miec swietne wyniki, tylko czy to wystarczy na ivy. no i zielona karta... z visa nie puszcza mnie na luzej niz rok...
konkretniej chodzilo mi o to, ze po 3 gim wyjechalabym do ich liceum na 2 lub 3 lata. wiem, ze znajoma tak zrobila i teraz jest na universirty of chicago.a potem poszlabym na uniwerek, da sie jakos 'zlagodzic' konsula .?
Troche nie rozumiem, skad ta zielona karta? Tzn. masz juz ja teraz? Jezeli tak, to masz zadanie super ulatwione, bo z zielona karta jestes traktowana na rowni z obywatelem i masz o wiele lepsze mozliwosci dostania pomocy finansowej. Jezeli jej nie masz, to jak zamierzasz ja zdobyc? Bo sposoby sa 4: malzenstwo z obywatelem/zielonokartowcem, loteria (tyle, ze Polske w zeszlym roku z niej wylaczyli), sponsorowanie przez pracodawce, albo sponsorowanie przez rodzica-obywatela/zielonokartowca. Wszystkie dosyc skomplikowane. Problem z amerykanskim High School jest taki, ze nie majac zielonej karty czy obywatelstwa mozna uczeszczac do publicznej szkoly tylko przez rok jako exchange student na wizie F-1 i musisz zaplacic za nauke (http://travel.state.gov/visa/temp/types/types_1268.html#public). Jezeli chcesz dluzej to niestety pozostaja Ci szkoly prywatne. I oczywiscie na wizie F-1 nie mozesz pracowac poza szkola.

Nie znam Polakow na Princeton, ktory skoncyli amerykanskie High School, znam za to cala mase obywateli po zwyklych szkolach. Zdecydowana wiekszosc studentow jest po szkolach publicznych.
Ja sie tak troche moze niezupelnie na temat wbije. Chodzi mi nie tyle o same studia, ale interesuje mnie blizej temat zielonej karty. Jestes pewna, ze slub z jej posiadaczem (a nie tylko z obywatelem) daje mi prawo do otrzymywania pomocy finansowej? Niestety, jak wiadomo na F-1 to duzo od nich nie wyciagne, a szkola kosztuje. W takim razie jak dlugo po takim slubie bede czekac na moja zielona karte, tudziez inny dokument umozliwiajacy mi ubieganie sie o pomoc finansowa? Prosze o kontakt na moj [gg] .
Wiem, ze Polske wylaczyli, ale osoby ktore maja zane lub meza urodzonych poza granicami naszego panstwa moga wziac udziala w loterii. jak i te ktore tu mieszkaja, ale sie urodzily za granica.
no wlasnie chce, zeby moi rodzice wyslali zgloszeni, moze cos z tego bedzie...
a z tym sponsorowaniem przez pracodawce to jak jest (koszta ).? znaczy sie , gdyby ktorys z moich rodzicow dostal to ja przeciez tez mam automatucznie.
Na to ja ci odpowiem. Dobrze rozejrzyj się koło siebie w wykonaj działanie które przyniesie korzyść spoleczną. Po realizacji pomysłu mozesz rozesłać listy do pracodawców. wiec koszty moga byc tylko zwiazane z wysłaniem listów i poswieceniam na to troche czasu. Zyczę powodzenia
Nie przeszkadzaj dziewczynom, niech sobie pisza
Nutty, niestety uzyskanie wizy imigracyjnej przez malzenstwo z posiadaczem zielonej karty trwa 4-6 lat, bo sa roczne limity. Szczegoly tutaj: http://unitefamilies.org/faq/index.html#impacted1

Magnolia, loteria to jest wlasnie... loteria. W kazdym razie zycze powodzenia!
czyli dla mnie jedyna mozliwosc to loteria...cholera...
Loteria albo to co Ci napisalem
szczerze prawie nie kapuje tego co mi napisales. a poza tym ja mam dopiero 14 lat.
No to masz duzo czasu aby siegnąć po srodki z UE i zrealizować jakiś pomysł z programów przeznaczonych dla osob w Twoim wieku. Zrobienie projektu to też nie trwa mieciąc ale rok albo i dłuzej
Ale podchodź do tego co pisze realistycznie i poszperaj w internecie i biografiach osób które dostawały sie na bardzo dobre studia. Każda informacje trzeba dokładnie sprawdzić. życzę powodzenia Tobie i Twojej współrozmówczyni
Mam pytanie, czy jezeli zamierzam studiowac np. Prawo na Harvardzi, to musze po maturze najpierw pojsc do collegu?? Czy nie da sie tego jakoś uniknąć? Nie ma testów bądż egzaminów, które nam w tym pomogą?
Magnolia007 napisal:
konkretniej chodzilo mi o to, ze po 3 gim wyjechalabym do ich liceum na 2 lub 3 lata. wiem, ze znajoma tak zrobila i teraz jest na universirty of chicago.a potem poszlabym na uniwerek, da sie jakos 'zlagodzic' konsula .?



*ja obecnie ucze sie w amerykanskim high school :) na wizie f-1 po wakacjach zaczynam 2 rok. jestem tu sama.sama place za szkole, sama sie utrzymuje. plus mala pomoc ze strony rodzicow czasami.
czyli jednak jest mozliwe rozpoczecie tu juz high school :) daje to napewno lepsza mozliwosc nauki jezyka i wiecej czasu na zaklimatyzowanie sie.
daje tez mozliwosc dowiedzenia sie duzo duzo wiecej na temat studiowania tu.
mam nadzieje ze yale za rok mnie przyjmie ;)
Wiesz jeszcze jedno wspomnę. system oświaty UE czeka poważna reforma, po to został przygotowany ten raport i po to zostali powołani eksperci do przygotowania tej reformy.
Najlepsze uczelnie za oceanem




Osiem z dziesięciu najlepszych uczelni świata znajduje się w Stanach Zjednoczonych - tak wynika z opublikowanego w Londynie raportu Centrum Reformy Europejskiej. Wyniki rankingu zamieszcza "Rzeczpospolita".

Z uczelni europejskich do elitarnej dziesiątki dostały się tylko brytyjskie Cambridge i Oxford. Najlepsza polska uczelnia (według rankingu "Rz"), czyli Uniwersytet Warszawski figuruje pod koniec piątej setki rankingu. Nieco lepiej ma się Uniwersytet Jagielloński - w raporcie znalazł się w okolicach 400 miejsca.

Dlaczego uniwersytety za oceanem tak bardzo wyprzedzają uczelnie europejskie? "Rzeczpospolita", powołując się na londyńskie badania, pisze, że niemal wszystkie szkoły wyższe Starego Kontynentu mają ten sam kłopot - brak pieniędzy. Ponadto cierpią na małą swobodę w opracowywaniu programów nauczania, bo o tym czego i jak nauczać decydują urzędnicy. Do tego większość wykładowców ma jedno marzenie - uciec na drugą stronę Atlantyku.
ja mam takie pyatnie do studiujacych juz w usa, czy trudno jest dostac social security na wizie F1. dostalm wlasnei wize F1 i za miesiac wyjezdzam na studia.i jeszcze jedno pyatnei czy skoro mam wize na rok czasu , to czy moge kupic bilet roczny? wiem , ze ludzie wspominali tu na tym forum , ze robili jakeis dodatkwoe szczepienia , ja nei zostalam o czyms takim poinformowana, wiec chyba mnei to nieobowiazuje. jesli ktos moglby mi pomoc, bylabym bardzo wdzieczna. pozdrwiam wszystkim
dzol dzol serio? moglabys to szerzej opisac ? wiesz, jak Ci sie udalo to zrobic ? do jakiej szkoly chodzisz, utrzymujesz sie sama czyli jak ? nie mieszkasz u rodziny goszczacej? napisz prosze wszystko od poczatku jak to sie zaczelo. albo napisz jeszcze szerzej na mojego maila [email] . z gory dzieki.
a tak na marginesie, przeciez na wizie f1 nie mozna pracowac i na dodatek trzeba placic duze pieniadze za nauke w high school. przeciez wiekszosc z nich nie pozwala sie uczyc wiecej niz rok, chyba ze masz zielona karte.
z gory uprzedzam, ze mail ktory podalam jest tylko takim 'dla nieznajomych', wiec dane nie sa prawdziwe.
Zrobiłem w USA studia licenciackie, a teraz po krotkiej przerwie w edukacji, ciągnę dalej magisterskie w Danii. I gorąco polecam kraje skandynawskie jako ciekawą alternatywę. Studia są tam za darmo, po angielsku w wielu przypadkach, na wysokim poziomie i z rownie praktycznym podejściem jak w stanach. Dostać się jest łatwo, jednak uczelnie mają tendencję wysokiej specjalizacji więc radzę przed wybraniem uczelni sprawdzenie w czym jest ona dobra. Wazne sa więzi danej uczelni z przemysłem, firmami ktore są czołowymi graczami na rynku. rnrnUSA - jeśli ktoś jest naprawdę dobry, jest w stanie dostać się na jedną z najbardziej prestiżowych uczelni i jednocześnie dostać stypendium (np. fullbright) lub ma poprostu takie pieniądze do dyspozycji - to bardzo polecam. W innym przypadku szkoda sobie zawracać głowę, bo koszty są zawrotne. Jako uzasadnienie podam że na wielu uczelniach w Europie, (szczegolnie DE) to właśnie Amerykanie są jedną z największych grup studentow międzynarodowych, chcąc uniknąć rozpoczynania kariery z olbrzymimi kredytami na karku (rzędu 3[tel]tyś USD) ktore ich koledzy studiujący w USA będą musieli spłacać przez pół życia. rnMożna też pracować 30h/wk plus full-time w wakacje, i spokojnie wszystko popłacić samemu, ale w tym przypadku zapomnijcie o życiu studenckim czy toważyskim. Na dłuższy dystans takie rozwiązanie jest do bani.
witam,interesuja mnie studia w usa, tylko nie wiem dokladnie od czego trzeba wszystko zaczac.rnzałóżmy, że chciałabym rozpocząć studia w przyszłym roku, co powinnam najpierw zrobic i kiedy powinnam się za to zabrać?jak dużo czasu potrzeba na załatwianie wszystkich spraw i zdawanie egzaminów?rnproszę, napiszciernpozdrawiam:)
owszem nie mozna pracowac. (chyba ze na kampusie uczelni badz jesli przyznaja ci ss# ale to w bardzo bardzo wyjatkowych przypadkach i co najmniej po roku bycia tu). na pytanie ostatnie odpowiem ze mozna tu pracowac legalnie i sie rozliczac lub na cash czyli placa ci co tydzien gotowke do reki. odpowiedz nasuwa sie sama. nie jest to wcale nic wielkiego i chyba najmniej wazna czesc, praca zawsze sie znajdzie. bardziej licza sie checi, umiejetnosc rozplanowania czasu. (przepraszam z amoja skladnie w zdaniach, niestety ostatnio malo pisze po poslku).
ucze sie w katolickim malym high school na manhattanie. szkola jest bardzo tania na tutejsze warunki roczne tuition to tylko 5 tys $.
do stanow przylatywalam od 10 lat na wakacje i angielski byl moim hobbym jesli moge tak to nazwac. pewnego razu, bedac tu na wakacjach poznalam przypadkowo osobe ktora rowniesz uczyla sie w high school na f-1 wiec i ja sprobowalam. po rozmowie z dyrektorem skzoly zostalam przyjeta. pozniej duzo zalatwiania, wypelniania, wiza w warszawie. no i tak tu jestem. moglabym trafic do lepszego high school, niestety takie kosztuja tu 1000$ wzwyz miesiecznie, na co mnie neistac. ale nie jest najgorzej, nadrabiam sama niski poziom nauczania :) po wakacjach czekaja mnie egzaminy. czasem zaluje ze tu jestem, i naprawdze radze sie gleboko nad tym zastanowic. wyjazd do usa wcale nie jest piekny jak go pisza. nie temu ze pracuej i sie ucze, nie mam wolnego czasu. lecz temu ze obcosc obcego kraju odczuwa sie na kazdym kroku, nawet jak znasz juz perfect angielski i sie zaklimatyzujesz, wiesz ze nie jest to twoja polska i jestes tu obca.
pozdrawiam.
Przegląd światowej prasy gospodarczej: Milioner coraz dalej od pucybuta






Amerykanie, w większym stopniu niż jakikolwiek inny naród, utożsamiają się z marzeniem o karierze od pucybuta do milionera. Mit ten daje przekonanie o równych szansach wszystkich, którzy chcą ciężko pracować i stosować się do reguł gry. Przyciąga też imigrantów, a zwyczajnym Amerykanom pozwala pogodzić się z bolesnymi aspektami dynamicznej gospodarki rynkowej, m.in. brakiem poczucia bezpieczeństwa i nierównością ekonomiczną - pisze "The Economist".

Jeśli rozejrzeć się po świecie, wyższość amerykańskiego modelu może się wydawać oczywista. Żaden inny kraj nie czerpie tylu korzyści z globalizacji i nowoczesnych technologii. Najważniejsze cechy amerykańskiej gospodarki - gotowość przedsiębiorców do podejmowania ryzyka, delikatna interwencja ze strony przepisów i regulacji oraz ostra konkurencja - doprowadziły do gwałtownego wzrostu zamożności. Nie wszyscy w Stanach Zjednoczonych i poza nimi są jednak zadowoleni z tego stanu rzeczy. Jednym z powodów tego niezadowolenia jest rosnąca nierówność społeczna.

Armia bogaczy rośnie w siłę na całym świecie, w zeszłym roku liczyła aż 8,7 mln osób. Według "Financial Times" wzrost cen surowców w ostatnich latach doprowadził do znacznego powiększenia się grupy ludzi o znacznym majątku osobistym. Najszybciej przybywało ich w Afryce - prawie 12 proc. w ciągu 2005 r. Na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej ich szeregi powiększyły się o prawie 10 proc. Kilkuprocentowy wzrost odnotowały także rejony Azji i Pacyfiku, Ameryka Północna oraz Europa.

Jak podkreśla "The Economist", nierówność sama w sobie nie jest złem, jeśli system spełnia trzy warunki: po pierwsze, społeczeństwo jako całość staje się coraz bogatsze; po drugie, najbiedniejsi mają zabezpieczenia socjalne; po trzecie, każdy - niezależnie od rasy, pochodzenia, wyznania, płci - może wspinać się po drabinie społecznej.

Brytyjski tygodnik przeprowadza analizę amerykańskiej gospodarki właśnie pod tym kątem. Zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do Europy, gdzie wszyscy ciągle łamią sobie głowy nad optymalną redystrybucją dochodów, w Ameryce nikt nie martwi się tym, że istnieją gigantyczne różnice społeczne. Zazdrość nie jest powszechnym uczuciem. Ludzie wolą raczej przyłączyć się do bogaczy, niż ich doić. Ośmiu na dziesięciu badanych uważa, że biedni mogą ciężką pracą dojść do bogactwa. Tak było zawsze, ale czy nadal będzie, nie wiadomo, bo po 2000 r. w społeczeństwie amerykańskim coś zaczęło się zmieniać. W ostatnich latach wzrost gospodarczy był mocny, ale nie skorzystali z niego średnio zarabiający Amerykanie. Ich płace wzrosły po 2000 r. tylko o 1 proc. Natomiast w poprzednich pięciu latach ta sama grupa zyskała aż 6 proc. Obecnie wygląda na to, że owoce wzrostu produktywności zbierają tylko najlepiej zarabiający. Gdy fale przypływu unoszą ze sobą tylko nieliczne łodzie, trzeba się liczyć z kosztami społecznymi, ostrzega "The Economist". Dziś jedynie czterech na dziesięciu badanych uważa stan gospodarki za dobry, podczas gdy aż siedmiu myślało tak, gdy Bush obejmował urząd prezydenta. Średnie dane o zarobkach wyglądają bardzo dobrze tylko dzięki temu, że ciągną je w górę najwyższe zarobki. Skala koncentracji dochodów w Stanach Zjednoczonych jest największa spośród krajów rozwiniętych. Dyrektor generalny firmy zarabia tam średnio 300-krotnie więcej, niż wynosi średnia pensja, podczas gdy w latach 70. dostawał tylko 30 razy więcej. O czymś podobnym nie mogą marzyć europejscy menedżerowie.

Ze statystyk wynika, że boom gospodarczy może się skończyć. Amerykanie nadal robią z zapałem zakupy, ale już tylko dzięki powiększającym się długom, nie za sprawą rosnących dochodów. Załamanie koniunktury gospodarczej mogłoby doprowadzić do nadwerężenia społecznej równowagi. Jeśli obecne tendencje w kształtowaniu dochodów się utrzymają, Stany Zjednoczone mogą zacząć przypominać pod tym względem Brazylię, gdzie rozwarstwienie społeczne jest największe. Amerykanie będą jednak tak długo godzić się z tym wielkim rozwarstwieniem, jak długo ich gospodarka będzie się dynamicznie rozwijać. Gdyby nastąpił kryzys, nawet ich cierpliwość się skończy - ostrzega "The Economist".
Temat przeniesiony do archwium.
361-390 z 439

 »

Studia językowe