czesc,
dzieki, naprawde warto bylo wypelniac te wszystkie papiery :) jesli chodzi o szkole, to nie chodzilam do owego gdynskiego lo - pochodze z okolic szczecina, a szkole konczylam w malenkiej miejscowosci po zachodniej stronie odry. graduating class of 40, wiec naprawde nie trzeba chodzic do zadnej elitarnej i szeroko reklamowanej szkoly, zeby sie dostac na dobra uczelnie w stanach. jak sie dostalam? samemu zawsze chyba najtrudniej to ocenic, ale wydaje mi sie, ze moj szeroko pojety zyciorys, zajecia i zainteresowania dobrze wspolgraly z moimi (wstepnymi i bardzo ogolnymi) planami na przyszlosc. wszystko to staralam sie przekazac w aplikacji; mysle, ze to wazne, zeby wylanial sie z niej spojny obraz ciekawego swiata i ambitnego czlowieka (a przynajmniej chcialabym sama siebie tak widziec ;-) ). w moim wypadku bylo sporo miedzynarodowego zaangazowania i chec zajecia sie polityka badz stosunkami miedzynarodowymi w przyszlosci. mowiac o "zaangazowaniu" nie mam na mysli jakichs wielkich rzeczy - owszem, angazowalam sie i politycznie na wschodzie :) , ale takze na nizszym szczeblu, jak organizacja miedzynarodowych spotkan mlodziezy czy praca w ogranizacji mniejszosci narodowej. zajmuje sie tez jezykami obcymi, tlumaczylam duzo w roznych okolicznosciach, ale i od 14 roku zycia dorabialam sobie korepetycjami, a takie rzeczy zawsze cie pokazuja jako zaradna osobe :) jesli chodzi o oceny, to chodzilam w sumie do dwoch szkol srednich - z pierwszej byly troche powyzej przecietnej, z drugiej duzo lepsze. bardzo dobre predicted scores z matury (w moim wypadku niemieckiej abitur). moich sat scores nie nazwalabym oszalamiajacymi, choc jak na nie-native speaker'a bez doswiadczenia nauki w kraju anglojezycznym, byly bardzo dobre. co jeszcze... recommendations najwyrazniej przyzwoite :) wolontariat - owszem, roznej natury. interview mialam tylko na harvard (w berlinie) i wspominam bardzo sympatycznie. co jeszcze... toefl ok. eseje mysle ze dobre i na roznorodne tematy.
nie przychodzi mi juz nic innego do glowy szczerze mowiac. jesli moge odpowiedziec na jakies pytania, z przyjemnoscia to zrobie! mialam w sumie przygotowanych... 20 czy 21 aplikacji, wyslalam tylko 4, wiec najobszerniej moge sie wypowiadac o harvardzie, yale, princeton i columbii, ale i paru lacs.
hyp na pewno przyjmuja rocznie wiecej niz 2 osoby z polski. do class of '09 sam harvard przyjal 3 osoby, yale 2, a princeton co najmniej 1. choc harvard rzeczywiscie zazwyczaj nie przyjmuje wiecej niz 1-2, podejrzewam, ze y i p takze. czesto czesc tych osob chodzila do szkol w anglii czy usa, czesc w polsce.
pozdrawiam i zycze powodzenia w nowym roku!
olga :)
ps. widzialam gdzies na gorze pytanie o toefla - NIEKONIECZNIE musi on byc brany pod uwage. zdawalam go co prawda, bo columbia za nic nie chciala odpuscic. jednak piszac i dzwoniac do hyp udalo mi sie zalatwic, aby brali pod uwage sat1 verbal i sat2 writing score. harvard z tego co pamietam tylko rekomenduje toefla, a nie wymaga, a i widzialam kiedys na stronie yale, ze moga wziac pod uwage sat2 writing zamiast toefla. teraz gdy writing jest czescia sat1, nie wiem, jak to wyglada. na pewno jednak toefla mozna na niektorych uczelniach ominac. ja po prostu dzwoniac podawalam moje sat scores (sami wiecie, ze toefl jest duzo prostszy od sat z angielskiego) i okazalo sie, ze sa wystarczajace jako dowod "proficiency" in english. szczegolnie jesli jednak sat scores z verbala i writingu nie sa zbyt dobre, chyba lepiej zdawac tez toefla.